33

7.4K 345 3
                                    

ARON

-C...co tu robisz?-zapytałem zszokowany.Z babcią nigdy nie miałem za dobrych kontaktów.W przeciwieństwie do Alis która ją uwielbiała.Moja babcia była niskiego wzrostu.Ja ze swoim 1.80 byłem dla niej dośc wysoki.Nawet Amber była o głowę wyższa od babci.
Nazywa się Ella.Jak już mówiłem jest dość niska i grubsza.Nie powiem,że jest gruba,no ale...przy kości jest.Ma siwe,krótkie,kręcone włosy i wiele zmarszczek.
Alis często u niej przesiaduje.Bawi się z jej psami i biega po wsi.Ja natomiast niezbyt ją toleruje.Druga babcia-od strony taty jest zupełbym przeciwieństwem,ale babcia Ella jest zrzędliwa.Nikogo nie lubi i o wszystko się czepia.Nic dziwnego,że jej mąż odszedł pare lat temu.Wszystko jej przeszkadza więc gdy przyjeżdża musi nawrzeszczeć,że jest brudno i że nie umiemy sprzątać.Nie lubi też moich kumpli,więc boi się jak zareaguje na moją dziewczyne.

-Przyjechałam-powiedziała rozglądając się po kuchni.-ale syf-oho.Zaczęło się.
-Ale...tak bez zapowiedzi?
-A co?Nie mogę?-burknęła.-przywiozłam Alis,bo rodzice są pewnie w pracy,a nie chciałam do nich dzwonić.I zdaje się wpadłyśmy w nieodpowiednim momencie-skierowała swój wzrok na Amber która czuła się troche niesowjo.-przedstawisz mnie KOLEŻANCE?-spytała akcentując ostatnie słowo.
-Um...to Amber-powiedziałem szybko.
-Dzień dobry-powiedziała dziewczyna tak jak to miała w zwyczaju.
-Dla kogo dobry dla tego dobry-zmierzyła ją.Boże,zrobi mi wioche jak nic.
-Amber chwilowo tutaj pomieszkuje-dodałem,a babcia posłała mi wzrok jakby mówiła "chyba żartujesz?"
-A co?Własnego domu nie ma?
-To...długa historia-odpowiedziałem starając się bronić Amber.Widziałem,że również jest troche zdenerwowana jej obecnością.
-No a gdzie śpi?Chyba nie u ciebie w łóżku.
-Nie-skłamałem szybko.Babcia to chba jedyna osoba przed którą mam respect.-na ile przyjechałaś babciu?
-Nie wiem.Może zostanę do jutra.To zależy od waszych rodziców.Przynajmniej was troche popilnuje,bo z tego co widze potrzebujecie więcej uwagi niż Alis.
-Um...to my pójdziemy do pokoju-powiedziałem i złapałem dziewczyne za ręke.Babcia zmierzyła nas wzrokiem gdy wchodziliśmy po schodach.
W końcu weszliśmy do pokoju.Zamknąłem drzwi o oparłem się o nie głośno oddychając.
-Twoja babcia jest...
-Szurnięta?-dokończyłem.-tak,wiem.Ona nienawidzi nikogo.Dlatego mam z nią słaby kontakt.Lepiej omijaj ją szerokim łukiem jeżeli nie chcesz zobaczyć na prawdę rozgniewanej babci.
-Zapamiętam-powiedziała i usiadła na łóżku.-to...co będziemy robić przez ten dzień lub kilka dni gdy tu będzie?
-Dobre pytanie.
***

Siedzieliśmy chwile w łóżku.Rodzice wciąż byli w pracy,a my woleliśmy nie wchodzić w drogę babci.
Była godzina pietnasta.Zapachy świadczyły o tym,że babcia robi obiad.Nie powiem-robi dobre obiady i gdy byłem mały nieustannie ją odwiedzałem,aby coś zjeść,ale wiedziałem,że dzisiaj podczas obiadu zacznie wytykać nasze błędy i krytykować Amber.A ja nie mogłem na to pozwolić.Amber jest wrażliwa i pewnie pobiegłaby z płaczem do pokoju,bo babcia potrafi użyć dość mocnych słów i nigdy się z tym nie kryje.Ale wolałem jej tego oszczędzić.Nie chce,żeby słuchała,że jest dla mnie nieodpowiednia,że ubiera się nie tak,aby chociaż wysłuchiwać pytań od babci czy chodzi do kościoła,albo czy jest wierząca.
Dlatego wpadłem na pomysł,aby zjeść obiad na mieście.Amber od razu się zgodziła.Musieliśmy tylko zejść na dół,ominąć kuchnie i ubrać się za ścianą potem wybiec.

Nasz plan wcieliliśmy w życie.Otworzyliśmy drzwi i rozglądnęliśmy się.Odgłosy garnków a także świadczyły o tym,że babcia była w kuchni.

Chwyciłem Amber za ręke i bardzo cicho poszliśmy schodami które-jak na złość-zaczęły skrzypać.
Gdy zeszliśmy na dół po woli omijaliśmy kuchnie,bo akurat to pomieszczenie gdzie nie ma drzwi i wszystko widać.Babcia stała odwrócona do nas tyłem więc bardzo szybko ominęliśmy kuchnie i w dobrych humorach stanęliśmy pod ścianą.Nieustannie się śmiejąc ubieraliśmy się,aby gdzieś wyjść.

-A wy dokąd?-no nie.Wiedziałem,że nas przyłapie.
-Um...zjeść coś-powiedziałem.
-Niedługo będzie obiad.W tej chwili się rozbierajcie i do stołu.
-My idziemy do restauracji.
-Za żadne skarby-fuknęła.-nie po to stoje przy garach,abyście wy teraz biegali po jakiś restauracjach.Rozbierać się i wracać.

Nie.Nie chciałem,żeby babcia zaczęła ją krytykować.Wiedziałem,że Amber się waha,dlatego chwyciłem ją za ręke.
Babcia stała piorunując nas wzrokiem.Była straszna.Ale nie mogłem ulec.
-My...um...jednak pójdziemy.
-Aron,wracaj tu!-wrzasnęła,ale ja otworzyłem drzwi i wybiegłem z Amber na dwór nieustannie się śmiejąc.Wciąż słyszeliśmy krzyki babci.
-Aron,ona cie zabije-wysapała gdy stanęliśmy na chwile.
-Chciałem ci uszczędzić krytykowania i wyśmiewania się z ciebie.Babcia taka jest.A ja nie zamierzam znowu słuchać głupot z jej ust.Chodź,znam fajną restauracje.

************

Dzisiaj cały rozdział z perspektywy Arona :D



Jeden momentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz