Zanim wrócili do domu, zrobiło się całkiem ciemno. Roderich siedział w fotelu pasażera i patrzył w ciemność za oknem.
Źle się czuł. Widział zbliżający się ból. Nie ostry i chwilowy atak, lecz pulsujący, długi stan całkowitej bezużyteczności.
To przez to, co działo się na drzewie. Przez bliskość Gilberta podczas koncertu, wcześniejszego ranka i całej nocy.
Bliskość, której teraz nie było.
Roderich był bliski poproszenia Gilberta o zatrzymanie się na poboczu tylko po to, by móc się do niego poprzytulać.
Nie zrobił tego. Siedział skulony w fotelu i zagryzał wargi, miętosząc rękaw za dużej bluzy. Czuł przemożną potrzebę podwinięcia rękawa, zdjęcia bandaża i poużywania sobie na zniszczonej skórze.
Ale musiał czekać. Czekać, aż dojadą do willi Gilberta, Prusak pójdzie spać, a Roderich będzie mógł w spokoju oddać się bólowi, który już wyciągał do niego czarne pazury.
CZYTASZ
*PruAus* Do nieba bocznymi drzwiami
FanfictionPrzeczytał wiadomość za późno, ale wciąż ma szansę naprawić świat. Bo jego całym światem jest drobny artysta, który nie może żyć bez krwi na nadgarstkach.