Sześćdziesiąty piąty ~ on

330 27 11
                                    

- Pojebało cię stary - powiedziałem w momencie, w którym otworzyłem drzwi. - Nie mogłeś czegoś naściemniać?

Calum zamknął za sobą i wkroczył w głąb mieszkania.

- Skąd miałem wiedzieć, że teraz zamierzasz ją ignorować? - zapytał zirytowany. - Jesteś pokręcony.

Wzruszyłem ramionami i nie zwracając uwagi na przyjaciela, ruszyłem do salonu. Calum poszedł za mną i zajmując miejsce od razu chwycił piwo, które przygotowałem. Mruknął, że prowadzi, ale jedno mu nie zaszkodzi. Czułem, że mężczyzna zaraz zada mi jakieś niewygodne pytanie, było mi z tym źle. Dlatego postanowiłem po prostu siedzieć cicho.

- Było tyle możliwości, a ty wybrałeś ignorowanie jej - jęknął, jakby działa mu się krzywda.

- Chuj ci do tego - mruknąłem, zdecydowanie ostatnio byłem za bardzo wulgarny. - Muszę trochę pomyśleć, a przy niej się nie da - tłumaczyłem się. - Zresztą ojciec prosił żebym spotkał się z jego klientem, więc pare dni mnie nie będzie. Co to za różnica?

- Jesteś takim debilem czy tylko udajesz? - Calum przetarł twarz dłonią, ignorując moje wrogie spojrzenie. - Było jej powiedzieć, że potrzebujesz chwili.

Wziąłem łyk piwa i znowu spojrzałem lekko rozdrażniony na kumpla. Powiedziałem, że przecież obaj wiemy, że nic by z tego nie było, bo dziewczyna od razu by się rozpłakała. Naprawdę nie musiałem tego mówić, bo mężczyzna doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Znał Daisy nie od dziś i może nie była to jakaś długa i głęboka znajomość, ale tak naprawdę wystarczy na nią spojrzeć, wystarczy zamienić z nią słowo i od razu widać, że jest krucha i wrażliwa. Nad wyraz wrażliwa.

- Teraz też ryczy.

Zmarszczyłem brwi, kiedy usłyszałem pretensjonalny ton głosu przyjaciela. Nie rozumiałem tego, w końcu to nie jego sprawa jak postępuję z Daisy. Gdyby nie to, że dziewczyna tu przyszła, najpewniej Calum dowiedziałby się tylko skrawka informacji o tej sytuacji. Nie byłem zbyt wylewny.

**
Stałem pod drzwiami mojego rodzinnego domu i zastanawiałam się czy robię dobrze. Westchnąłem i postanowiłem nie przykładać większej uwagi do tego, co dzieje się poza obszarem myśli, który mnie interesuje. W końcu zdecydowałem się wejść i do moich nozdrzy od razu wpadł zapach pieczonego mięsa. Trafiłem na obiad. Daisy nie zeszła, aby zjeść. Emma trochę się wkurzyła, ale uspokoiłem ją i sam poszedłem do dziewczyny. Nie wiedziałem co mam jej powiedzieć, ale musiałem trochę ją uspokoić. Daisy to straszna panikara. Zapukałem i nie czekając na pozwolenie, wdarłem się do pokoju. Nastolatka leżała na łóżku z podkulonymi nogami i wydawała z siebie ciche dźwięki płaczu. Westchnąłem ciężko na myśl, że sprawę trzeba załagodzić, zwyczajnie w świecie mi się nie chciało.

- Co ty robisz? - mój głos zabrzmiał groźnie, chociaż wcale tego nie chciałem. - Uspokój się, ubierz i coś zjesz - zaproponowałem.

- Idź sobie - mruknęła nastolatka i mocniej przyciągnęła swoje nogi do klatki piersiowej. - Skoro już mnie nie chcesz, to mogłeś powiedzieć. Dorośli ludzie...

- Dorośli ludzie nie zamykają się w pokoju, w wyniku jakiegoś nieporozumienia.

- Nie jestem dorosła! - wykrzyknęła z ogromnym żalem w głosie. - Skoro tak ci to przeszkadza, to nikt nie kazał umawiać ci się z dzieckiem.

Uniosłem wzrok na sufit, próbowałem się uspokoić, nie zamierzałem pokazać dziewczynie, że jestem wkurzony i wyprowadzony z równowagi. Przyszedłem tutaj z myślą, że to załagodzę, ale chyba działo się zupełnie odwrotnie.

- Spójrz na mnie, skoro rozmawiamy - mruknąłem. - Nie zamierzam mówić do twoich pleców.

Ku mojemu zdziwieniu Daisy od razu posłuchała moich słów i rzeczywiście przekręciła się w taki sposób, że leżała teraz twarzą do mnie.

- Możesz usiąść prosto? - zapytałem zrezygnowany.

Dziewczyna bez słowa otarła swoje policzki i podniosła się do pozycji siedzącej. Wyglądała jak bałagan. Jej włosy sterczały przez to, że długo na nich leżała, miała opuchnięte oczy i była cała czerwona. Jej usta były popękane i bardzo suche. Nie wyglądała zbyt atrakcyjnie w tej chwili, ale nie zamierzałem jej tego mówić, już raz to zrobiłem, w tamtą noc.

- Czy naprawdę wydarzyła się taka tragedia, że musisz tu siedzieć cały dzień? - zapytałem, ale nie czekałam na odpowiedź. - To nie jest potrzebne.

Kiedy skończyłem mówić, zbliżyłem się do łóżka i usiadłem obok nastolatki, czekałem, aż w końcu coś powie.

- Omijasz mnie - pociągnęła nosem. - A ja... Nic nie zrobiłam złego, nie chcę tak.

Podczas mówienia, jej głowa cały czas była pochylona, trochę irytowało mnie to, że na mnie nie patrzyła, ale poniekąd rozumiałam. W jej obecnym stanie potrzebowała, aby ktoś powiedział jej co ma robić, bo sama nie wiedziała, była zagubiona.

- Spojrzysz na mnie? - powiedziałem miękko.

Dziewczyna niepewnie odwróciła głowę w moją stronę, ale zaraz z powrotem ją opuściła. Przymknąłem oczy i próbowałem uspokoić moje negatywne emocje, irytowałam się na nią, chociaż to ja spieprzyłem. Przybliżyłem się do dziewczyny i delikatnie złapałem ją za podbródek, aby przekręcić jej głowę w moją stronę. Pochyliłem się trochę, aby złożyć krótki pocałunek na jej wargach. Jednak, gdy się odsunąłem, dziewczyna uniosła dłoń i przyciągnęła mnie z powrotem. Pocałowałem ją tak jak tego chciała, ale pieszczota nie trwała długo, przez smak, który przekazała mi swoim językiem. Odsunąłem się od nastolatki i przyjrzałam się jej uważnie.

- Piłaś? - zapytałem, chociaż doskonale znałem odpowiedź.

Daisy od razy się zarumieniła, co tylko potwierdziło moją tezę. Widocznie się zawstydziła, na pewno wiedziała, że nigdy nie zachęcałem jej do picia.

- Przepraszam... Było mi tak przykro - urwała.

Byłem na nią trochę zły, że tak postanowiła rozwiązać tak mały problem, ale wiedziałem, że to nie ona powinna przepraszać.

- Nie rozwiązuje się konfliktów w ten sposób - powiedziałem, tym razem darowałem sobie, wytkniecie jej dziecinności. - Ale to ja przepraszam, powinienem załatwić to w inny sposób; po prostu potrzebuje odpocząć, muszę mieć czysty umysł.

- Mogłeś uprzedzić.

Jej cichy glosy miał rację. Przytaknąłem i nagle zapragnąłem, aby ją objąć i pozostać w takiej błogiej pozycji na zawsze. Z trudem powstrzymywałem swoje emocje. Jeśli miałem się zdystansować, nie powinienem robić takich rzeczy. Już sam pocałunek był czymś, totalnie nie pasującym do naszej sytuacji.

- Już mnie nie chcesz? - zapytała dziewczyna z wyraźnym trudem.

Bardzo zaskoczyła mnie swoim pytaniem. Oczywiście, że chciałem, to dziwne, że przeszło jej to przez myśl. W końcu ostatnio błagałem, aby się do mnie wprowadziła. Nie zabiegałbym o nią w ten sposób, gdybym miał zamiar się rozstać.

- Co ty mówisz głuptasie? - specjalnie użyłem tej formy, bo wiedziałem, jak Daisy zawsze się przez to rozczulała.

- Kocham cię, Remy i bardzo nie chcę cię stracić.

(Prawie) idealna para Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz