Dwudziesty trzeci ~ on

1.1K 81 21
                                    

Calum wyszedł pierwszy i był kilka kroków przed nami, spojrzałem, w duchu lekko rozbawiony, na Daisy, która, aż się gotowała.

- Serio wyciągnąłeś mnie na siłownię? - mamrotała. - Nie masz w sobie za grosz romantyzmu.

- To nie jest zwykła siłownia - mówię -Ta jest najlepsza w mieście.

Wzdycha.

- Nie lubię ćwiczyć i nie mam przy sobie odpowiednich ubrań - zakłada ręce na piersi. - Będę się nudzić.

- A kto powiedział, że bedziesz ćwiczyć?

Spojrzała na mnie zdziwiona. Czuję jak w jej głowie kłębią się myśli typu: A po co przyjeżdża się na siłownię?

- A kto powiedział, że Remy ćwiczy? - Calum odwrócił się w naszą stronę.

Spojrzałem na niego wściekły. Wie doskonale, że nie będę się kłócił z nim przy Daisy. Zaciskam usta na sekundę w cienką linię, ale zaraz uśmiecham się dość enigmatycznie i udając pewnego, odpowiadam:

- No właśnie, ja też nie ćwiczę.

- Oh - zmarszczyła brwi. - To po co tu przyjechaliśmy? 

- Przywieźć mnie - wyszczerzył się Calum.

Spojrzałem na niego drwiąco.

- Twoja gruba dupa mogłaby tu przyjść sama.

Chłopak prycha, a dziewczyna zaczyna się śmiać. Lubię jej śmiech, jest trochę niezdarny i czasami zbyt głośny, ale to nawet urocze.

- Chodzę na siłownię stary! Nie jestem gruby.

- Jasne - mamroczę.

Oczywiście, że nie jest gruby; ma świetną sylwetkę i można mu jej pozazdrościć. Włożył w nią dużo czasu i pracy, więc ma się czym chwalić.

- To co będziemy robić? - dziewczyna wciąż mamrotała, kiedy wchodziliśmy do budynku.

- Kręgle - wypaliłem.

Wcale nie pomyślałem co będziemy robić, nie wiem po co ją tu wogóle zabrałem. Chciałem poćwiczyć, gdyby jej nie było wykłóciłbym się z Calumem i poszedłbym robić trening.

- Kręgle? - uniosła brwi. - Grałam tylko kilka razy.

- Super, więc wygram.

Uderza mnie łokciem w bok i mamrocze: "Nie bądź taki pewien".

Daisy próbuje skupić się jak najbardziej, ale i tak na ekranie pojawia się wielki napis MISS[1].

- Co? To niesprawiedliwe.

Śmieję się i kręcę głową, jak kręgle mogą być niesprawiedliwe?

- Zobaczymy jak tobie pójdzie.

STRIKE[2] No dobra, przyznam to był fart. Wcale nie gram tak dobrze.
Przy kolejnych rundach dziewczyna próbuje rozproszyć mnie swoimi wdziękami. Robi wszystko, abym zdobył jak najmniej punktów. Parę razy nawet udaje się jej mnie rozproszyć. Ostatecznie mój wynik nie jest zbyt dobry, ale wystarczający abym miał nad nią przewagę.
Dziewczyna przyjmuje z dumą porażkę. Szczerze, gra nie była fair, na pewno miałem do czynienia z kręgami, więcej razy niż ona.

Jako, że zostało mam jeszcze sporo czasu postanawiamy iść na lody. Daisy wyznaje, że najbardziej marzy o "lodach jednorożcowych" czyli w kolorach tęczy i z rogiem tego stworzenia. Boli mnie to jak bardzo jest dziecinna. Boli mnie też to, że nie wiem gdzie mogę dostać dla niej takie lody. Na zewnątrz łapię ją za rękę, ona ściska ją delikatnie, jakby chciała sprawdzić czy moja dłoń jest prawdziwa.

- Pocałujesz mnie?  - wystrzela, chyba nie do końca zdając sobie sprawę, że powiedziała to na głos, bo nagle jest zmieszana.

Ale mi nie musi powtarzać tego dwa razy, wypuszczać jej rękę i łapię ją w tali, przeciągając do siebie. Po chwili nasze usta łączą się, jak zwykle, w spektakularnym pocałunku.

