Równocześnie z Harrym się odwróciliśmy. Stała tam dziewczyna z toną tapety na twarzy. Po chwili nie zważając na mnie wskoczyła na Harremu, oplotła go nogami wokół bioder i pocałowała. Chwilę potem ktoś pociągnął mnie do tyłu za rękę. Na szczęście to była Gemma.
- Harry my idziemy na spacer! - krzyknęła. Nie wiem czy to usłyszał, przecież teraz jest zajęty tą dziewczyną. - Chodź szybko, mamy mało czasu. Z tond do swojego domu masz 10 kilometrów. Wiem, że Harry cię porwał. Jesteś na pierwszych stronach gazet! - byłyśmy teraz na jakiejś ulicy której w ogóle nie kojarzyłam. - Uciekaj Tam! Za chwilę Harry zacznie cię szukać! Wiedz, że cię polubiłam, ale dla swojego dobra uciekaj. - zaczęłam biec prosto przed siebie nie odwracając się. Biegłam już z dobre 10 minut i nie poznawałam tej okolicy! Przestałam biec, bo nie miałam już siły. Zaczęłam łapać stopa. Nikt nie chciał się zatrzymać. Co jest nie tak z tymi ludźmi? Stałam tak jeszcze dwie minuty, aż Bóg się nade mną zlitował. Koło mnie zatrzymał się jakiś samochód. Niewiele myśląc szybko wsiadłam i zapięłam pasy. Samochód prowadziła kobieta około 40.
- Życie mi pani uratowała. - powiedziałam po chwili siedzenia. - Wie może pani w którą stronę jest Niterói?
- No pewnie! Tam właśnie jadę! - krzyknęła energicznie. - To jest nie daleko!
- To świetnie. - Przecież Harry mówił, że jesteśmy na końcu Ameryki. Musiał kłamać. - Pani stamtąd pochodzi?
- Nie. Mieszka tam moja ciocia. Teraz właśnie jadę ją odwiedzić. A ty?
- Ja się tak trochę zgubiłam, a teraz wracam do domu. - skłamałam. Chwilę jeszcze pogadałyśmy na temat tego miasta.
- Proszę mnie tutaj wysadzić. - powiedziałam, gdy poznałam już znajome miejsce. Znajduję się dwie ulice dalej od mojego domu.
- Dobrze. Do widzenia!
- Do widzenia! - wyszłam z samochodu i zaczęłam biec w stronę mojego domu. Nie minęło pięć minut, a ja się znajdowałam przed jego drzwiami. Bez pukania otworzyłam drzwi.
- Mamo?! Tato?! - krzyknęłam, gdy weszłam do mojego domu. Chwilę potem słyszałam jak ktoś zbiega ze schodów. Zdjęłam buty i udałam się w tamtą stronę.
- Córeczko tak tęskniliśmy! Nic ci nie jest? - mama do mnie podbiegła, przytuliła i zaczęła zasypywać mnie stertą pytań.
- Powoli mamo. Chodź napijemy się herbaty, a ja w tym czasie ci wszystko opowiem. - powiedziałam spokojnie.
* Godzinę potem*
- Wiesz kto cię porwał? - spytał się tata.
- Nie. Cały czas mieli na sobie maski. - skłamałam.
- Przepraszamy córeczko, że tak mało czasu ci poświęcaliśmy! Wiedz, że cię kochamy z całego serca! Obiecuje ci, że to się zmieni! - rozpaczała mama.
- Ja też was kocham. Mogę iść już do swojego pokoju? - byłam tak strasznie zmęczona.
- Pewnie. - skinął głową tata. Szybko pobiegłam do swojego pokoju. Nic się nie zmieniło. Fioletowe ściany, fioletowe szafki, wielkie fioletowe łóżko stojące na środku pokoju. Dostrzegłam, że mój laptop na biurku. Szybko go wzięłam i weszłam na facebooka. Miałam 76 wiadomości. Potem je przeczytam.
Ja: Jestem już w domu. Przyjdziecie?
Napisałam na grupie w której jestem ja, Monika, Alan i Bruno. Na odpowiedź nie musiałam długo czekać.
Alan: Żartujesz sobie kurwa z nas Am?
Tylko Alan nazywa mnie "Am".
Monika: Daj mi 10 minut.

CZYTASZ
Pokochaj mnie.
Jugendliteratur- Nie umiem się w kimś zakochać z przymusu! - krzyknęłam zapłakana. - Nie zrobisz tego z przymusu, skarbie. Ja cię przecież do niczego nie zmuszam. Ty sama podejmujesz decyzje. - powiedział spokojnie chłopak opierając się o ścianę. FF W TRAKCIE KOR...