Trzydziesty pierwszy - on

910 84 22
                                    

Jak matematyka, przyrka i jutrzejszy język? Piszcie, chcę się zdołować 😂

- Serio Daisy?

- Skąd wiedziałeś, że to ja? - zapytała dziewczyna z lekkim wyrzutem zabierając mi dłonie z oczu.

- No raczej nie twoja mama - zaśmiałem się, odwracając w stronę nastolatki.

Wydęła wargi, ale zaraz po tym przyjęła normalną minę i zarzucił mi ręce na kark. Złapałem ją za biodra i posadziłem na swoich kolanach okrakiem. Uśmiechnęła się do mnie szeroko, a ja to odwzajemniłem. Wpatrywała się w moją oczy przez kilka chwil, chyba czekając, aż coś powiem. Dlatego zgodnie z jej oczekiwaniami, odezwałem się:

- Co tam skarbie?

Jej uśmiech się poszerzył i jestem pewny, że to tylko za sprawą tego jak ją nazwałem. To zabawne i trochę intrygujące, ile może zdziałać jedno słowo. A na mój dziewczynę bardzo działało, naprawdę. Wciąż tego nie rozumiałem do końca, ale postanowiłem to zaakceptować.

- Musiałam zostać dzisiaj po kozie, rozumiesz to? - poskarzyła się.

- Ty? Niemożliwe... -  mruknąłem z udawanym zaskoczeniem.

Chociaż właściwie, tak naprawdę, trochę mnie to zdziwiło, bo Daisy raczej nie należy do osób, które mogą komukolwiek przeszkadzać w lekcji, przynajmniej z tego co zauważyłem do tej pory. Chociaż wyłączmy z tego mnie, bo moją osobę potrafi wyprowadzić z równowagi, bardzo szybko.

- Tylko się spóźniłam na fizykę, to nie moje wina, że tu są takie krótkie przerwy i tyle ludzi, że trudno się przecisnąć i że nie znam planu budynku....

- Zwolnij, bo się zapowietrzysz - przerwałem jej. - Z kim masz fizykę?

Odpowiedziała mi, ale ja nie kojarzyłem tego nauczyciela, więc nic nie mogłem jej poradzić. W tej placówce uczyło naprawdę wielu nauczycieli, niektórych pamiętam jeszcze z okresu, kiedy sam byłem uczniem (tak, chodziłem do tej szkoły). Niektórzy doszli do już po tym jak ja skończyłem tutaj edukację. To wszystko wpłynęło na to, że nie znałem każdego profesora.

-Głupi jest. A w dodatku w tej kozie był jakaś chora babka - kontynuowała.

- To znaczy? - uniosłem brwi, nie kryją rozbawienia na jej słowa.

- Jakaś Jennifer Na... Ne... No coś na N.

- Nelson? - dokończyłem za nią.

- O tak, głupia, stara baba...

- Nie przesadzaj - znowu jej przerwałem. - Jest całkiem w porządku.

- W porządku? - dziewczyna niemal warknęła. - Ty jesteś jakiś popierd...

Zatkałem jej usta swoją dłonią.

- Ej, nie przeklinaj - ostrzegłem.

Slyszałem jak chrząka, po czym polizała mnie w rękę, przewróciłem oczami, ale oderwałem ją od niej.

- Jesteś dziwny - poprawiła swoje słowa, nadal zła. - Ta nienormalna kobieta, krzyczała na mnie pół godziny, tylko dlatego, że chciałam wyjąć książkę!

- Przesadzasz.

Fuknęła, a jej wzrok wskazywał na to, że chciałaby mnie w tym momencie zabić. Miałem ochotę zapytać jej czy nie ma przypadkiem jakiegoś okresu, czy innego dziwactwa, kiedy sama się odezwała:

- Nie da się z tobą rozmawiać, Remy.

Westchnęła i już chciała wstać, ale ją zatrzymałem. No bez jaj, nie możemy znowu się pokłócić.

(Prawie) idealna para Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz