Już od dobrych kilku minut dom zapełniony jest gośmi.Na oko jest ich z dwadzieścia.Małe dzieci,nastolatkowie,dorosłe i starsze osoby.Wszyscy siedzą przy stole,oczywiście co poniektórzy (tu zwracam się głównie do babci Arona) nie sa zachwyceni mną,a tym bardziej moją mamą i jej parnerem.Na każdym kroku daje nam to poznać,ale nie zwracamy na to uwagi.Siedze obok Arona i mamy która trzyma na kolanach Hanne.Jest taka urocza i grzeczna.Nie to co poniektóre dzieci które już umią biegać i nieustannie brykają po domu piszcząc mi koło ucha.Hannah ma w rączkach jakąś zabawke i bawi się nią.Co chwile ją zagaduje,a mała uśmiecha się uroczo.
Alis nie siedzi przy stole tylko tak jak większość dzieci biega gdzieś koło nich.Babcia Arona i jego mama przynoszą na stół dania.Cały czas czuje na sobie wzrok staruszki która najchętniej by mnie zabiła.Mnie i moją mame.
Ludzie są tak głośno,że nie słychać nawet kolendy która leci gdzieś w tle.
Nagle wszyscy uciszają się.Nawet dzieci które są doprowadzane do porządku przez rodziców.Wszyscy klęczą i zaczynamy modlitwe.
***Jemy już chyba trzecie danie,a ja już czuje,że zaraz wybuchnę.A zostało jeszcze sporo.
Hannah siedzi mi na kolanach,bo mama chciała odsapnąć.Myślałam,że będzie płakać,albo zrzędzić,ale ona jest zajęta zabawą.Poznałam nawet pare osób.Oczywiście każdy mnie zagaduje i pyta,a ja odpowiadam krótko.Poznałam kuzynów Arona,głównie zaprzyjaźniłam się z pietnastoletnią Viktorią.Wspaniale mi się z nią rozmawiało.Miał też kuzynów-niesamowicie przystojnych muszę stwierdzić-Patric i Olivier mają 19 lat,ale zachowują się jak dzieci.Żartują,nieustannie się śmieją i rozmawiają z nastolatkami,nie dorosłymi.Ich pięcioletni brat-Gorge jest z resztą bardzo podobny do nich.Też ma czarne jak smoła włosy i piwne oczy.
-Nie wcisne już-jęknęłam gdy pod nos pani Margaret podała mi kolejne danie.
-Dasz radę-mruknął mi do ucha Aron i poczułam jak kładzie dłoń na moich odkrytym udzie.Momentalnie sztywnieje i mierze go wzrokiem,ale ten nic sobie z tego nie robi.Nie strącam jednak jego ręki.Jest mi...nawet przyjemnie.
-Będe grubsza niż jestem-mówie,a Aron prycha.
-Prosze cie.Ty niby jesteś gruba?
-No...troche tak.
-Jesteś nienormalna-kręci głową.-jesteś jedną ze szczuplejszych osób.Widzisz Lucille?-pokazuje na swoją kuzynke która siedzi na przeciwko i bez wahania je dużą porcje dania.Jest na prawdę...przy kości,żeby nie powiedzieć gruba.Ma szeroką bluzke,ale i tak widać jej wypływający tłuszcz.Widze jej mega grube nogi przez materiał czarnych jeansów.Noge ma jak dwie moje.A na dodatek jest krótko szczyżona przez co jej pulchną twarz widać jeszcze bardziej.-ma do piero trzynaście lat,a widzisz do czego ją doprowadzili?Ty jesteś jak modelka.A teraz skarbie jedz to,bo to głównie ty robiłaś.I moja mama.
Kiwnęłam głową i zabrałam się za jedzenie nie spuszczając wzroku z Arona który cały czas trzymał ręke na mojej nodze.Drugą ręką obejmowałam Hanne,aby nie spadła.Dziewczynka siedziała oparta o mój brzuch.
-Daj,śpiąca jest-mama odebrąła ode mnia małą.-połorze ją do wózka.Kiwnęłam głową i kobieta na chwile odeszła.
-Amber,tak?-pyta mnie ktoś więc odwracam głowę.Za mną stoi jakaś kobieta-koło trzydziestki.Ma siwe włosy,ale farbowane i okulary.Ubrana jest w kwiecistą spódnice i buty na koturnie.-od kiedy jesteście razem z Aronem?
Jestem pewna,że gdybym piła wyplułabym wszystko na stół.
-Skąd pani...
-Oj ja wiem wszystko-zaśmiała się.-widze jak na siebie patrzycie.Przyjaciółmi nie jesteście prawda?
-No nie-odpowiadam nieśmiało.
-Skarbie,Aron jest świetnym chłopakiem.Nie zepsuj tego,dobrze?Nieśmiało potakuje głową,a gdy kobieta odchodzi mama siada na swoje miejsce kontynuując rozmowę z innymi przy stole.Oczywiście ja też z kimś wymienie pare zdań,albo odpowiem krótko na jakieś pytania.
Jestem tak pogrążona w rozmowie z Viktorią,że nie zauważam kiedy Aron zarzuca ręke za moją szyje i rozmawia z bliźniakami.Widze kątem oka czujny wzrok mamy jakby mówiła "przyjaciele powiadasz?".Uśmiechnęła się i odwróciła głowę rozmawiając z kimś.
-Chciałabym mieć twoją urodę-jęknęła Viktoria.Ona też była ładna,chociaż...dziwiłam się gdy powiedziała,że ma pietnaście lat.Wyglądała...na trzynaście.Blond włosy opadające falami na ramiona,jakiś błyszczyk na ustach,a do tego zielona sukienka.
-Daj spokój-machnęłam ręką.-nie jestem w cale taka ładna.
-Jesteś.I to bardzo.Ja nigdy nie miałam chłopaka.
-Masz jeszcze czas-zachichotałam.-znajdziesz kogoś.
-Łatwo ci mówić.Ja wyglądam jak dziecko.
-I co z tego?To jest w tobie plus.Ja też w tym wieku wyglądałam...troche inaczej.
-Ja sie nawet nie maluje.Rodzice mi nie pozwolili-jęknęła.
-Narazie tego nie rób.Jesteś ładna taka jaka jesteś.I nie niszcz cery przez makijaż.I pamiętaj.Każdy jest piękny na swój sposób-uśmiechnęłam się i wstałam kierując się w strone łazienki.

CZYTASZ
Jeden moment
Fiksi RemajaMoje życie było dla mnie przez moment idealne.Potem było już tylko gorzej:Ojciec który się nade mną znęcał,fałszywa przyjaciółka,beznadziejny chłopak,problemy w szkole.Moje życie stało się jedną,wielką szkoła przetrwania w której musiałam radzić sob...