Od autora 6

390 56 8
                                    

Boję się, że ta książka umrze przed zakończeniem. Doszłam do momentu kulminacyjnego, ale miałam w planach napisanie całej masy następnych scen. Chciałam opisać ich pocałunki, ich czułą codzienność. Chciałam opisać ich pierwszy raz. Chciałam opisać reakcje innych państw na wiadomość o związku Austrii z Prusami.

Miałam też pomysł na nietypową przygodę - Rod i Gilbert wbijają w nocy do Ikei i uciekają przed zaniepokojonym Szwedkiem. Przy okazji oczywiście całują się w tych wielkich szafach, testują łóżka i kanapy, może przy okazji dywany czy te "pokoje", które już w pełni zaprojektowano...

Pojawił się problem. Za bardzo się zmieniłam. Czytam ulubione książki - bardzo wzruszające książki - i nijak nie reaguję na tamte smutne wydarzenia. Znieczuliłam się. Możliwe, że chorobowo.

Spróbuję kontynuować tę opowieść, ale nie wiem, co mi wyjdzie. 

Piszę jednocześnie Drarry'ego ("Srebro"). Gdy tam dojdę do momentu, w którym bohaterowie zbliżają się do siebie w romantyczny sposób (o ile będę umiała wygenerować coś tak "miękkiego"), może wróci mi zdolność pisania słodkich scen PruAus. 

Ogólnie to pozdrawiam... mam teraz doła... Tak się starałam, by dojść do tych pięknych momentów, a teraz zjebane...

*PruAus* Do nieba bocznymi drzwiamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz