Czterdziesty trzeci ~ ona

831 74 27
                                    

Heeej, czy wy tez nie możecie odpowiadać na komentarze?

Budzę się, ale niemal od razu zamykam ponownie oczy i cicho jęczę. Nie wyspałam się. Przewracam się na bok i przestraszona stwierdzam, że w coś uderzyłam, a raczej w kogoś. To Remy, no tak, pewnie wczoraj zasnęłam u niego. Spoglądam na zegar na ścianie i przecieram oczy, jest tak późno. Szarpię szybko chłopaka za ramię, aż ten się budzi.

- Co? - pyta niewyraźnie.

- Wstawaj! Zaspaliśmy...

- Która godzina? - mamrocze wciąż półśpiąco.

- Ósma piętnaście.

- Cholera - Remy się podnosi i chwyta swój telefon. - Dwa nieodebrane, świetnie.

Wstaje z łóżka i odchodzi parę kroków, gdzie wybiera czyjś numer i po odchrząknięciu dzwoni.

- Dzień dobry... Tak... Niestety... Tak, zaspałem, czy to bardzo źle? - zagryza wargę, ale nie patrzy na mnie. - Oczywiście... Będę najpóźniej za pół godziny, bardzo dziękuję, tak.... Do zobaczenia.

Kończy rozmowę i odkłada telefon na półkę przy łóżku, później zabiera ze swojej garderoby parę rzeczy i posyła mi szybkie spojrzenie.

- Zbieraj się zaraz jedziemy - rzuca do mnie.

- Nie idę d...

- Oj, Daisy nie wymyślaj, nie mamy czasu - przerywa mi. - Jak nie wstaniesz to zabiorę cię w twojej pidżamie - grozi, po czym wychodzi z pokoju.

Zabiorę cię w twojej pidżamie" - przedrzeźniam go, po czym niechętnie wstaję. Po co ja go w ogóle budziłam, przecież nic by się nie stało gdybym nie przyszła raz do szkoły, zwłaszcza, że i tak się spóźnię, a ta szkoła i tak pewnie zaraz zadzwoni do mamy, jeśli tego jeszcze nie zrobili. Dlaczego w ogóle nas nie obudziła? Albo Liam...

Wstaję zaspana i idę do siebie. Zbieram się bardzo szybko, chociaż moja senność nieco mi to utrudnia. Kiedy jestem gotowa zbiegam na dół, Remy już na mnie czeka niecierpliwiąc się.

- Dłużej się nie dało?

- Dało - odpowiadam chłodno i wychodzę z domu.

Wsiadamy do samochodu, Remy oczywiście zajmuje miejsce kierowcy. Przez całą naszą krótką podróż, się nie odzywam, bo chyba jestem trochę zła. Chyba nie wiem dlaczego. Chyba mam okres. Cholerka.

Kiedy dojechaliśmy wyszłam z samochodu bez słowa i głośno westchnęłam.

- Boże, Daisy ogarnij się - Remy zaczął się irytować. - Nie masz dziesięciu lat i chyba rozumiesz po co się chodzi do szkoły.

Przewrócił oczami i odszedł bez słowa. A ja wzruszyłam tylko ramionami, no cóż - trudno.

***
Dzień w szkole minął mi bardzo powoli, naprawdę nie miałam dzisiaj ochoty się uczyć. Po lekcjach zamiast wrócić z Remy do domu, dałam mu znać, że zostaję. Skorzystałam z zaproszenia Jamesa i razem z Kelly wybrałyśmy się na trening futbolu, naszej szkolnej drużyny.

- Wiesz, że byłam w tamtym roku czirliderką?

- Serio? I co się stało?

- Nie wiem, chyba po prostu mi się to znudziło - wzruszyła ramionami. - Ale teraz mam za to więcej czasu na inne rzeczy.

- To w porządku - przytaknęłam. - Gdzie siadamy?

Kelly wskazała mi wybrany rząd ręką i zajęliśmy w nim miejsca. Osób prawie nie było, więc miałyśmy idealny widok na boisko. Po chwili zawodnicy rozpoczęli rozgrzewkę.

(Prawie) idealna para Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz