Pięćdziesiąty trzeci ~ on

698 48 10
                                    

z dedykacją dla Natalci!

- Która godzina? - mamrocze Daisy w poduszkę. - Dlaczego mnie budzisz?

- Musisz wstać, masz dzisiaj szkołę - mówię cicho, a dziewczyna na moje słowa wtula się w poduszkę jeszcze bardziej.

- Przestań mówić tak brzydko...

Wzdycham. Co ja z nią mam?

- Nie będziesz mogła, więcej tu spać jak nie wstaniesz. Twoja mama nie byłaby zadowolona, gdyby dostała telefon ze szkoły, że opuszczasz zajęcia, Daisy.

- Akurat obchodzi cię, czy moja mama będzie zadowolona - mamrocze. - Okej, dobra.

Dziewczyna podnosi się do pozycji siedzącej i mruga parę razy, po czym ziewa (robi to mało elegancko).

- Przytul mnie - rozkłada ramiona i przylepia się do mnie.

Wywracam delikatnie oczami, ale odwzajemniam jej uścisk. Kiedy chcę ją odsunąć, wydaje z siebie głośny jęk. Poważnie, czasami czuję się jakbym spotykał się z małą dziewczynką.

- Chodź, bo zaraz znowu zaśniesz - nalegam. - Zrobię ci śniadanie, a ty się zbierasz.

- Jesteś beznadziejnym chłopakiem, Remy.

Posyłam jej szeroki uśmiech.

- Po prostu o ciebie dbam.

***

- Jak mam pójść do szkoły jak nawet nie mam rzeczy? - marudzi Daisy w czasie, kiedy ja wkładam naczynia do zmywarki.

- W szkole masz większość, najwyżej mogę ci dowieźć coś z domu.

- No dobra - wzdycha, w końcu przystając na moją propozycję.

Robimy, więc tak jak zaproponowałem i kilka chwil po naszej rozmowie siedzimy w moim aucie.

- Sprawdzałaś telefon? - pytam, mając na myśli jej mamę, która na pewno się do niej odezwała.

- Nie - marszczy brwi i wyciąga komórkę. - Cholera, mam dwa nieodebrane połączenia. Poczekaj, oddzwonię.

Emily odbiera niemal od razu, po odpowiedziach Daisy myślę, że kobieta się o nią martwiła, co było trochę bezpodstawne, bo przecież daliśmy znać gdzie jesteśmy. Jednak myślenia matek tak łatwo nie zrozumiemy. Dziewczyna cierpliwie wysłuchiwała słów swojej rodzicielki, kiedy w końcu zakończyły rozmowę, nastolatka odetchnęła z ulgą.

- Nie jest, aż tak zła jak myślałam.

- No widzisz, mówiłem, że nic się nie stanie.

- Oczywiście - mamrocze dziewczyna. - Ale więcej tak nie zrobię, wiesz jak musiała się martwić... Odkąd mój brat... no wiesz, ona zachowuje się strasznie troskliwie.

Kiwam głową i próbuję wybadać jej reakcję na wspomnienia jej starszego członka rodziny, widać, że trochę posmutniała, ale nieznacznie. Nie chcę drążyć tematu, przynajmniej nie teraz, kiedy zaraz ma szkołę - lepiej żeby się nie rozklejała. Dlatego zaczynam swobodny temat i ciągnę go, aż pod sam parking budynku, zatrzymujemy się, a dziewczyna uwalnia się z pasów bezpieczeństwa i uśmiecha się delikatnie.

- Napiszę ci w wiadomości co trzeba mi przywieźć, dasz radę do zrobić?

- Przecież sam zaproponowałem - mrugam do niej. - Po następnej lekcji będę z powrotem, gdzie masz zajęcia?

Daisy podaje mi numer klasy, po czym się żegnamy szybkim całusem w policzek, wydaje mi się za wcześnie, aby pod szkołą całować ją w usta, w końcu do niedawna byłem tutaj nauczycielem, a ona uczennicą, którą zresztą wciąż jest.

(Prawie) idealna para Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz