Czterdziesty drugi ~ on

848 88 17
                                    

Możecie włączyć muzykę.
Proszę o komentarze, bo trochę się napracowałam nad tym rozdziałem :)

- Hej, wszystko okej?

Wszedłem niepewnie do pokoju Daisy. Mimo że pobiegłem zaraz za nią, nastolatka zdążyła już skulić się na swoim łóżku.

- Tak, to znaczy... - pociągnęła nosem. - Potrzebuję cię.

Na te słowa zamknąłem za sobą drzwi i położyłem się obok dziewczyny, zagarniając ją w uścisku.

- Co się stało malutka?

Próbowałem mówić do niej jak najłagodniej, była wstrząśnięta.

- Przecież to dziecko będzie chore - wypowiedziała te słowa z trudem. - Moja mama jest za stara na kolejne...

- A podobno nie lubisz biologii - wytknąłem, ale po chwili uznałem, że to chyba nie najlepszy moment. - Nie zawsze tak jest, a oni się kochają Daisy, mają prawo do rodziny.

- Przecież my jesteśmy ich dziećmi - jęknęła. - Anthony by... - urwała. - Przepraszam.

Anthony?

- Jesteś w szoku.

- A ty nie?!

Pogładziłem ją po policzku i westchnąłem. To prawda, byłem nieco zaskoczony, ale to przecież normalne, są dorośli i kochają się, właściwie to spodziewałem się czegoś takiego.

- O co tak naprawdę chodzi? - zapytałem cicho. - Przecież wcale tak nie myślisz...

Dziewczyna odwróciła wzrok, ale zauważyłem, że w jej oczach na nowo zebrały się łzy.

- Nie dam rady - wydusiła z siebie, a ja zmarszczyłem brwi. - Tak szybko zapomniała o... - znów zamilkła. - Jak ty sobie to wyobrażasz? Nie możemy mieć wspólnego rodzeństwa!

Rzeczywiście taka możliwość wydawała się nieco niesmaczna. To by było dziwne. Nie mam pojęcia czy wtedy legalne.

- Poradzimy sobie - powiedziałem cicho. - Będzie dobrze.

- Nie chcę z tobą zrywać - pociągnęła nosem. - Tak bardzo mi na tobie zależy...

- Skarbie, nie planuję z tobą zerwać - wyznałem. - To nic wielkiego, zresztą nie wiemy czy twoja mama jest pewna tej ciąży.

- Tak?

- Jasne, przecież wiesz jak to działa. A twojej mamie jest na pewno przykro, że tak wybiegliśmy.

- Masz rację - mruknęła. - Źle zrobiłam.

- To tylko emocje, nie zawsze możesz nad nimi panować - powiedziałem.

Pokiwała lekko głową i mocniej mnie objęła. Jakbym był jakimś ogromnym pluszakiem, zresztą sama czasami mnie tak określała: ogromny pluszak.
No cóż, kwiatek i miś - całkiem fajne połączenie.

- Proszę zostań tutaj, pójdę przeprosić mamę i Liama i do ciebie wracam - obiecała i niedbale otarła swoje łzy.

Wyszła ze swojej sypialni, a ja nie ruszyłem się nawet kroku z jej łóżka. Leżałem na plecach, obserwując jej biały sufit. Oddychałem powoli i sam zacząłem się zastanawiać jak to będzie, jeśli to dziecko się urodzi. Wszystko się skomplikuje, bo jak mamy wytłumaczyć dziecku, że jego siostra spotyka się z jego bratem. Cholera, jak to źle brzmi. Ochydnie.

- Jestem - z moich rozmyśleń wyrwał mnie cichy głos. - Może pójdziemy się wykąpać, a później...

- Chcesz się ze mną kąpać? - prychnąłem śmiechem.

(Prawie) idealna para Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz