Półspełnione marzenie

1K 83 34
                                    

WAŻNE. To informacja dotycząca poniższego fragmentu:

- nie sugerować się moim wstępem z ostatniego rozdziału. Planowałam ten fragment od początku książki. Napisałam go kilka tygodni temu.

- wiem, że będziecie chcieli mnie za to zabić

- PONIŻSZY FRAGMENT ZAWIERA TREŚCI NIEODPOWIEDNIE DLA OSÓB O SŁABYCH NERWACH, A TAKŻE DLA OSÓB PONIŻEJ OSIEMNASTEGO ROKU ŻYCIA. NIE BIORĘ NA SIEBIE ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA ODBIÓR.


Obudził się z szybko bijącym sercem. Gilberta nie było przy jego boku – to jedno wiedział.

Poza tym czuł coś... dziwnego.

Przestrzeń uległa zaburzeniu. Coś się stało.

Dopiero teraz zauważył, że cały pokój tonie w żółtym blasku świec. Starodawne woskowe pałki stały wszędzie, mleczna ciecz spływała po ramie telewizora.

Gilbert był w sypialni. Siedział na kanapie w cieniu, dlatego Roderich wcześniej go nie zauważył.

Prusak wstał. Miał na sobie obcisłe spodnie z czarnej skóry i ciężkie, podkuwane metalem buty. Nagi tors opasały mu wąskie skórzane wstęgi ułożone jak wiązania w gorsecie. Na wierzch zarzucił ćwiekowaną ramoneskę. W dłoniach miał skórzaną uprząż.

Na jego skroni swobodnie leżała czapka oficera SS, którą zrzucił na podłogę już po kilku krokach.

Roderich zamrugał kilkukrotnie, niepewny, czy wciąż nie śpi.

Nie spał. Poczuł to wyraźnie w galopującym sercu, które rozpędziło się do cwału, gdy Gilbert zbliżył się do niego powoli. Kołysał biodrami i uprzężą zawieszoną na małym palcu. Uśmiechał się. Jego postawa wyrażała jedną wielką burdelową zmysłowość.

Roderich milczał, nie rozumiejąc. Od samego widoku robiło mu się gorąco.

Tymczasem Gilbert podszedł do łóżka, oparł się zawadiacko o kolumienkę i mrugnął kusicielsko.

- Cześć, Rod – wymruczał nisko. – Jak się spało?

Austriak z niemałym trudem przypomniał sobie, jak używać język.

- Co ty robisz, Gilbert? – spytał sztywno. Podniósł się do siadu. – Jesteś pijany?

Prusak zaśmiał się gardłowo. Upuścił uprząż na podłogę i uklęknął na łóżku, podpierając się na ugiętych rękach.

- Jestem pijany – odparł Gilbert, zbliżając się powoli do przyjaciela. – Tobą, Rod. Tobą i twoimi emocjami... twoim ciałem...

Roderich ciężko przełknął ślinę. Dusił się w cienkiej tkaninie piżamy. Znowu naćpał się tabletkami? Niczego nie pamiętał. Wieczorem zasnął u boku Gilberta – całkowicie przytomnego, trzeźwego i normalnego Gilberta – a teraz działo się to...

- Nie rozumiem – powiedział, cofając się przed pełznącym ku niemu „oficerem". – Proszę, nie rób tak. Jesteśmy przyjaciółmi.

Gilbert zaśmiał się cicho. Złapał Austriaka, który w szaleńczej próbie ucieczki chciał sturlać się z łóżka. Złapał go w talii, przysunął do siebie i już nie puścił. Pochylił się nad nim.

- Wieczorem powiedziałeś mi, że lubisz takie klimaty – mruknął nisko. – Kilka dni wcześniej, że jesteś gejem. Zawsze się przy mnie rumienisz. To musi coś znaczyć, Rod... Chciałem zrobić ci małą niespodziankę...

*PruAus* Do nieba bocznymi drzwiamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz