12

8.8K 400 29
                                    

-Dokąd taka lala idzie?-usłyszałam czyiś głos,ale starałam się zignorować.
-Kolega o coś zapytał-burknął drugi.
-Dajcie mi spokój-powiedziałam przyśpieszając kroku,ale trójka dresiarzy mnie dogoniła.
-Odpowiesz.
-Do domu-powiedziałam szybko.
-Mmm,odprowadzić cie-jeden przybliżył się niebezpiecznie blisko mnie.Kolejny raz w tym dniu będą próbować mnie zgwałcić.
-Zostawcie mnie-powiedziałam ze łzami w oczach.
-Jak się tobą zabawimy to w tedy zostawimy.
-Powiedziała coś-koło mnie pojawił się Aron.Nie wierze.Czemu on zawsze znajduje się tam gdzie ja.-co?Języka w gebie zabrakło?Nie liczycie sie ze zdaniem kobiet.
-Stary,wyluzuj.Daj nam się zabawić.
-Po moim trupie -powiedział i odepchnął jednego.Ten cofnął się pare kroków,ale nie zrobiło to na nim wrażenia.
-Ej,stary.Uważaj.Nasz jest trójka.Ty jesteś sam.
-Tak?No to pokażcie co potraficie-powiedział pewnie.Boże,oni się będą bić.
Chłopcy ruszyli w jego stronę,ale Aron już na początku uderzył jednego przez co upadł opierając się o zimny mur i trzymając za krwawiący nos.
Chcieli go uderzyć,ale Aron zwinnie ich unikał.Nie wiedziałam,ze tak dobrze się bije.

Gdy cała trójka leżała już na ziemi ledwo żywa Aron podszedł do mnie i bez słowa mnie przytulił.
-Mam dość-powiedziałam cicho ze łzami w oczach.-w jednym dniu aż tyle idiotów.
-Chodź,odprowadze cie-powiedział i ruszyliśmy.-co tutaj robisz o wpółdo dwuastej?
-Ojciec kazał mi iść po chipsy-powiedziałam wskazując na siatki.
-Jezu.Twój ojciec jest normalny,że wysyła swoje dziecko o tej porze?-warknął,a ja pokręciłam smutno głową na NIE.
-A ty?Co tu robisz?
-Poszedłem po jakieś jedzenie bo mam malutką impreze w domu z chłopakami,a skończyły się przekąski i alkohol.A to jedyn sklep czynny dwadzieścia cztery godziny.Radze ci tędy nie chodzić.
-Często tędy chodze i często słyszałam komentarze w moją strone,ale nigdy nikt mnie nie dotykał.
-Tutaj szwędają się dresy i patola.Uważaj na nich.Masz szczęście,że tu byłem.
-Tak,dziękuje-powiedziałam z uśmiechem.
-Może chciałabyś wpaść do mnie?Co prawda to męska impreza,ale dla ciebie zawsze znajdzie sie miejsce.
-Nie.Dziękuje.Pójdę już spać.
-Okey.To dobranoc Amy.
-Do branoc Aron-uśmiechnęłam się i weszłam do sklepu.
-Boże,co tak długo?-warknął ojciec.-masz?

Podałam mu paczke z chipsami,a on wyrwał mi ją z rąk i poszedł do salonu.
A żebyś tak się tym udławił tłusta świnio.
Sama szybko przebrałam się w piżame i poszłam do siebie.
Od razu połorzyłam się do łóżka i zasnęłam z myślą,że jutro niedziela i znowu cały dzień będe w tym domu.

Wstałam następnego dnia,bo obudziły mnie dziwne odgłosy koło mojego pokoju.Gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam koło swojego pokoju jak Viktori obściskuje się z chłopakiem.Wszystko okey,fajnie tylko,że oni sie pożerali.On był jedynie w bokserkach,a ona w biustonoszu i skąpych majtkach.

-Co?Zazdrościsz brzydalu?-powiedziała Viktoria odrywając się,a Mark tylko się zaśmiał.
Poszłam na dół w samej piżamie,ale szybko zawróciłam gdy w salonie zobaczyłam kolegów mojego taty.
Zamknęłam się w pokoju i postanowiłam póki co nie wychodzić.Przebrałam się tylko w zwykłe jeansy i biały,luźny podkoszulek,a później weszłam do kuchni.
-A ty tu czego?-warknął mój ojciec pijąc piwo.A cóż by inne?
-Chciałam coś zjeść-mruknęłam.
-A pozwoliłem ci?
-Nie,ale...
-Idź do sklepu.Potem zjedz,chociaż jak dla mnie powinnaś przestać żreć,bo jesteś gruba.

Spojrzałam na siebie i lekko się zdziwiłam.Wszyscy mówili,że jestem szczupła i że 58 kilogramów to idealnie jak na mój wiek.
-No co się tak gapisz?-syknął ojciec.-idź do sklepu po chipsy.
-Wczoraj byłam.
-Coś ty powiedziała?-fuknął podchodząc bliżej mnie.Już miał mnie uderzyć,ale skinełam głową i wybiegłam z domu.
Mój grupy ojciec oczywiście nie widział świata bez:
a)Chipsów
b)Papierosów
c)Alkoholu

Nie przewidziałam jednego-że jest cholernie zimno,a ja mam na sobie cienkie jeansy i podkoszulek na ramiączkach.
Wbiegłam do sklepu gdzie od razu poczułam się cieplej.Kupiłam co miałam kupić,zapłaciłam i ruszyłam w stronę domu.Była dziesiąta rano,w miare wcześnie,ale wciąż było mi strasznie zimno.Na rękach tworzyła mi się gęsia skórka.Cóż...jakoś muszę dojść do domu.

Jeden momentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz