Czterdziesty szósty ~ on

880 74 10
                                    

Zbliżamy się do końca kochani, jak się z tym czujecie? Ja jestem z jednej strony szczęśliwa, a z drugiej bardzo mi przykro, bo mega zżyłam się z każdym bohaterem.

- Jesteś okropny! - usłyszałem od razu, jak tylko moja noga stanęła w domu.

Przez cała drogę ze szkoły Daisy nie odezwała się do mnie ani razu, dopiero, kiedy wróciliśmy zaczęła wyładowywać swoją złość.

- O co ci chodzi? - potarłem swoje skronie. - Mówiłem, że cię zapytam, więc jaki masz problem?

- Wiedziałeś, że nie zrobiłam zadań - fuknęła.

- To już nie mój problem, nie będę szedł na twoją korzyść, tylko dlatego, że coś nas łączy.

- Nie o to mi chodzi...

Westchnąłem zirytowany, okej może to nie było całkowicie w porządku z mojej strony, ale czasami trzeba robić takie rzeczy.

- Przestań zachowywać się jak jakieś dziecko.

Pokazała mi środkowego palca i ruszyła do swojego pokoju (tak myślę). Olałem to, bo dziewczyna naprawdę działała mi na nerwy. Nie zamierzam jej przepraszać, bo to moja praca, a ona zachowuje się jakby miała pieprzone dziesięć lat. Ten związek chyba nie ma sensu, bo przecież i tak się nie dogadujemy. Różnica wieku w naszym wypadku tym razem nie jest tylko liczbą, ale jakąś cholerną przepaścią.

- Remy zastanowiłeś się już?

Odwróciłem się w stronę skąd dobiegał głos, popatrzyłem na swojego ojca i wzruszyłem ramionami.

- Nie wiem - westchnąłem. - Ale chyba chcę.

- Musisz pogadać z dyrektorem. Ja resztę załatwię - posłał mi lekki uśmiech.

- Trochę mi głupio, bo nie pracuję tam za wiele, a już się zwalniam...

- Synu, wiem, robisz to dla Daisy i to oczywiste, ale musisz się zastanowić czy ty się czujesz z tym dobrze, zanim podejmiesz decyzje.

Bezwiednie przewróciłem oczami, co było raczej niegrzeczne, ale kiedy zorientowałem się, co zrobiłem odchrząknąłem i pokiwałem lekko głową.

- Dobra, dzięki. Idę do Caluma, nie wrócę na noc.

- Nie zawieziesz Daisy do szkoły jutro? - zmarszczył brwi.

- Nie. Istnieje też coś takiego jak autobus - mruknąłem.

Liam zmierzył mnie wzrokiem i przegryzł dolną wargę, po czym zapytał:

- Pokłóciliście się?

Wzruszyłem ramionami i nie czekając na jego reakcję, pobiegłem do swojej sypialni aby zabrać kilka rzeczy. Kiedy wychodziłem, natknąłem się na Daisy, nasz wzrok spotkał się na chwilę, ale ominąłem ją i zszedłem na parter. Nie miałem z nią ochoty rozmawiać ani kłócić się. Po prostu mnie irytowała i musiałem chociaż trochę od niej odpocząć. 
Nie brałem samochodu, bo zwyczajnie miałem ochotę na spacer, a Calum nie mieszkał wcale tak daleko.
Po drodze zadzwoniłem do niego, aby zapytać czy w ogóle mogę wpaść, wiedziałem, że mi pozwoli, bo zawsze to robił, ale wolałem zapytać.
Kiedy dotarłem do jego domu, wszedłem bez pukania. Zawołałem go, ale zamiast mojego kumpla, wyszła Alison.

(Prawie) idealna para Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz