Siedemnasty ~ On

1.2K 101 52
                                    

- Możesz znowu zatkać uszy - żartuję, kiedy dzwoni mój telefon.

Jestem na zestawie głośnomówiącym, więc bezsprzecznie dziewczyna usłyszy każde słowo z mojej rozmowy. Nie bardzo mi to przeszkadza, bo wiem, że Calum nie powie nic głupiego. No dobra, może to zrobić, ale mam nadzieję, że jednak nie.

Odbieram.

- No? - zaczynam.

- Siema stary. Wracasz już? - pyta, ale nie czeka na odpowiedź, bo nawija dalej. - Will tu jest i strasznie mnie wkur... ała! No dobra, dobra...

Słyszę śmiech dziewczyny i automatycznie odwracam się w jej stronę. Mówię do niej bezgłośnie: "dobrze, że nie ma Bena". Daisy rozumie aluzję i śmieje się jeszcze bardziej.

- Boże koleś, od tego postrzału masz śmiech jak baba.

Spoglądam nerwowo na nastolatkę, która nagle przestała się śmiać, ale delikatnie zmarszczyła swoje wypielęgnowane brwi.

- To, kurwa, nie byłem ja - warczę. - Jesteś na głośnomówiącym, a jest ze mną Daisy.

- Hej, Calum - odzywa się nieśmiało dziewczyna.

Z gardła Caluma wyrywa się nerwowy chichot i kto tu ma śmiech jak baba?

- Sory, nie wiedziałem, że tu jesteś i hej!

Dziewczyna chce coś powiedzieć, ale w ostateczności zamyka usta i wzrusza ramionami. Może to i lepiej, że zrezygnowała.

- To kiedy będziecie? - pyta Cal.

- Za jakąś godzinę, ale padam na ryj - mruknąłem, co spotkało się z niezadowolonym jękiem przyjaciela. - Poważnie stary, nie dam rady dzisiaj przyjść, zresztą będzie późno.

- Jakoś ci nie wierzę... Bez jaj, kogo obchodzi godzina? - pyta retorycznie.

Spoglądam na Daisy i bezgłośnie mówię jej żeby potwierdziła, na co ona kiwa głową i zgodnie z prawdą odpowiada:

- Potwierdzam - mamrocze cicho.

Mam nadzieję, że jej szept zostanie w jakiś sposób dosłyszany, przez chłopaka po drugiej stronie linii.

- Jezu... - jęczy, ale jego głos jest stłumiony przez krzyk. - Will zamknij ryj. Nick nie gryź xboxa. Do cholery, Alison, po co go tu przyprowadziłaś?

- Wesoło masz - mówię ze śmiechem. - Ty, Nick i Will? I Alison się zgodziła?

- Nie. To ja się nie zgodziłem, a ta się wepchała. Tak o tobie mówię!

Kończę rozmowę, mówiąc, że tracę zasięg, co jest prawdą. Nie okłamywałbym, w takiej błachej sprawie, najlepszego kumpla.

- Twój przyjaciel wydaje się miły - odzywa się Daisy.

- Miły? On? - zaśmiałem się. - Bardziej po mnie by można się tego spodziewać.

Patrzy na mnie z niedowierzaniem, ale tylko tyle widzę, bo muszę wrócić wzrokiem na ulicę, aby jechać bezpiecznie.

- Akurat - prycha. - Zwłaszcza dla mnie.

- Zwłaszcza dla ciebie - przytakuję, udając, że nie wykryłem sarkazmu.

Jedziemy jeszcze trochę, co jakiś czas popijam napój, kawa już dawno wystygła, zresztą została mi tylko końcówka tego płynu, dlatego postanawiam sobie odpuścić picie jej. Czuję się już lepiej, ale jak wrócę i tak pójdę spać. Chciałem zdrzemnąć się, kiedy Daisy była u przyjaciółki, ale nie mogłem zmrużyć oka, dlatego skończyło się na bezsensownym leżeniu i wgapianiu się w ściany.

- Chciałam powiedzieć, że dupek z ciebie, ale byłabym chyba za bardzo przewidywalna, prawda?

Spoglądam na nią z ukosa.

- No co ty dupek, wcale nie jest ulubionym słowem szesnastolatek.

- Sarkazm.

- Stwierdzasz czy pytasz?

Dziewczyna się nie odzywa, co daje mi jednoznaczną odpowiedź.
Jedziemy kilka mil w ciszy, dopóki nastolatka znów podejmuje próbę rozmowy, jakby nie mogła wytrzymać w ciszy więcej niż dziesięć minut.

- Lubisz czytać książki? - pyta nagle.

- Nie, a jeśli już to tylko takie, które do czegoś mi się przydadzą. Takie czytam od czasu do czasu, bo wiesz jestem inteligentny, a mądrzy ludzie czytają - wyszczerzam zęby w aroganckim uśmiechu. 

- Ty i inteligencja? Nią nie grzeszysz  - zaczyna ze śmiechem, ale po chwili poważnieje. - Każda powieść do czegoś ci się na pewno przyda - protestuje po chwili.

- Nie sądzę - odpowiadam z przekonaniem. - No co się tak patrzysz?

Wzrusza ramionami i odwraca na chwilę wzrok, ale tylko na chwilę, bo zaraz wraca nim z powrotem do mnie. Przenoszę skupienie na ulicę, Daisy stanowczo za bardzo mnie rozprasza, w końcu w coś wiedziemy i spowoduję wypadek.

- Już straciłeś w moich oczach kolego - mówi wreszcie. - Ja uwielbiam czytać.

- Domyślam się po ilości książek na półkach w twoim pokoju.

Znów wzrusza ramionami, ale też się uśmiecha, jakby z dumą, no tak, to chyba jedna z rzeczy, którą naprawdę lubi się chwalić.

- Uwielbiam też pisać.

- Ja wolę cyferki.

- Kompletnie mi to do ciebie nie pasuje - mówi. - Dlaczego nigdzie nie pracujesz?

- Pracuję - odpowiadam. - A właściwie niedługo zacznę.

- Aha - mamrocze tylko. - Nie zazdroszczę, wolę chodzić do szkoły.

Zaśmiałem się, ale nie skomentowałem. Rzecz w tym, że ja wracam do szkoły - pracować. I wcale mi się to nie uśmiecha, miałem do wyboru pomoc w firmie ojcu lub to. Oczywiście że wybrałem pracę u taty, ale kiedy zaczął wymyślać, zmieniłem zdanie. Będę to robił, kiedy on będzie już za stary żeby pracować, ale to chyba nie przyjdzie tak szybko.

- Zimno mi.

- Zimno ci? - marszczę brwi. - Zmniejszę klimatyzację.

- Dziękuję - mówi i uśmiecha się delikatnie.

Kiedy dojeżdżamy na miejsce przed dom wybiega matka Daisy, a zaraz za nią mój ojciec. Dziewczyna otwiera drzwi od auta i podbiega do rodzicielki i przytula się do niej. Śmieję się cicho na ten widok, zachowuje się jakby nie widziała jej pół roku, a nie tylko kilka dni. Wjeżdżam samochodem do garażu i sam też podchodzę do nich.

- Na litość Boską, Remy jak ty wyglądasz?! - Emma puszcza córkę i podchodzi pode mnie. - Jesteś strasznie blady, a twoje oczy... Wracaj szybko do domu i idź spać.

Uśmiecham się delikatnie, już zapomniałem jak to fajnie mieć troskliwą mamę. Co prawda ona mi nią jest, ale nie pozwala mi tego odczuć. Przez jej zachowanie nie mam ochoty się stąd wyprowadzać. Chociaż, tak naprawdę nie robię tego dlatego, że obiecałem ojcu, chciał abym dobrze poznał się z jego przyszłą rodziną.

- Nie przespał tylko jednej nocy - mówi Daisy. - A wygląda jak wampir.

- No dobrze, chodźcie do domu. Ty synu spać, bo to niezdrowe, a ty skarbie zjedz z nami kolację.

Skarbie? Czy kiedy nas nie było kosmici podmienili mi ojca?

- Jest już późno, chyba też pójdę spać - protestuje nastolatka, lekko zdziwiona jego słowami. - Zresztą, podróże potrafią być wyczerpujące.

Biorę szybko prysznic i myję zęby, a później niemal rzucam się na materac. Przypominam sobie o napisaniu wiadomości do Caluma, że nie dam rady przyjść. Robię to, chociaż podczas rozmowy dałem mu chyba jasno do zrozumienia, że nie ma szans, że się pojawię. Jednak znam mojego przyjaciela - lepiej powtórzyć mu to dwa razy.

(Prawie) idealna para Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz