— Daisy, widziałaś swojego brata?
Unoszę wzrok na Liama, który pojawił się w moim pokoju. Wszedł oczywiście bez pukania, nie przejmując się, że mogłam być na przykład naga. Dlaczego właściwie miałabym być naga w środku dnia? Nieważne, w każdym razie nie powinien był tego robić.
— Nie mam brata — odpowiadam sucho.
Na jego czterdziestoparoletniej twarzy pojawiają się zmarszczki, kiedy zawęża swoje brwi. Nadal nie wiem, co widzi w nim moja mama, ani on przystojny, ani zabawny, nawet nie jest inteligentny. Jestem wkurzona, że ma śmiałość nazwać kogoś moim bratem. Doprowadza mnie to niemal do szału.
— Owszem masz — napomina. — Mojego syna...
Nie słucham, o czym do mnie mówi, zamykam jednym ruchem swojego laptopa i odstawiam go na biurko. Później kieruję się do drzwi, nie udaje mi się jednak przejść przez próg, bo Liam zagradza mi drogę. Naprawdę nie chcę na niego patrzeć, mam w sobie dużo złości i niepokoju, a mężczyzna jest jedynym obiektem, na którego spływają moje złe emocje. Nie jestem z tego dumna, ale nawet gdy chcę, nie wychodzi mi bycie grzeczną w stosunku do niego. Zawsze powie coś lub zrobi, co wyprowadzi mnie z równowagi. Myślę, że to działa w obie strony. Może i mieszkam pod jego dachem, ale ja wcale się o to nie prosiłam i nie mam najmniejszej ochoty być mu wdzięczna, chociaż pewnie w niektórych aspektach powinnam.
— Nie jestem jego niańką — odpyskowuję. — Nie obchodzi mnie, co ze sobą robi.
Zresztą, od kiedy tu jestem, jakoś nie zauważyłam, żeby chłopakiem ktoś się przejmował. A zwłaszcza jego tatuś. Remy, chodzi własnymi ścieżkami. Z dala ode mnie i od innych z rodziny, chociaż ja nie należę do jego krewnych, mnie też omija. A ja nie pozostaję mu dłużna, wolę nie wchodzić mu w paradę.
— Potrzebuję jego pomocy.
— Co, tylko dlatego go szukasz? - nic nie poradzę na to, że mój ton głosu przybrał chamski wydźwięk. — Nigdy się o niego nie martwisz.
Nie wiem, w jakim celu mu to wyrzucam, ale robię to niemal automatycznie. Nie przepadam za nim. Nie ufam mu, wydaje mi się, że to typ człowieka, który będzie zdradzał, w końcu wiele kobiet poleci na jego pieniądze. Ja po prostu chcę dla mojej mamy jak najlepiej. Remy nie znam, ale on mnie już nie lubi, takie odnoszę wrażenie. Cóż w takim razie z wzajemnością.
— Jest dorosły, nie muszę go pilnować — stwierdza znudzony, jakby w ogóle nie miał ochoty tego mówić.
— On jest dorosły, ale ty tylko pełnoletni.
— Daisy!
Spuszczam na chwilę wzrok, bo wiem, że przesadziłam. Nie wiem skąd we mnie tyle tej głupiej odwagi, aby odzywać się tak do faceta, którego powinnam w jakiś sposób szanować. Mam wyrzuty sumienia, ale staram się je w sobie stłamsić, aby nie wypaść z naszej głupiej gry. Liam, rzadko unosi na mnie głos. Wiecznie jest niemiły i mną rządzi, ale co dziwne nigdy nie krzyczy. Mogłabym go nawet polubić, gdyby nie to, że go nie lubię. Czy to znaczy, że w sumie nie mogłabym go polubić?
Chwila.Co?
— Nie drzyj się na mnie, bo powiem mamie.
Wiem, mam fajny argument, pewnie zabrzmiałam jak przedszkolak, ale mam to w nosie. Moja mama mnie kocha i nigdy nie pozwoliłaby mnie skrzywdzić, a ja jej. Nie powinnam tego wykorzystywać, ale ani ja, ani Liam nie łudzimy się, że wzięłaby moją skargę na poważnie. Bez przesady, to rozsądna kobieta. Mówię tak po prostu, aby... Nie wiem, właściwie to chyba zwyczajnie zabrakło mi sensownego argumentu.

CZYTASZ
(Prawie) idealna para
Teen FictionTo jest za dobre, żeby mogło być legalne. Różnica wieku? Relacja nauczyciel - uczennica? Przybrane rodzeństwo? Czy jest coś co nas nie dotyczy? On słucha rocka, a ja popu. On pije kawę, ja jej nie znoszę. On kocha noc, a ja boję się ciemności...