7

9.6K 467 5
                                    

Cały dzień musiałam sprzątać przez co nie miałam zbytnio czasu na nauke.

Wieczorem gdy spojrzałam do lustra zobaczyłam wielkie limo pod okiem.Fioletowego siniaka.Jutro pewnie zaczną się wypytywać albo gapić na mnie jak na wariatke.

Starałam się następnego dnia to jakoś zamaskować,ale się nie udało.Bezradna wyszłam z domu.
-Amber!-usłyszałam Arona więc zatrzymałam się i odwróciłam w jego stronę.Jego uśmiech od razu zszedł i pojawił się strach.-Boże,Am.Co ci się stało?-spytał patrząc na śliwe pod okiem.

-Nic takiego.Wywróciłam się na schodach-skłamałam.
-Wiesz...to wygląda jak na pobicie.
-Nie.Nic mi nie jest-powiedziałam szybko starając się hamować łzy.
-Na pewno?Mi możesz powiedzieć?

-Tak.Na pewno.Idziemy?

Kiwnął niepewnie głową i poszliśmy.Bardzo chciałabym mu powiedzieć prawde,wyżalić się.Ale co w tedy?Tata by się dowiedział i dosłownie zabił mnie na miejscu.
Gdy dotarliśmy do szkoły wszystkie oczy skierowane były w moją strone.
-Na pewno nic ci nie jest?-zapytał przerażony.
-Tak.Na pewno.Nie musisz się tak martwić.
-Wiem,ale jak widze tą śliwe pod okiem to mam ochotę zemdleć.Dobra,już nie ważne.Idziemy pod salę?
Kiwnęłam głową i poszliśmy na górę gdzie zaraz miała zacząć się informatyka.
Nie mogłam się jednak skupić.Ludzie cały czas obserwowali mnie,nawet nauczyciele kilka razy pytali skąd to mam.Ale cały czas mówie,że wywróciłam się na schodach.
Na długiej przerwie miałam zamiar iść do biblioteki,ale uniemożliwiła mi to Roxi.
-Ktoś cie pobił?Oj,jak przykro-powiedziała sarkastycznie uśmiechając się.
-Czego chcesz?
-Ja?Niczego.Chce ci tylko powiedzieć,że z tą śliwą wyglądasz jeszcze gorzej.W sumie nie dziwie ci się,że ktoś cie pobił.Sama czasem miałam ochote to zrobić.
Prychnęłam i ominęłam ją kierując się do biblioteki.Jak zawsze usiadłam między regałami,schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać.Wszystko się wali.Moje życie jest bezsensowne.

-Amber,tu jesteś.Ty...ty płaczesz?
Spojrzałam na Arona mokrymi,spuchniętymi oczami.
-Nie-wyjąkałam.

Klęknął na przeciwko mnie i spojrzał jakby ze współczuciem.

-Co się dzieje?
-Nic.
-Amber.Jesteś moją dobrą koleżanką.Nie znam cie za długo,ale wiem,że nie płaczesz bez powodu.No więc...co się stało?

-Po prostu...moje życie się wali.Jest bezsensowne.
-Ej,nie mów tak-powiedział i połorzył dłonie na jego kolanach,a ja na niego spojrzałam.Byłam zdziwiona jego reakcją,ale nie opierałam się.
-Ale to prawda-powiedziałam i znów się rozpłakałam.-mój chłopak to dupek,nikt mnie nie lubi,przyjaciółka okazała się fałszywą suką.
-Ale jednej osoby nie straciłaś.Mnie.Obiecuje ci,że cie nie opuszcze Amber.Tylko nie płacz,bo też mam taką ochotę.
-Wielki Aron chce płakać?-spytałam z nutą rozbawienia,a on się uśmiechnął.
-Każdy czasem płacze.
-Nawet ty?-spytałam,a na mojej twarzy zagościł uśmiech.
-Nawet ja-powiedział.
-Dziękuje-wyszeptałam i wtuliłam się w niego.Nie wiem co we mnie wstąpiło.Aron bez słowa objął mnie i odwzajemnił gest.
-Nie masz za co dziękować.Jeżeli ktoś cie zrani to mi powiedz.Nie będzie miał życia.
-Dziękuje-powiedziałam z uśmiechem i odsunęłam się od niego przecierając zapłakane oczy.
-Dasz radę iść na lekcje?-spytał,a ja kiwnęłąm głową.Wyciągnął ręke,a ja go złapałam,a następnie wyprowadził z biblioteki.Wszyscy patrzyli na nas i nasze splecione dłonie,ale miałam to gdzieś.
Usiedliśmy na ławce obok sali geograficznej.Mój spokój nie trwał długo,bo po chwili zjawiła się Roxi ze swoim chłopakiem.
-Czego chcesz?-warknął Aron gdy ta chciała coś powiedzieć.
-Ja?Nic.
-No to spieprzaj z tąd.
-Ej,stary.Nie nazywaj jej tak-odezwał się Tim.Aron wstał i podszedł do niego.Tim w porównaniu do niego był patyczakiem.Chudy,bez mięśni.
-A co?Uderzysz mnie?-zakpił brunet.Tim oddalił się i odszedł.
-Cykor!-krzyknęła Roxi do chłopaka i zniknęła mi gdzieś z oczu.
-To był twój były?-spytał z rozbawieniem,a ja kiwnęłam głową.-jak mogłaś chodzić z takim cipą?
-W tedy nie myślałam o tym.Zakochałam sie.Byłam zdesperowana i chciałam mieć chłopaka na już.W sumie Tim nigdy mnie nie obronił,zazwyczaj sama musiałam to robić.
-Boże,co za idiota-jęknął.-nie był ciebie wart.
-Wiem.Teraz już wiem-szepnęłam i lekko się uśmiechnęłam,a potem weszliśmy do klasy.

Jeden momentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz