Roderich obudził się, czując pustkę. Nie w sercu, lecz na miejscu obok. Nie otwierając oczu, pomacał ręką.
Wzdrygnął się, gdy jego dłoń natknęła się na coś szeleszczącego. Nie tego by się spodziewał.
Usiadł, przetarł zaspane powieki. Na miejscu obok niego leżała niebieska siatka. Ta sama, którą wczoraj Gilbert wyniósł z centrum handlowego.
Roderich dokładnie przyjrzał się zawartości. Znalazł w reklamówce dziewięć foliowych paczek, swoje czarne kąpielówki i złożoną kartkę z napisem: „Czekam. Gilbert".
Żadnych wyjaśnień.
Austriak przeczytał instrukcję znajdującą się w jednej z foliowych saszetek. Dowiedział się z niej, że ma w rękach „nieprzemakalne, wodoodporne bandaże wielorazowego użytku". Wzmiankowane były białe i elastyczne. W dotyku przypominały opaski uciskowe. Wbrew oczekiwaniom były cieniutkie jak jedwab.
Roderich przygryzł wargę, czując narastające podniecenie. Pływanie z Gilbertem? Jak mógłby odmówić.
Dziesięć minut później stał pod budynkiem basenu. Znalazł wejście. Dalej znajdowało się troje drzwi, jedne wyraźnie oznaczone jako męska szatnia.
Roderich zamknął się w przebieralni. Pofilozofował chwilę, usiłując zrozumieć działanie nowych bandaży. Potem przebrał się, sprawdził opatrunki i wyszedł na pływalnię.
Oczywiście właśnie wtedy zaczął się stresować.
Niebieskie kafelki były tak lśniące, że działały jak lustra. Biało-czerwone sznury koralików, którymi można wydzielić tory, leżały na brzegu, na kaflach białych.
Gilbert właśnie robił zwrot przy murku po drugiej stronie basenu. Przepłynąwszy całą długość, zatrzymał się, by odpocząć.
Zauważył Rodericha. Uśmiechnął się.
- Jak się spało? – zapytał uprzejmie, podpływając do przyjaciela.
Austriak skrzywił się kwaśno.
- Nie za dobrze. Ktoś obślinił mi kark.
Gilbert zachichotał. Wyciągnął rękę.
- Chodź – rzucił tylko.
Roderich zebrał się w sobie i podszedł do Prusaka. Złapał oferowaną dłoń i już pół sekundy później topił się w ciepłej wodzie, słysząc śmiech zdrajcy.
Parsknął, wyciągając głowę na powierzchnię.
- A to za co?
Gilbert uśmiechnął się szeroko.
- Za nic. Po prostu lubię cię denerwować.
Roderich chlapnął w niego wodą. Prusak zarechotał.
- Przypomnij sobie wczorajsza noc i zastanów się raz jeszcze, czy chcesz mnie prowokować.
Austriak udał, że rozważa pytanie.
- Chyba chcę – stwierdził ostatecznie. – Całkiem dobrze się wczoraj bawiłem.
Gilbert zaśmiał się mrukliwie. Woda kapała mu z włosów, ślizgała się po nagiej piersi.
Czerwone oczy błyszczały przewrotnością.
- Może później – powiedział, przygaszając szkarłatny ogień. – Najpierw musisz się rozruszać, żebym cię przypadkiem nie utopił.
CZYTASZ
*PruAus* Do nieba bocznymi drzwiami
FanfictionPrzeczytał wiadomość za późno, ale wciąż ma szansę naprawić świat. Bo jego całym światem jest drobny artysta, który nie może żyć bez krwi na nadgarstkach.