- Jedyne co mnie w tobie nie denerwuje, to twoje usta - mówię jej, kiedy się ode mnie odrywa.

- Mówienie dziewczynie, że jest wkurzająca, nie jest fajne - udaje obrażoną. - A ty mówisz mi to zadziwiająco często.

- Wybacz - uśmiecham się do niej.

Mimowolnie odwzajemnia uśmiech i przez chwilę patrzy na mnie zaciekawiona swoimi dużymi oczami.

- Możesz powiedzieć co ci się stało w ramie? - pyta nieśmiało.

Bałem się, że o to zapyta, najchętniej powiedziałbym jej "żeby nie wtykała nosa w nieswoje sprawy". Ale przecież, jesteśmy razem. Zabolałoby ją to. Wiem, że niektóre moje komentarze mogą ją ranić, ale ta rana jest bardzo mała, to zaledwie zadrapanie i jedyne co ona z nią robi, to udaje obrażoną.

- Powiem ci... - mówię. - Kiedyś.

- Remy - patrzy na mnie smutno. - Czy to coś poważnego?

Patrzę na nią i robi mi się ciepło na sercu, nawet jeśli tylko udaje, że się przejmuje. Miło czasami usłyszeć coś tak dobrego.

- Nie, Daisy - odpowiadam.

- Boli?

- Kiedy jestem z tobą, udaje mi się zapomnieć o bólu, więc po prostu bądź.

Jej oczy delikatnie zachodzą mgłą, a na usta wkrada się uśmiech: "Wow, to było romantyczne! Czasami ci się udaje" - mówi rozpromieniona. Jestem, zadowolony, że mój słaby tekst odniósł taki skutek. No umówmy się z naprawdę był denny. A właśnie, to jest zadziwiające jak szybko ta dziewczyna potrafi zmieniać nastrój, ze smutnej i zaniepokojonej na naprawdę szczęśliwą.

- Chodźmy moja dziewczyno, bo mamy coraz mniej czasu.

- Oczywiście mój chłopaku - odpowiada ze swoim uroczym uśmiechem.

- Och, jak słodko - odwracam się na pięcie i widzę Willa.

- Co ty tu, do cholery robisz?

Powstrzymuje się przed powiedzeniem czegoś brzydszego, bo wiem, że Daisy tego nienawidzi. A ja dla niej byłem dzisiaj już wystarczająco niemiły. Tak, nawet ja czasami wiem kiedy zastopować.

Jestem zdziwiony, że widzę tu tę osobę, mam na myśli Willa, raczej często nie da się go spotkać w tej części miasta, po za tym, w tej miejscowości trudno znaleźć kogokolwiek,to miasto jest naprawdę duże. 

- Przyjechałem na siłownię.

Tak, oczywiście, szkoda, że nigdy nie chodził na siłownię. Chociaż z drugiej strony, skąd miałby wiedzieć, że tutaj będę? Nie powinienem mieć wątpliwości, że to czysty przypadek, no ale cóż - mam je.

- Akurat - rzucam. - Czego chcesz?

Dziewczyna pokazuje mi zdegustowane spojrzenie, ale udaję, że nie zwracam na nie nawet najmniejszej uwagi. A może i nie udaję, naprawdę nie przyjąłem się nim za bardzo.

- Po prostu chciałem się przywitać - powiedział, wzruszając lekko ramionami.

Patrzę na niego podejrzliwie, ale w końcu wzdycham i zrezygnowany mówię:

- W takim razie siema, a teraz spadaj.

Zdaję sobie sprawę, że zachowuję się okropnie, ale to jeden z najbardziej denerwujących osób na świecie, zaraz po Daisy, ale ta chociaż nie jest fałszywa. A przynajmniej tak mi się narazie wydaje.

Ale los musi to zweryfikować, nie będę odwalać za niego tej cholernie brudnej roboty.

[1] MISS – nie strąciłeś żadnego kręgla. Nie dostajesz punktów.

[2] STRIKE – strąciłeś wszystkie kręgle przy pierwszym rzucie. Nie rzucasz drugi raz. Masz 10 punktów plus suma kręgli strąconych przy dwóch kolejnych rzutach.

(Definicje pozwoliłam sobie skopiować z internetu, bo przyznam się, że nigdy nie grałam w kręge #przegryw
źródło: http://www.gravitacja.pl)

(Prawie) idealna para Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz