Czterdziesty ~ ona

823 74 18
                                    

- Remy?

- Nie, święty Mikołaj - mimowolnie uśmiecham się na jego słowa. - Będę za piętnaście minut w domu, odgrzałabyś mi jedzenie? Od rana nic nie miałem w us...

- Miałeś być za dwie godziny - przerywam mu.

- Było trochę krócej. To jak?

Wzdycham cicho. Co ja mam zrobić? Nie mogę powiedzieć mu prawdy przez telefon, ale nie chcę kłamać. Postanawiam, więc wyjawić mu część tego co się wydarzyło.

- Nie ma mnie w domu - przyznaję. - Ale wrócę jak najszybciej.

- A gdzie jesteś?

- U Kelly. Jest mała impreza, właściwie to nawet nie jest impreza - mówię. - Przepraszam, chciałam być w domu jak przyjedziesz.

Niemal czuję jak Remy przewraca oczami na moje słowa i macha ręką, na pokazanie, że to wcale nie jest takie ważne.

- Nie przejmuj się. Jak chcesz mogę po ciebie przyjechać.

- Na pewno jesteś zmęczony - mruknęłam.

Przez chwilę zupelnie milczał, a ja nie byłam pewna o co mu teraz może chodzić.

- Zadzwonię po Caluma, poproszę go żeby cię przywiózł.

Serio?

- Remy, to nie będzie konieczne. Już wracamy, zaraz będę w domu - zapewniam. - Wszystko ci wytłumaczę.

- W porządku - chłopak po drugiej stronie wzdycha. - To do zobaczenia.

Żegnam się i rozłączam. No cóż, mogło być gorzej.

Wracam do salonu i ogłaszam wszystkim, że już musimy wracać.

- Dzwonił Remy, mama prosiła, żebym przyjechała - mamroczę. - Dlatego my już pójdziemy.

Kelly protestuje, że mieliśmy spędzić tutaj jeszcze godzinę, ale ja tylko wzruszam swoimi ramionami. Wychodzimy i końcu mogę odetchnąć z ulgą. To udawanie wcale nie jest takie przyjemne, jak mogłoby się wydawać.

- Remy już wrócił? - pyta Cal.

- Za kilka minut będzie - przytaknęłam. - Chciał do ciebie zadzwonić, żebyś mnie odebrał - informuję.

- Szkoda, że nie zadzwonił - zaśmiał się Calum.

Mnie tam nie było wcale do śmiechu.

Jechaliśmy w ciszy, wciąż nie byłam pewna o czym mogę rozmawiać z tym chłopakiem, więc po prostu milczałam. Kiedy dojechaliśmy prawie pod mój dom, Calum zatrzymał samochód, żebym mogła wysiąść. Zanim to zrobiłam, wyjęłam z mojej torebki czekoladę i wręczyłam ją chłopakowi.

- Bardzo ci dziękuję - mówię. - Mam nadzieję, że lubisz orzechową.

- Nie wygłupiaj się - uśmiechnął się chłopak.

- To jedyny sposób na podziękowanie, jaki wpadł mi do głowy...

Było mi trochę głupio, bo on się tyle napracował, a ja kupiłam dla niego jedynie głupią czekoladę. Jednak myślę, że lepsze to niż nic.

W końcu Calum wziął ode mnie ten maly prezent i pożegnaliśmy się. Pobiegłam do domu, gdzie przywitał mnie zapach kurczaka.

No tak Remy.

- Cześć! - wykrzyknęłam, kiedy weszłam do kuchni.

- Hej - odpowiedział cicho. - Chcesz zjeść ze mną?

(Prawie) idealna para Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz