#40

5.2K 213 28
                                    

Wczoraj trochę zasiedzieliśmy się z Aaronem na mieście i wróciliśmy po dziewiątej wieczorem. Harry zrobił mi i mojemu ochroniarzowi wielką awanturę. Ja mam przez cały dzisiejszy dzień chodzić z chłopakiem przypięta kajdankami, a Aaron nie wiem, bo Harry wziął go na rozmowę w cztery oczy, ale z tego co wiem chłopak też nie będzie mieć łatwo.

- Nie możesz odpuścić mi tej kary? - spojrzałam się na Harrego, a on prychnął.

- Twoje zachowanie było lekkomyślne. Jak mogłaś wrócić po dziewiątej do domu! - krzyknął i wyrzucił ręce w górę.

- Kurwa, Harry! - krzyknęłam, gdy moja ręka też znalazła się w górze. - To boli!

- Nie masz prawa na mnie krzyczeć! - znów krzyknął.

- Mam prawo. Jestem wolnym człowiekiem. - warknęłam w jego stronę.

- Oh..Tak? Czy wolny człowiek teraz by siedział przypięty do najgroźniejszego człowieka na ziemi? - zadziornie się uśmiechnął pokazując przy tym swoje słodkie dołeczki.

- Tak jeśli robi to z własnej woli. - wypięłam mu język, który on szybko ugryzł. - Alaa! - krzyknęłam i złapałam się za język. Harry się do mnie uśmiechał, ale ja to lekceważyłam. - Jak mogleś ugryzc mnie w jenzyk? - wysefleniłam. Jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył.

- Normalnie. - wzruszył ramionami. Usłyszeliśmy pukanie do drzwi. - Idziemy otworzyć. - westchnął chłopak i z głupim uśmiechem wstał, a ja z przymusu za nim. Harry otworzył drzwi, a za nimi stał Zayn z walizkami.

- Mieliście rację. Perrie to suka. - mruknął. - Mogę znów tu zamieszkać? - spojrzał się na nas.

- Pewnie. Wchodź. - Harry przepuścił Zayna i zamknął drzwi.

- Zazdroszczę ci, że masz Tamarę. - westchnął chłopak.

- Harry. Wy musicie pogadać rozepnij mnie. Pójdę na górę. - szepnęłam do ucha Harrego, a ten mnie rozpiął.

- Też się cieszę, że ją mam. Jest moim światem i nieświadomie zmienia mnie na lepszego człowieka. - usłyszałam głos Harrego i mimowolnie się uśmiechnęłam. - Ci zrobiła ta suka?

- Zdradziła mnie w moim własnym domu. Poszedłem załatwić parę spraw związanych z gangiem i gdy wróciłem zastałem ją i jakiegoś skurwiela pierdolących się na moim stole. Gdy ich nakryłem... Ta dziwka mnie się po prostu zapytała czy nie chce do nich dołączyć. - tutaj głos mu się złamał, a ja już poszłam do naszego pokoju. Znaczy Harrego pokoju. Na szafce leżał laptop. Harry chyba nie będzie zły jeśli sobie pogram? Wzięłam do ręki laptopa i go uruchomiłam. Cholera. Ma hasło. Może ma takie samo jak do telefonu? Wpisałam swoją datę urodzin i na szczęście to było poprawne hasło. Włączyłam facebook'a i napisałam do moich przyjaciół, krótkie "Hej".

Alan: Hej.

Monika: Hej.

Bruno: Hej.

Ja: Coś się stało?

Alan: Heh...Dlaczego tak sądzisz?

Monika: Mama mnie woła. Może następnym razem pogadamy.

Bruno: Właśnie przypomniałem sobie, że muszę coś zrobić!

Ja: Co się stało? Czemu nie chcecie ze mną pisać?

Alan: To nie twoja wina i..Chcemy z tobą pisać tylko po prostu coś się stało i nie jest to rozmowa na facebook'a.

Ja: Zaraz do ciebie zadzwonię i wtedy mi wszystko wytłumaczysz.

Kliknęłam słuchawkę przy nazwie grupy. Już po chwili widziałam twarz Alana.

- Więc? Co takiego się stało? - chłopak spojrzał na mnie smutno.

- To dość delikatna sprawa. - zaczął. - Od razu mówię ci, że nic nie dało się zrobić.

- Powiedz co się stało. - powiedziałam stanowczo.

- Twoi rodzice mieli wypadek i umarli. - powiedział to strasznie szybko jednak zrozumiałam.

- Wybacz Alan. - szepnęłam i rozłączyłam się z chłopakiem. Wylogowałam się z facebook'a i odłożyłam laptopa na swoje miejsce. Usiadłam pod ścianą i poczułam jak łzy kolejno spływają po moich policzkach. Ostatnio nasze kontakty w miarę możliwości były dobre. Po mojej udanej ucieczce pogodziłam się z rodzicami i wszystko wydawało się już lepsze. A teraz? Teraz ich nie ma.

Mój tata już mnie nie zaprowadzi pod ślubny ołtarz. Mama już nigdy nie nakrzyczy na mnie. To straszne. Bym chciała, aby wrócili. Człowiek zaczyna doceniać coś dopiero po jego stracie. Straciłam rodziców i dopiero teraz zrozumiałam jak bardzo ich kochałam. Mimo, że nie było ich w domu przez prawie cały czas. Kochałam ich i nadal kocham.

 - Zayn już poszedł do swoje...- przerwał, gdy zobaczył mnie. - Co się stało? Czemu płaczesz? - podbiegł do mnie i wziął mnie na ręce, a ja się w niego wtuliłam. - Hej, księżniczko co się stało? - położył mnie na łóżku, a potem ułożył mnie obok siebie.

- Moi...Moi rodzice..- zaczęłam przez płacz. - Oni nie żyją. - wybuchłam jeszcze większym płaczem i wtuliłam się w niego.

- Już spokojnie. - szeptał i gładził ręką moje plecy.

*************************

Następny rozdział w piątek! Zostawiajcie komentarze to na prawdę bardzo motywuje! Do następnego! 

Pokochaj mnie.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz