Piętnasty ~ on

1.3K 110 58
                                    

Wow, zaszaleliście pod ostatnim rozdziałem. Dziękuję bardzo za taką ilość komentarzy i wciąż zachęcam do ich zostawiania. Już nie przedłużam, buziaki! ♡♡♡

- Zrozum, że niektóre rzeczy zmieniają się szybciej niż możesz tego chcieć - warknąłem, przyśpieszając tempo.

- Jezu - jęknęła. - Okej, przepraszam.

Jednak ja nie reagowałem, wciąż na nią nie patrzyłem, tylko szedłem przed siebie.

- Remyyy - mruknęła.

W końcu westchnąłem i się zatrzymałem, dziewczyna nie zdążyła wyhamować i wpadła w moje plecy.

- Ała...

- Nie przesadzaj - burknąłem i odwróciłem się w jej stronę.

- No nie udawaj, że jesteś na mnie zły.

Założyła ręce na piersi i wydęła usta. Nie wiem co chciała tym osiągnąć, ale mimowolnie lekko się roześmiałem.

- W porządku - powiedziałem. - Po prostu nie oskarżaj mnie o coś co... - przerwałem czując, że brzmię jak baba.

- Przeprosiłam - wywróciła oczami.

Znowu ruszyłem, a ona zrobiła to samo, tylko tym razem miała o wiele lepszy humor.

- Wiesz, nawet cię polubiłam...

- Wow - mruknąłem z sarkazmem, ale szczerze: nawet mi to pochlebiało.

- A ty mnie lubisz?

Spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła.

- Nie - stwierdziłem, a ona niemal od razu zmarszczyła brwi.

- Nic? Nawet trochę? Troszeczkę?

Pokręciłem głową.

- Jak powiesz mi prawdę to coś ci powiem - stwierdziła tajemniczo. - Lepiej żebyś chciał... To co lubisz mnie?

- No, może troszeczkę - przyznałem, kiedy stwierdziłem, że rzeczywiście to musi ją uszczęśliwić.

Podskoczyła do góry i wykrzyknęła coś w rodzaju: "jej!". Zmarszczyłem czoło na jej dziecinność, ale ostatecznie uśmiechnąłem się szczerze.

- Przypomnij mi, ile masz lat? - zapytałem z sarkazmem.

- Lepiej nie, staruchu.

Pokazała mi język, a ja stwierdziłem, że rzeczywiście jest dziecinna, ale w swoim wieku nie musi być inna.

- To co chciałaś mi powiedzieć?

- Co? Ahh, no tak! - bąknęła. - Skręciłeś w złą stronę. Przez ciebie nigdy nie wrócimy.

Przewróciła oczami i odwróciłem się aby - tym razem - wrócić do hotelu. Ale dziewczyna zatrzymała mnie mówiąc: "Skoro już tak idziemy, to pokaże ci fajne miejsca w tym mieście". Skwitowałem to tylko sarkastycznym: "To tu może być coś fajnego?", ale dziewczyna roześmiała się na moje słowa.

- Sarkazm to twoje drugie imię.

- Nie, na drugie mam Ben - odpowiedziałem.

- Serio?

- Nie - wywróciłem oczami. - Ale Ben to jeszcze gorsze imię niż Remy, Jezu.

- Hej, daj spokój.

Dziewczyna udała wkurzoną, ale tak naprawdę wiem, że wcale tak się nie czuła i wszystko było w porządku.

- A znasz jakiegoś Bena?

(Prawie) idealna para Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz