-Galeria?-spytałam z wielkim zdziwieniem.-co my tu robimy?
Staliśmy właśnie przed wielkim budynkiem o nazwie Galeria.
-Zobaczysz,chodź-złapał mnie za ręke i pociągnął do środka.Od razu uderzyło we mnie przyjemne ciepło.Już w sklepach widać było świąteczne dekoracje i różne przeceny.Ludzie biegali z torbami wchodząc i wychodząc ze sklepów,zatrzymywali się też na lodach albo w kawiarni.Dzisiaj było dość sporo osób.Chciałam się spytać po co mnie tu zabrał,ale w tedy pociągnął mnie do jakiegoś sklepu.Było wiele przecen i zimowych rzeczy,a w tle grała jakaś świąteczna piosenka.Jeszcze niecały miesiąc to świąt,a już jest tyle ozdób do kupienia.
Kiedy ostatni raz byłam w galeri?O boże.Dalekie czasy.
Aron zaczął coś oglądać,więc ja do niego dołączyłam.Było wiele świetnych kurtek,czapek,rękawiczek i spodni.Wiele rzeczy mi się podobało,ale z dwudziestoma dolcami w porfelu niewiele mogę zrobić.
-Ale śliczna-pisnęłam pokazując mu kurtke.Była dość długa,w kolorze ciemnej zieleni,z kapturem i ocieplana.
-Przymierz-powiedział więc zrobiłam to o co kazał.I szczerze-nie chciałam tego zdejmować.
-Ale super-powiedziałam.Moja jedyna kurtka to czarna z dziurami i to na dodatek niezbyt ocieplana.
-Świetnie.Kupujemy.
Otworzyłam usta ze zdziwienia.Co?Spojrzałam na cene,a potem z przerażeniem na Arona.
-Aron,zwariowałeś?Ty myślisz,że ja mam tyle kasy.
-Daj spokój-machnął ręką.-kto powiedział,że niby ty to kupujesz?
-A kto niby-i w tym momencie spojrzałam na niego wzrokiem mówiącym "chyba żartujesz"-nie Aron.Nie kupisz tego.
-Czemu nie?
-Bo...bo nie.Nie będe cie naciągać na kase.Nie zrobisz tego.
-Nie.To patrz-wyrwał mi kurtke z ręki i ruszył do kasy.-Aron stój-powiedziałąm ostro,ale szeptem,aby ludzie tego nie usłyszeli.Pobiegłam za nim,ale ten zdążył dobiec do kasy i zapłacić,a ja stałam jak oniemiała nie mogąc wydusić z siebie słowa.
-Ja ci tą kase oddam jak zarobie-powiedziałam gdy wychodziliśmy ze sklepu.-Prosze cie-prychnął podając mi siatke z kurtką.-to pomysł mojej mamy.Dała mi pieniądze,abym coś ci kupił.No więc...kupiłem.
-Aron.Głupio cie tak czuje,że kupujesz dla mnie rzeczy.Rozumiem jakbym była kimś z rodziny,ale...ja jestem dla ciebie prawie obca.
-Jesteś moją najlepszą przyjaciółką-zaśmiał się i objął ramieniem.-prawie jak siostra.Nie chce,żebyś chodziła w kurtce z dziurami.To pomysł mojej mamy,a ja się zgodziłam.
-Jeju,ja...nie wiem co powiedzieć.Dziękuje-pisnęłam i rzuciłam się na szyje.-ta kurtka jest śliczna.Na pewno nie chcesz kasy?
-Daj spokój.To prezent ode mnie.
-Jesteś kochany.No to co?Wychodzimy?-Zwariowałaś?Idziemy dalej.
-Ale...
-Chyba nie myślisz,że kupie ci tylko kurtke.
-Aron nie-powiedziałam,ale on chwycił mnie za ręke i poprowadził do kolejnego sklepu.
Kupił mi zamszowe botki na zime.Mimo,ze nalegałam,żeby kupił mi tańsze ten sie uparł.To prawda-spodobały mi się jak cholera,ale nie chciałam,żeby mi kupował.
No,ale on wie lepiej.
Od razu rzuciłam mu się na szyje,a sprzedawca uśmiechnął się i powiedział,że cudowna z nas para.Zaczerwieniłam się i wyszliśmy.Poszliśmy do kolejnego sklepu,chociaż mówiłam,że nie ma takiej opcji i żebyśmy wyszli.
A skończyło się na tym,że Aron wcisnął mi pare ubrań do rąk (również te beznadziejne dla beki) i kazał iść się przebrać.Wyszłam z przymierzalni z dużymi okularami przeciwsłonecznymi i staromodną,żółtą kiecką.
-Chyba ci kupie-mówił pomiędzy napadami śmiechu.Pokazałam mu środkowy palec i zniknęłam w przymierzalni.Wyszłam kręcąc się jak balerina.Miałam na sobie spidnie-dzwony (ochyda,nigdy bym ich nie kupiła) i czarny golf.Oczywiście Aron prawie posikał się ze śmiechu gdy wychodziłam w tych beznadziejnych ubraniach które mi dał,a ludzie patrzyli na nas jak na kosmitów gdy zaczęłam tańczyć i wygłupiać się.
Nie wiedziałam,że w Galeri można się tak świetnie bawić.No i kupił też mi szalik,dwie pary rękawiczek i ocieplaną,czarną bluzke z obrazkiem tygrysa.
W końcu mogliśmy wyjść z Galeri.
-Jesteś najlepszu-powiedziałam i przytuliłam go trzymajac w rękach siatki z zakupami.
-Wiem-powiedział i wyczułam,że się uśmiecha.
-Dziękuje ci bardzo.I podziękuj też swojej mamie.Te rzeczy są cudowne.
-Podziękuje.Nie martw się.
-I dziękuje za ten dzień.Nigdy się tak nie bawiłam.Do jutra Aron-nie wiem co we mnie wstąpiło,ale pocałowałam go w policzek i weszłam do domu (już wzięłam swoje klucze).
Byłam zmęczona tym wszystkim.Schowałam wszystkie rzeczy tak aby ojciec ich nie znalazł i zmęczona padłam na łóżko.
Ciesze się,że mam takiego przyjaciela.

CZYTASZ
Jeden moment
Teen FictionMoje życie było dla mnie przez moment idealne.Potem było już tylko gorzej:Ojciec który się nade mną znęcał,fałszywa przyjaciółka,beznadziejny chłopak,problemy w szkole.Moje życie stało się jedną,wielką szkoła przetrwania w której musiałam radzić sob...