Opuścili rolety w salonie, pogrążając pomieszczenie w przyjemnym półcieniu.
Francis odmówił udzielenia jakichkolwiek informacji na temat filmu. Powiedział, że bardzo chce go z nimi obejrzeć. Tylko tyle. Gdy Roderich i Gilbert weszli do salonu, na płaskim telewizorze widniała czarna plama z białym napisem – z nieznanym Roderichowi nazwiskiem francuskiego reżysera.
Gilbert chyba je rozpoznał, bo posłał Francisowi wściekłe spojrzenie.
- Możemy pogadać? – szczeknął.
- Oczywiście – odparł Francuz z niewinnym uśmiechem.
Zamknęli się w łazience, by mieć pewność, że Roderich ich nie usłyszy.
Gilbert przyparł Francisa do ściany.
- On tego nie wytrzyma – syknął.
Francuz uśmiechnął się znacząco.
- Twoja w tym głowa, by wytrzymał – wymruczał nisko.
Gilbert odsunął się od niego, skrzyżował przedramiona na piersi. Patrzył na przyjaciela spode łba.
- Jeśli coś mu się stanie... - zagroził.
- Odwróć jego uwagę od filmu – rzucił Francis lekko. – To chyba nie problem?
- Od takiego filmu? No nie wiem, pomyślmy – zakpił. – To tylko jeden z najstraszniejszych horrorów w historii kina!
- Widzę, że oglądałeś. Więc zapewne wiesz, że główna bohaterka...
- Wiem, co główna bohaterka – warknął Gilbert. – Rod nie powinien patrzeć na takie rzeczy.
- Powinien – nie zgodził się Francis. A mówił tak spokojnie i pewnie, że Gilberta zatkało.
Potem coś przeskoczyło mu w głowie.
- Nie bez przyczyny wybrałeś ten film – powiedział niepewnie.
Francis uśmiechnął się szerzej.
- Zaczynasz rozumieć. Brawo.
- Wiesz, co robisz?
- Wiem.
- A Rod...
- Wyjdzie wam to na dobre. Uwierz mi.
Gilbert zmarszczył czoło.
- Co ty przede mną ukrywasz? – spytał nieufnie.
- Nic, kochanie. Wiesz przecież, że życzę wam jak najlepiej.
Prusak westchnął, poddając się. Francuz nie mówił mu wszystkiego, i raczej nieprędko miało się to zmienić.
Francis błysnął zębami. Podszedł do Gilberta i nachylił się, by go pocałować. Po przyjacielsku. Tak, jak Francis robił zawsze.
Gilbert mimowolnie cofnął się o krok. Skrzywił się.
- Przepraszam. Nie mogę. Rod...
Francis zachichotał.
- Bardzo dobrze, że nie możesz. Źle by o tobie świadczyło, gdybyś teraz mnie pocałował, a za chwilę przytulał Rodericha.
- Jesteś niemożliwy...
- Za to mnie kochasz.
Policzki Gilberta poróżowiały.
- Kocham Rodericha – zaprotestował.
- Ach, jaka szkoda, że twój kochaś nie stoi teraz pod drzwiami...
CZYTASZ
*PruAus* Do nieba bocznymi drzwiami
FanfictionPrzeczytał wiadomość za późno, ale wciąż ma szansę naprawić świat. Bo jego całym światem jest drobny artysta, który nie może żyć bez krwi na nadgarstkach.