Czterdziesty dziewiąty ~ on

787 70 9
                                    

Była pora lunchu.
Zacząłem zbierać swoje rzeczy, muszę wynosić się z tej klasy. Czuję się do dupy, bo pracowałem tutaj bardzo krótko, a już odchodzę. Nie chodzi o to, że tego nie chcę, po prostu nie lubię zostawiać w takiej sytuacji innych, w tym przypadku - dyrektora.
Z moich rozmyśleń wyrwało mnie szarpnięcie drzwi, podniosłem wzrok do góry i zobaczyłem moją Stokrotkę, wciąż byliśmy na etapie wielu kłótni. Sam nie wiedziałem na czym stoimy, bo z jednej strony chciałem z nią zerwać, ale po chwili sam się do niej pchałem.

Zatrzasnęła za sobą drzwi i niemal na mnie skoczyła. Chwyciłem ją za biodra, w celu asekuracji, aby nie spadła z moich kolan, na które sama się wprosiła.

- Co ty robisz?

- Mama mi powiedziała, nie pozwolę ci tak łatwo odejść - wyszeptała.

- Daisy, ja ni...

Dziewczyna nie pozwoliła mi dokończyć zdania, bo jej słodkie usta znalazły się na moich. Przez moment odwzajemniałem pocałunek, ale po chwili starałem się od niej oderwać.

- Przestań, Daisy! Jesteśmy w szkole, do cholery.

- Nie pozwolę, żebyś mnie zostawił, nie, Remy błagam cię...

Po jej policzkach zaczęły cieknąć łzy, a ja kompletnie nie mogłem zrozumieć o co jej chodzi.

- Ja sobie bez ciebie nie poradzę proszę cię - jęknęła. - Nie będę już dziecinna, będę słuchać twojego zdania i stanę się najlepszą dziewczyną na świecie, tylko proszę Remy... - łkała.

- Daisy, nie wiem o co ci chodzi.

Znów zaczęła całować moje usta, a ja czułem posmak jej słonych łez. Opuściła swoją rękę, na koszulkę i zaczęła podciągać ją do góry, kiedy zorientowałem się co wyprawia rozszerzyłem oczy i złapałem ją za rękę.

- Co w ciebie wstąpiło? - warknąłem.

Nie czekając na odpowiedz zrzuciłem ją delikatnie z kolan. Była cała czerwona od płaczu i delikatnie pociągała nosem.

- Mama mi powiedziała, że wyjeżdzasz - wciąż łkała. - Wiem, że nie daję ci wszystkiego, ale proszę cię zostań ze mną.

Spojrzałem na nią zaskoczony.

- Skarbie ja przeprowadzam się tylko do...

- Wiem dokąd się wyprowadzasz! - przerwała mi.

- To dlaczego płaczesz?

- To godzinę drogi stąd! W dodatku nic mi nie powiedziałeś, wiem, że jesteśmy pokłóceni, ale... Naprawdę sądziłam, że dasz mi jakaś szansę.

Złapałem ją za dłonie i westchnąłem ciężko.

- Nie mogę całe życie tutaj mieszkać - zacząłem wyjaśniać. - Jestem już dorosły.

Dziewczyna rozpłakała się jeszcze bardziej, a ja mimowolnie przewróciłem oczami.

Uniosłem jedną dłoń do jej twarzy i otarłem jej łzy. Chciałem coś jeszcze powiedzieć, ale w tym momencie otworzyły się drzwi, a do sali wpadła Kelly - koleżanka Daisy.

- Przepraszam, zapomniałam zabra... - zawiesiła głos, spoglądając na zapłakana twarz swojej przyjaciółki. - Cholera, co jest?

Wypuściłem dłoń dziewczyny ze swojej i odchrząknąłem.

- Nic.

Nie ma szans, żeby ktoś w to uwierzył, nawet Kelly.

Dziewczyna zmarszczyła brwi, widać, że nie wiedziała co powiedzieć.

(Prawie) idealna para Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz