Palenie pociesza

509 88 7
                                    

Teraz spojrzał na Alistora, by następnie spuścić wzrok. Powinien był się odezwać. Może pożegnać. Może uprzedzić. Szkot pewnie nie próbowałby go powstrzymać, ale zasługiwał na wiedzę.

- Przepraszam – powiedział cicho.

Alistor bez słowa sięgnął do wewnętrznej kieszeni marynarki i wyjął paczkę papierosów. Otworzył ją, zbliżył do Rodericha.

Austriak poczęstował się, lekko skinął głową. Alistor nachylił się, by odpalić papierosa od swojego cygara.

Nigdy wcześniej tego nie zrobił.

- Słyszałem, co się z tobą stało – rzekł Szkot, patrząc przed siebie. Naprzeciwko kanapy, na której siedzieli, przy wejściu głównym, Sadik witał Elizabetę. – Wszyscy słyszeli. Wszyscy o tym mówili.

Roderich milczał. Palił.

- Dziwnie się czułem, gdy Arthur przyszedł z nowymi wieściami. Nie bardzo wiedziałem, jak zareagować. Spodziewałem się, że spróbujesz się zabić. Masz mi za złe, że nie zareagowałem w porę?

Austriak pokręcił głową. Wzrokiem odprowadził byłą żonę, która znikła w jednej z bocznych komnat.

- Nie byłbyś w stanie nic zrobić – rzucił, wypuszczając dym z ust.

- Wiem. Dlatego też nic nie zrobiłem. Arthur bardzo się obwiniał. Wiem, nie posądziłbyś go o to. Powiedział mi, dlaczego nie zapraszał cię na herbatę. Był to rytuał ściśle związany z samym seksem, z przyjemnością. Z przyziemnością. Arthur czułby się źle, zapraszając cię do czynności tak prozaicznej. To tak, jakby proponować żałobnikom pogrzebowym pójście do cyrku.

Roderich zaciągnął się dymem. Lekko zakręciło mu się w głowie.

- To o Gilbercie mi opowiadałeś, prawda? – zapytał Szkot. – To o niego chodziło.

- Tak – odpowiedział Austriak spokojnie. Przy Alistorze czuł się... ciszej. Obojętniej. A może to przez papierosy?

- Mieszkasz teraz u niego.

- Tak.

- Jesteście razem?

- Nie.

- Wie o twoich uczuciach?

Roderich westchnął. Alistor podał mu piersiówkę.

- Nie wiem, czy wie. Pewnie się domyśla. Najgorsze jest to, że nie mam pojęcia, czy on przypadkiem... nie czuje czegoś... podobnego?

- Jak to: nie wiesz?

- Nie wiem. Czasami zachowuje się tak, jakby mu zależało. Ale myślę, że to tylko jego sposób na pocieszanie mnie.

- Wie, co się z tobą działo?

- Wie wszystko. Widział rany.

- I co?

- Skrzywdziłem go tym.

- Najpierw on skrzywdził ciebie.

- Nie chciał.

- Ty też nie chciałeś.

- ...chciałem, by to zauważył. By jakimś cudem zrozumiał.

Milczeli przez chwilę. Roderich opróżnił piersiówkę. Bez większego zainteresowania przyglądał się Francisowi. Francuz rozmawiał z Antonio. Często wybuchał śmiechem.

- Zrobisz to znowu? – zapytał Alistor.

Roderich rozumiał, o co chodzi.

- Nie wiem. Próbowałem znowu przedwczoraj. Trzeci raz w ciągu dwóch miesięcy. Nie udało mi się.

- Dlaczego próbowałeś?

- Między mną a Gilbertem dziwnie się układa.

Austriak oddał piersiówkę właścicielowi. Przyjął drugiego papierosa, zapalił.

- Przyjedź do mnie, gdy następnym razem najdzie cię ochota – powiedział Alistor. Na jego twarzy nie było żadnych emocji. Jak zawsze. – Nie chcę, żebyś umierał. Dobrze mi się z tobą pali.

- Raczej nie będę miał tyle czasu, by dolecieć do Wielkiej Brytanii.

- Rozumiem.

- Jesteś zły?

- Rzadko jestem zły. Teraz co najwyżej... zmartwiony.

- Przepraszam.

- Nie przepraszaj. Masz prawo do takich wyborów.

- Dziękuję.

- Nie dziękuj. Po prostu zastanów się, czy warto kochać kogoś, kto cię zabija.

- Ja to wiem.

- Zastanów się.

- Dobrze...

Roderich przysunął się do Alistora, oparł się o niego. Szkot objął barki Austriaka.

Palili dalej.

*PruAus* Do nieba bocznymi drzwiamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz