Gdy wróciliśmy do domu poczułam od razu ciepło i dotarło do mnie jaka jestem zmarznięta.Było po dwudziestej drugiej.
Gdy tylko zaczęliśmy się rozbierać usłyszaliśmy kroki,a potem zobaczyłam babcie Arona.Kipiała złością.To było wudać.
-Gdzie wyście do cholery byli?!-ryknęła.Jak na starszą kobiete ma donośny głos.-jest już dwudziesta druga pietnaście,a was nie było!Nie odbierałeś telefonów,Aron.
-Mamo,daj im spokój-westchnęła mama Arona schodząc z góry.Miała już piżame,a jej wilgotne włosy świadczyły,że niedawno brała prysznic.-i ciszej.Alis śpi.
-Jak mam być cicho gdy ta dwójka chodzi sobie w nocy jakby nigdy nic.Tyle sie teraz mówi o wypadkach,gwałtach i o porwaniach.
-Mamo,Aron ma osiemnaście lat.
-To pewnie ona sprowadza go na złą strone-staruszka wskazała na mnie.
-Babciu,uspokój się.-powiedział Aron.-to nie jej wina.I mama ma racje.Mam osiemnaście lat.Jestem dorosły.
-Jesteś pełnoletni-poprawiła go.-do dorosłości sporo ci brakuje.A ty nie przejmujesz się swoim synem?-spojrzała na mame Arona.
-Mamo.Uspokój się.Aron wie co robi.Wiele razy wracał późno do domu i póki co żyje.Więc prosze cie,nie traktuj go jak pięciolatka.
-Zacznij wreszcie być matką do cholery!-krzyknęła.
-Ella-z góry zbiegł tata Arona.-jeżeli się zaraz nie uspokoisz przysięgam,że nie ręcze za siebie.Alis chce spać,ja z resztą też,bo rano mam do pracy.I zgadzam się z moją żoną.Aron wie co robi.Często wychodzi na imprezy i wraca późno i co?Żyje.Więc teraz opanuj się i idź spać do cholery.
-Co z was za rodzice?-fuknęła babcia.-dziećmi nie potraficie się zająć.Eh,brak słów-po tych słowach spiorunowała mnie wzrokiem i znnikneła na górze.Rodzice Arona stali na schodach i przyglądali nam się.
-To my...pójdziemy już spać-powiedział Aron i chwyciwszy mnie za ręke poszedł ze mną na góre.Zamknął drzwi i usiadł na łóżku zakrywając twarz dłońmi.
-Dlatego jej nie lubie-odezwał się.-uważa,że rodzice źle nas wychowują.I ma takie zdanie cały czas.A to nieprawda do cholery!I nikt nie będzie mówił moim rodzicom,że źle nas wychowuje.
-Uspokój się-usiadłam obok niego i połorzyłam mu ręke na ramieniu.-to tylko jej zdanie.Ja uważam tak jak ty.I twoji rodzice.Masz osiemnaście lat,niedługo dziewietnaście.I nie musisz już wracać do domu o siedemnastej.Ja idę się przebrać.Za chwilę wrócę.Wzięłam piżame i poszłam do łazienki.Zmyłam makijaż,wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w piżame.Gdy wróciłam do pokoju Aron siedział już przebrany.Oczywiście jak zawsze był bez koszulki i mogłam podziwiać jego dobrze zarysowane mięśnie.
Widząc mnie uśmiechnął się lekko co odwzajemniłam.Usiadłam na łóżku obok niego i chwile siedzieliśmy tak w ciszy.
-Przepraszam cie za moją babcie-odezwał się w końcu i zdenerwowany potarł twarz dłońmi.
-No coś ty.To nie twoja wina.
-Ale to jednak moja babcia.Mogłaby się jakoś zachowywać.
-Wiem,ale nie masz na to wpływu.Nie interesuje się co o mnie mówi.Ma swoje zdanie i to rozumiem.Nie warto przejmować się opinią wszystkich.
-Czyli nie jesteś zła?-spytał patrząc mi głęboko w oczy.
-O co?Przecież to nie jest twoja wina.Babcie jak to babcie często kogoś krytykują.A ja mam to gdzieś.
-Nigdy nie przestaniesz mnie zaskakiwać-zaśmiał się,a potem złączył nasze usta.Od razu oddałam pocałunek.Popchnął mnie lekko przez co połorzyłam się na łóżku,a on zawisł nade mną nie przestając mnie nawet na moment całować.Ciesze się,że go mam.To dzięki niemu wyrwałam się od tego tyrana i wreszcie mogę cieszyć się spokojem.Ale co potem?Nie mogę pomieszkiwać u niego cały czas.
Póki co starałam się tym nie przejmować.Uśmiechnęłam się przez pocałunek gdy ten pociągnął za moją dolną warge.
-Idę spać-powiedziałam cicho.
-Już?-jęknął,a ja wywróciłam oczami.
-Tak,jestem zmęczona.Do branoc-cmoknęłam go szybko w usta,a ten połorzył się obok mnie.Odwróciłam się pecami do Arona,ale przed snem poczułam jak przytula się do mnie.
-Do branoc księżniczko-szepnął mi na ucho.Uśmiechnęłam się,a potem oddałam się w objęcia Morfeusza.

CZYTASZ
Jeden moment
Novela JuvenilMoje życie było dla mnie przez moment idealne.Potem było już tylko gorzej:Ojciec który się nade mną znęcał,fałszywa przyjaciółka,beznadziejny chłopak,problemy w szkole.Moje życie stało się jedną,wielką szkoła przetrwania w której musiałam radzić sob...