Poniedziałek.Czas do szkoły.Jak to bywa pod koniec listopada dzisiaj znów było dość zimno.
Załorzyłam bordowe rurki,biały podkoszulek i czarną bluze,bo jako jedyna jest ciepła.
Mój ojciec zasnął na kanapie w otoczeniu butelek po wódce i piwie.Wspaniale.
Viktoria pewnie nocuje u swojego chłopaka i dobrze.Nie musiałam co noc znosić ich jęków.
Nie było nic do jedzenia.W lodówce było tylko stare mleko,troche masła,a reszta to alkohol.Na szczęścia miałam troche pieniędzy w portfelu,więc postanowiłam coś sobie kupić.
Załorzyłam też moją czarną kurtke.Miała sporo dziur i nie była zbyt ocieplana,ale...zawsze coś.Nałorzyłam też rękawiczki (również dziurawe) i nową czapke którą kiedyś sobie kupiłam.
Na nogi wsunęłam białe trampki.Nie stać mnie było na cieplejsze buty.Wzięłam torbe i poszłam do szkoły.Po drodze kupiłam drożdżówke i wodę.Nigdy żadne jedzenie tak mi nie smakowało.
Weszłam do ciepłej szkoły i odeptchnęłam z ulgą.Ciepło.Wreszcie.Odwiesiłam kurtke do szatni i poszłam po swoje książki,a następnie pod salę.Uczyłam się do ostatniej kartkówki gdy ktoś przede mną stanął.Tym kimś okazał się uśmiechnięty od ucha do ucha Aron.Stał obserwując mnie i z rękami w kieszeni.
-To już się nie przywitasz?-spytał,a ja podniosłam się i przytuliłam.Oczywiście widziałam wiele zazdrosnych spojrzeń w moją stronę.
-Jak tam?-zapytał.
-Jakoś daje rade.Zmęczona jak zawsze,ale...spoko.
Nie zdążył usiąść,bo zadzwonił lekcje,a my weszliśmy do klasy.Lekcje minęły o dziwo szybko.Przerwy spędzałam z Aronem na śmianiu się i rozmawianiu.Oczywiście wiele dziewczyn chciało go jakoś zagadywać,ale on odsyłał ich z kwitkiem,co niezbyt im się podobało.
Na lekcji też potrafił mnie rozśmieszać przez co dostaliśmy uwagę od kilku nauczycieli,ale jakoś się tym nie przejęliśmy.Nie mogłam być poważna gdy zadaje się z takim głąbem co na okrągło mówi lub robi coś śmiesznego.
Odprowadził mnie też po szkole do domu.
-Pisz jakby coś się działo-szepnął mi do ucha,a mnie przeszedł dreszcz.Dlaczego ja tam na niego reaguje?
Kiwnęłam tylko głową i przytuliłam go na porzegnanie.Staliśmy dalej od mojego domu,aby ojciec nas nie zauważył.
Potem weszłam do domu.Nie zdziwił mnie fakt,że tata oglądął telewizje,a Viktoria chodziła po domu prawie naga.Miała za mały stanik i majtki,chociaż niw eim czy kawałek sznurka można nazwać majtkami.Obok niej stał Mark i masował jej nagie pośladki gdy ta szukała czegoś w lodówce.
-O,brzydula przyszła-zaśmiał się Mark i widziałam jak nie przestaje ściskać tyłka mojej młodszej siostry.Szesnastoletnia dziwka jak nic.
Ruszyłam do swojego pokoju,ale niestety moja cisza nie trwała długo.Najpierw jęki w pokoju,a potem wołanie taty.
-Tak?-zapytałam starając się być grzeczna.
-Posprzątaj ten salon-burknął.-ja teraz wychodzę i pewnie wrócę późną nocą.
Wow.Postęp.Mówił mi,że gdzieś wychodzi.
-Jak dom nie będzie wysprzatątany nie chciałbym być w twojej skórze-warknął ojciec.
-My też wychodzimy!-krzyknęła (już ubrana) Viktoria razem z Markiem.Ubrali kurtki i buty i wybiegli z domu.
-Dobrze.Bawcie się dobrze.
-Gdzie idziesz?-spytałam tate,ale ten tylko spiorunował mnie wzrokiem.
-Gówno cie to obchodzi.Mogę pójść nawet na dziwki,a tobie nic do tego.Która dziwka chciałaby mieć takiego klienta?
-Jeszcze raz mnie o to spytasz,a ja nie ręcze za siebie-syknął i zatzasnął drzwi.Gdy zostałam sama szybko posprzatąłam.Wrzuciłam wszystkie śmieco do kosza,poodkurzałam,umyłam okna i pościerałam kurze.
Pobiegłam na górę do mojego pokoju i spojrzałam w okno,ale Arona tam nie było.Chwile potem dostałam od niego SMS-a.
Aron-Jesteś sama w domu?Widziałam,że wszyscy wyszli.
Ja-Tak,a co?
Aron-Ubieraj się.Zabieram cie gdzieś.
Ja-Co?Gdzie?Po co?
Aron-Zadajesz za dużo pytań.Po prostu się ubieraj.Będe po ciebie za dziesięć minut.I nie przyjmuje odmowy :)
Napisałam mu krótkie ok i poszłam zacząć się ubierać.Nie wiem gdzie chce mnie wziąźć,ale zaufam mu.
Mam nadzieje,że się nie przelicze.
CZYTASZ
Jeden moment
Teen FictionMoje życie było dla mnie przez moment idealne.Potem było już tylko gorzej:Ojciec który się nade mną znęcał,fałszywa przyjaciółka,beznadziejny chłopak,problemy w szkole.Moje życie stało się jedną,wielką szkoła przetrwania w której musiałam radzić sob...