9

9.1K 427 10
                                    

AMBER

-Amber!-wrzasnął mój tata tym samym wybudzając mnie z krótkiej drzemki-Amber do cholery!
Ubrałam szybko stare kapcie i pobiegłam na dół.
-Ile razy mam cie wołać!-wrzasnął potrząsając mną.
-Przepraszam-wyjąkałam cicho.
-Znowu ryczałaś?Boże.Po cholere mi takie dziecko.
Po cholere ci w ogóle dzieci?
-W tym domu jest syf.W tej chwili sprzątaj.
Kiwnęłam tylko głową i po chwili miałam w ręku wiadro,mopa i miotłe.Pościerałam kurze,poodkurzałam i umyłam podłogę.Byłam padnięta zważywszy,że nie czułam się najlepiej.
Poszłam do swojego pokoju i mimo złego samopoczucia postanowiłam się poczuć.Wyciągnęłam książki gdy nagle dostałam SMS-a.

Aron-Wszystko okey?

Ja-Tak.Dlaczego pytasz?

Zaraz potem spojrzałam przez okno.Siedział na łóżku i robił coś na telefonie.Pewnie do mnie pisał.Gdy skończył spojrzał na mnie i uśmiechnął się.Oderwałam od niego wzrok gdy poczułam wibracje telefonu.

Aron-Jakoś taka smutna jesteś.

Ja-Jak zawsze :) Jest okey.

Aron-Chcesz się spotkać i o tym pogadać? :)

Ja-Chciałabym :( Ale nie mogę.

Aron-Dlaczego?

Aron-Siedzisz i nic nie robisz.

Ja-Chciałabym się troche pouczyć i jeszcze muszę zrobić coś na mieście.Innym razem.

Aron-Um...no oki :) 

Ja-Do jutra Aron

Aron-Do jutra mała ^^

Mała.

Zaraz potem usłyszałam wołanie.Tym razem Viktori.
-Tak?-spytałam troche zmęczona już tym wszystkim.
-Weź moje rzeczy do prania-warknęła.
-Które?
-Te w moim pokoju.Boże,jaka ty jesteś głupia.Tylko szybko,bo zaraz przychodzi Mark.
Poszłam na górę do jej pokoju.Chciałabym mieszkać tam gdzie ona.Ściany były białe.Była tam biała kanapa która w nocy była łóżkiem.Leżały na niej białe i różowe poduszki.Na podłodze był wielki,różowy dywan.Było też białe biurko i półki oraz szafa w tym kolorze.Na ścianach były jakieś frędzelki i lampeczki.Wyglądał....dziewczeńsko.Nie to co mój pokój-rudera.

Szybko chwyciłam jej ciuchy i poszłam do łazienki je wyprać.
Miałam iść do pokoju,ale zawołał mnie tata.
-Posprzątałaś w moim pokoju?
-J...jeszcze nie...
-No to na co czekasz?!Ruszaj dupe i sprzątaj,bo chce się połorzyć.

Pobiegłam do sypialni taty i zaczęłam sprzatać.Śmierdzące skarpety,resztki pizzy,jakieś pudełka,kurz...ochyda.
Dość długo mi to zajęło.Byłam padnięta.
-Mogę już iść spać?-spytałam.
-Wynocha-syknął tata,a ja pobiegłam do pokoju.Była pierwsza w nocy jak zasnęłam.

Obudziłam się następnego dnia.Załorzyłąm bordowe,stare rurki i błękitną bluzke.Dzisiaj inną.
Viktoria i tata jeszcze spaliwięc wzięłam szybko jakieś śniadanie i ruszyłam do szkoły po drodze słuchając muzyki.
Stałam wyjmując książki z szafki gdy koło mnie pojawił się Aron.Uśmiechnęłam się i zamknęłam szafke.
-Ta śliwa już po woli znika-zauważył.
-Tak.Na całe szczęście-powiedziałam idąc z nim w stronę sali.
-Jak się czujesz?-spytał.Pierwsza osoba od bardzo dawna która się o mnie martwi.
-Dobrze.Troche zmęczona,ale okey.
-Zmęczona?-uniósł brwi do góry gdy zatrzymywaliśmy się pod drzwiami.
-Tak.Do późna się uczyłam-skłamałam.
-Aha.Okey-mruknął drapiąc się w kark.Chyba mi nie uwierzył.

A kto ci wierzy idiotko?
Usiadłam obok Arona na ławce i zaczęłam powtarzać do klasówki z matematyki.Nawet nie zauważyłam kiedy poczułam się senna.
-Amber-powiedział Aron chwytając mnie za ramie.Okazało się,że lezałam z głową na jego ramieniu.
-Przepraszam-wyjąkałam siadając prosto.
-Nie przepraszam.To normalne,że jesteś zmęczona.Nie chcesz wrócić do domu...
-Nie!-krzyknęłam,a Aron spojrzał na mnie ze zdziwieniem.-przepraszam.To ze zmęczenia.
-Rozumiem-uśmiechnął się i połorzył dłoń na moim ramieniu przez co uśmiechnęłam się.
-Cześć Amber-powiedziała sarkastycznie Roxi a ja zmierzyłam ją wzrokiem.
-Czego chcesz?-spytałam wkurzona.
-Ja?Nic nic-zachichotała.Jak ona mnie wkurza.-po prostu zastanawiam się czy twój kochany tatuś-powiedziała sarkastycznie.-tak cie urządził czy na prawde spadłaś ze schodów.Ale to już nie moja sprawa-podniosła ręce i oddaliła się,a ja miałam ochote zakopać się pod ziemie.
-Am,o co jej chodziło?-spytał Aron.
-O nic-mruknęłam.Nie chciałam mówić jej prawdy.
-Jak to o nic?Twój ojciec ci to zrobił?
-Nie-powiedziałam szybko podnosząc się z miejsca-chodźmy już do klasy.

Jeden momentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz