Czternasty ~ ona

1.3K 129 58
                                    

Czy mogłabym o coś prosić? Zostawcie gwiazdkę, komentarz. Dla was to chwila, a mi serduszko cieszy się przez cały czas! Dziękuję kochani i zapraszam do lekturki :)

- Dzięki - mówię po przełknięciu tabletek.

- Może będziesz żyć - chłopak śmieje się pod nosem.

Mamroczę coś w odpowiedzi, ale nawet sama nie wiem co. Mój humor jest całkiem niezły, ale głowa wszystko zagłusza. Dosłownie i w przenośni.

- Co dzisiaj robimy? - pyta.

- Myślałam, że pójdziemy do Colleen, ale czuję się koszmarnie.

- Nie dziwię się - przewrócił oczami, podając mi butelkę wody.

Ochoczo wzięłam z niej kilka łyków.
Tak czy inaczej, nie mogłam zrezygnować ze spędzenia czasu z moją jedyną przyjaciółką. Żałowałam, że zrobiłam to, co zrobiłam, a bardziej żałowałam, że stało się to w pierwszy dzień pobytu tutaj.

- Przeciwbólowe powinny zacząć niedługo działać - zaczął. - Chociaż nie wymiotujesz.

- Bardzo śmieszne - mruknęłam.

- Ja się nie śmieję.

Popatrzyłam na niego podejrzliwie.

- Okej, dlaczego jesteś taki miły?

Popatrzył na mnie dziwnie, a później wykrzywił usta, co przypominało pół uśmiech, ale z drugiej strony nieprzyjemny grymas. Nie potrafiłam tego sprecyzować.

- Zawsze jestem miły.

- Oczywiście - powiedziałam z sarkazmem. - Zwłaszcza, kiedy mówisz abym się zamknęła...

- Przecież tak nie mówię - przerwał mi.

- Teraz.

Postanowiłam nie mówić nic więcej na ten temat. Szukałam problemu tam gdzie ich nie było, a powinnam cieszyć się, że jakoś się dogadujemy. Mężczyzna jest enigmatyczny, przez co go nie rozumiem, ale mu chyba to odpowiada. Chyba odpowiada mu to że, ludzie go nie rozumieją.

***

Po kilku godzinach czułam się znacznie lepiej, dlatego umówiłam się z Colleen w naszej ulubionej kawiarni, na obrzeżach miasta. Spytałam Remy czy chce iść ze mną, odpowiedział, że po to tu jest, żeby za mną chodzić.
Nie zabrzmiało to zbyt miło, ale nie dziwię się, przez to co powiedziałam mu kilka godzin temu; musiał uświadomić sobie, że rzeczywiście jest dla mnie miły i pewnie nie mógł tego znieść.

- Przejdziemy się?

Uniosłam brwi.

- Myślałam, że jesteś zwolennikiem nowych technologi - przyznałam.

- Nie do końca - wzruszył ramionami. - To chyba nie jest daleko, a tobie świeże powietrze dobrze zrobi.

Na pewno.
On chyba naprawdę polubił znęcanie się nade mną. Świeci słońce. Słońce i kac to nie najlepsze połączenie.

- W porządku - z westchnieniem przystaję na jego propozycję.

Po zebraniu się, które zajęło nam, a właściwie mi, około piętnastu minut wychodzimy z hotelu. Remy ma na sobie ciemne okulary, które pasują do jego opalonej skóry. Ja również takie założyłam, ale w przeciwieństwie do niego byłam bardzo blada. A to, że nie czułam się najlepiej wcale nie ułatwiało sprawy. Chociaż nie było widać moich cieni pod oczami, które pomimo makijażu, wciąż nieładnie przebijały.

(Prawie) idealna para Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz