ZALECAM ZAJRZEĆ DO ROZDZIAŁU 77!!! Przez wattpada wcześniej się ten rozdział nie dodał i dodaje go dopiero teraz!
- Macie czternaście minut. - powiedział Mike i wyszedł.
- Kurwa Tamara, musimy stąd uciekać szybko. - mówił.
- Stooop. - powiedziałam i wstałam. - Najpierw to ciebie opatrzymy i opowiesz mi czemu zostałeś dilerem. - powiedziałam i zaprowadziłam chłopaka do łazienki. Wyjęłam apteczkę i stanęłam pomiędzy jego nogami. - Czekam.
- Moja mama, ona zachorowała na raka piersi. Jak wiesz mamy tylko siebie, więc, aby przeżyła rozdawałem ulotki. Szybko się zorientowałem, że to gówniana praca. Potem jakąś samo to się potoczyło. Wpadłem na tych dilerówi oni mi zaproponowali sprzedawanie narkotyków. Zgodziłem się. Z tego też są gówniane pieniądze. Issac mnie oszukuje, a jak mu to mówię to zawsze dostaje po ryju i na tym się kończy. Dostaje zaledwie trzy tysiące miesięcznie, a na operacje potrzeba 276 tysięcy. Mam dopiero 106 tysięcy. - w jego oczach zebrały się łzy.
- Hej nie płacz, pomogę ci. - mruknęłam.
- Wybacz Tamara, ale jak? Zostałaś porwana przez najgroźniejszego faceta na ziemi i ty chcesz mi pomagać? To ja powinienem ci pomóc. - powiedział. Przyłożyłam do jego brwi wacik.
- Co tu się kurwa dzieje? - do łazienki wszedł Harry. Zachowaj spokój.
- Oczyszczam rany John'owi, które ty mu zrobiłeś. A właściwie to już skończyłam. - mruknęłam i schowałam wszystko do apteczki, a następnie odłożyłam ją do szafki.
- Właśnie kurwa widzę. - wywróciłam oczami i pocałowałam chłopaka w policzek.
- Już uspokoiłeś się? - spytałam dotykając ręką torsu Harrego.
- Przyszedłem tutaj tylko po tego idiotę. - powiedział. Wyszłam z łazienki, a w pokoju zobaczyłam Luka. - Weż go na dół. - warknął Harry i popchnął John'a w stronę chłopaka. Kiedy oni wyszli Harry usiadł koło mnie na łóżku i przytulił mnie do siebie.
- Issac daje John'owi narkotyki. - powiedziałam.
- Trzeba z nim w końcu zrobić porządek. - warknął Harry.
- Harry? Możesz nie zabijać John'a? - spytałam.
- Czemu? Hmm? Czemu mam tego nie zrobić? - spytał się.
- On ma chorą mamę i potrzebuje pieniędzy na jej leczenie. Tylko dlatego rozprowadza narkotyki. On na prawdę jest dobrym chłopakiem. Przecież jakby trafił do ciebie do gangu to byś go nie zabił. - powiedziałam cicho.
- Kotku, wiesz, że nie mogę go nie zabić. Czemu ci tak na nim zależy, hmm? - spytał.
- To mój kolega. - powiedziałam. - Nie bądź zazdrosny. - mruknęłam i pocałowałam jego szczękę.
- Nie zabiję go. - chłopak westchnął.
- Dziękuję. - mruknęłam.
- Będzie dla mnie pracować. - powiedział z uśmiechem.
- Nie wiem czy powiennam się cieszyć czy płakać. - mruknęłam.
- Płakać. - powiedział z uśmiechem Harry. Uderzyłam go w tors, a on się zaśmiał. - Muszę do nich iść. - pocałował moje usta. - A ty nie podsłuchuj więcej. - zarumieniłam się. - Na prawdę myślałaś, że się nie zorientuje? Zapominasz kim jestem. - pogładził mój policzek.
- Uważam, że dobrze mi poszło. Gdybyś ty nie był tym kim jesteś pewnie byś się nawet nie zorientował. - prychnęłam.
- Oczywiście. - mruknął, wstał i wyszedł z pokoju. - Jak wrócę to za karę obejrzymy horror. - powiedział z wrednym uśmiechem.
- Czemu? Przecież dzisiaj nic nie zrobiłam! - oburzyłam się.
- A tak po prostu. - wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju.
Odczekałam trzy minuty i wyszłam z pokoju. Znowu poszłam na schody.
- Pomożesz nam w zabiciu i schwytaniu Issac'a. Potem będziesz dla mnie rozprowadzać narkotyki. Rozumiemy się? - spytał Harry.
- A co jeśli ja nie chcę? - mruknął John.
- To pożegnasz się z życiem. I obiecuję ci, że nie będzie to krótka i przyjemna czynność. - powiedział spokojnie mój chłopak.
- Chodź. - ktoś złapał moją rękę. - Chyba nie chcesz, aby Harry się dowiedział, że podsłuchujesz i cię ukarał? - spytał Zayn. Westchnęłam i poszłam za chłopakiem do jego pokoju.
- Jak myślisz, John się zgodzi? - spytałam chłopaka.
- Tak szczerze to mnie to nie interesuje. - chłopak położył się na łóżku. - Horror czy komedia? - spytał Zayn biorąc laptopa do ręki.
- Komedia. Boję się horrorów. - mruknęłam.
- Wiesz, że o to chodzi w horrorach? - Zayn zaśmiał się.
- Zamknij się. - dźgnęłam go w żebro. - Ja po nich serio dostaje jakiejś fazy i się boje niczym dziecko ciemności. - powiedziałam poważnie. Chłopak wybuchł śmiechem. - Nie śmiej się! - walnęłam chłopaka w ramię.
- Liam się boi ciemnośći. - powiedział pomiędzy napadami śmiechu.
******************************
Małymi kroczami zbliżamy się do końca tego ff! Przygotujcie się psychicznychnie!
100 GWIAZDEK + 30 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ
CZYTASZ
Pokochaj mnie.
Teen Fiction- Nie umiem się w kimś zakochać z przymusu! - krzyknęłam zapłakana. - Nie zrobisz tego z przymusu, skarbie. Ja cię przecież do niczego nie zmuszam. Ty sama podejmujesz decyzje. - powiedział spokojnie chłopak opierając się o ścianę. FF W TRAKCIE KOR...