Film się zaczął, a wraz z nim strach. Roderich z trudem powstrzymywał się od wyjścia z sali. Już na wstępie poczuł, że to nie na jego nerwy. I nie na jego gust. Główna bohaterka była powabną blondynką, która bardziej pasowała do filmów porno niż horrorów. Jej ukochany przedstawiał sobą kanon urody męskiej rodem z reklam perfum i drogich samochodów.
Goście zameldowali się w obskurnej recepcji. Kobieta, która ich obsługiwała, miała ponad osiemdziesiąt lat i w widoczny sposób nie czerpała przyjemności z wykonywanej pracy. Dała parze kluczyk do pokoju numer trzynaście.
Do tej pory nie działo się nic wybitnie strasznego, ale Rodericha przerażała sama aura motelu. Sama świadomość, że za kilka minut będzie się bał.
Na razie bohaterowie niczego nie zauważali. Zamknęli się w pokoju i zaczęli od przetestowania nowego łóżka. Gdy blondyna zdejmowała stanik, kamera cenzuralnie wychyliła się o kilka stopni, pokazując okno, za którym właśnie odjeżdżał stary fiat narzeczonych.
Roderich odchrząknął.
- O ile dobrze pamiętam, mieliśmy oglądać horror – zauważył. Kamera zapomniała o cenzurze i właśnie pokazywała bohaterów, których ruchy stawały się coraz bardziej rytmiczne, a jęki głośniejsze.
Gilbert parsknął śmiechem.
- To taki zabieg artystyczny – wyjaśnił. – Ta scena ma pokazać, że Cindy i Josh nic sobie nie robią z grożącego im niebezpieczeństwa.
Austriak odwrócił głowę w stronę ściany.
- Nie widzę w tym nic artystycznego – zaoponował.
Gilbert wolną ręką połaskotał go w bok, Roderich wzdrygnął się i łypnął na niego wściekle.
- Jesteś dorosły – przypomniał Prusak. – Buntowanie się przeciw romantycznej scenie w filmie od osiemnastu lat to zajęcie dobre dla moherowych beretów.
- Mhmmm... To po prostu... niesmaczne – stwierdził Roderich.
Gilbert zrobił zaskoczoną minę.
- Seks jest niesmaczny? – zdziwił się.
Austriak spojrzał na niego znacząco.
- Z kobietą owszem.
Gilbert zatrząsł się w niekontrolowanym przypływie śmiechu. By się uspokoić, musiał wtulić twarz w ramię.
- Jesteś genialny – zapiał, ocierając łzy. – Tekst roku normalnie...
Roderich prychnął, skrzyżował ramiona na piersi. Uparcie wpatrywał się w punkt nad ekranem.
- Nie bawiłoby cię to, gdybyś musiał robić coś podobnego wbrew sobie – powiedział grobowym tonem.
- Hm?
- Małżeństwo z Elizabetą...
- Och.
Teraz Roderich parsknął śmiechem, maska powagi błyskawicznie opadła z jego twarzy.
- Żebyś wiedział, że „och". Kiedy teraz o tym myślę, wydaje się całkiem zabawne.
- Dmuchanie żony, do której nie czuje się żadnego pociągu?
- Mniej więcej.
Gilbert pokręcił głową z politowaniem.
- Współczuję Elizce. Musiała się nieźle naprodukować, żeby coś z ciebie wycisnąć.
Roderich prychnął, ale zarumienił się lekko.
- Dla chcącego nic trudnego. A ona bardzo chciała.
Gilbert z trudem tłumił śmiech.
- Przyznaj się: ilu miałeś kochanków w trakcie tego małżeństwa?
Roderich zrobił oburzoną minę.
- Jak możesz podejrzewać mnie o takie rzeczy?! – wykrzyknął, by zaraz potem pęknąć i dać się pochłonąć śmiechowi.
- Normalnie. Taki młody, przystojny mężczyzna jak ty, bez możliwości spełniania się w małżeństwie, na pewno musiał szukać skutecznych środków...
Roderich pacnął go w ramię.
- Nikogo nie szukałem! – rzucił w udawanym zranieniem.
- Więc jechałeś na ręcznym?
- Gilbert... Nie radzę mnie prowokować.
- Czyli jednak kochankowie?
Austriak przycisnął dłoń do ust i śmiał się, niezdolny do dalszego argumentowania.
- A może miałeś karnet do burdelu? Kartę stałego klienta? – kontynuował Gilbert.
- Czemu tak cię to interesuje, hm? – zapytał Roderich zaczepnie, cudem odzyskując oddech. – Żałujesz, że się nie załapałeś?
- A w życiu. – Gilbert uśmiechnął się szeroko. – Gdybym chciał, tobym do ciebie przyszedł. Ja po prostu chcę wiedzieć, czy informacje, które obiły się o moje uszy, co prawdziwe.
Roderich uniósł brwi.
- Jakie to plotki udało ci się wyłowić?
- Hmmm... To bardzo dziwne uczucie, gdy dzwoni się do przyjaciela z zaproszeniem na piwo, a on mówi, że nie może, bo umówił się na dymanko z twoim kuzynem.
Austriak zakrztusił się powietrzem.
- Kto? – spytał, rozszerzając oczy w niemałym przestrachu.
Gilbert znów się zaśmiał.
- No, w międzyczasie było tak z Francisem, z Romano, z Antonio, z Vladem, z...
- Skończ! – przerwał mu Roderich, czerwony na twarzy. – Skąd masz takie informacje?
Gilbert poczochrał mu włosy.
- Powiedzieli mi. Większość ludzi nie robi z tego takiego problemu.
Roderich pacnął się w czoło.
- Skurwysyny... - wymamrotał pod nosem.
- Dlaczego tak ostro? – zaśmiał się Prusak. – Przecież to tylko zabawa...
- Zamknij się.
Gilbert nadal chichotał.
- Koniec tematu.
- Jak sobie książę życzy.
- Zamknij się, plotkaro.
- Zajmij się filmem. Ja tu bardzo grzecznie milczę.
CZYTASZ
*PruAus* Do nieba bocznymi drzwiami
FanfictionPrzeczytał wiadomość za późno, ale wciąż ma szansę naprawić świat. Bo jego całym światem jest drobny artysta, który nie może żyć bez krwi na nadgarstkach.