Taka tam mała niespodzianka z okazji... no właśnie. Wiecie chyba, kto ma dziś urodziny, prawda?
Roderich odkaszlnął, omal się nie dławiąc. Powietrzem, śliną – bez różnicy.
Nie sądził, że pierwsze oświadczyny, jakie przyjmie (na trzeźwo), będą miały taki charakter. Tak luźny i zwyczajny.
I że magiczne słowa padną z ust Gilberta. Tego to nigdy by się nie spodziewał.
Chyba nie trzeba wspominać, że jego twarz, szyja i uszy zrobiły się od razu czerwone. To się rozumie samo przez się.
- No... ale... jak to tak... - wymamrotał pod nosem, nie patrząc na ukochanego.
Tak, ukochanego. Bo jego CHŁOPAK właśnie mu się OŚWIADCZYŁ.
Biedny Roderich wciąż nie umiał tego pojąć...
- Tylko się zgrywam – zaśmiał się Gilbert, na co Austriak odetchnął z ulgą, ale jednocześnie zrobiło mu się jakoś tak... ciężej?
Nie, to nie tak, że on chciał zaraz brać ślub.
Nie tak... prawda?
Stłumił w sobie zawód. Zaraz jednak spojrzał w twarz Gilberta i uśmiechnął się szczerze choć nieśmiało. Przecież czeka go wieczność z tym wariatem. I nieważne, jaki będą mieli status społeczny.
Będą razem. To najważniejsze.
- Kiedyś tak – mruknął, odwracając wzrok.
- Co tak? – zdziwił się Gilbert.
- No... kiedyś chcę wziąć ślub – wymamrotał Roderich, znów tonąć w rumieńcach.
Prusak aż przystanął. Spojrzał na ukochanego, zdziwiony tym, jak bezpośrednio się do tego przyznał.
I uśmiechnął się tak ciepło, jak tylko umiał.
- Kiedy tylko będziesz chciał – zapewnił, po czym pocałował go z żarem, namiętnością i miłością, jakich nikt nigdy jeszcze nie widział.
CZYTASZ
*PruAus* Do nieba bocznymi drzwiami
FanfictionPrzeczytał wiadomość za późno, ale wciąż ma szansę naprawić świat. Bo jego całym światem jest drobny artysta, który nie może żyć bez krwi na nadgarstkach.