43

6.7K 334 17
                                    

Patrzyłam chwile na mamę doszukując się jakiejś nutki rozbawienia,albo że zaraz krzyknie ŻART ale tak sie nie stało.
-Nie możesz mi tego zrobić-odezwałam się w końcu.
-Owszem,mogę.Nie będziesz mieszkać obok tego tyrana.
-Mamo-pisnęłam,a mój głos zaczął się łamać.
-To już postanowione.
-Nie może jej pani tego zrobić-odezwał się Aron.
-Mogę.I nie zmusicie mnie.
-Może z nami mieszkać-powiedział tata Arona.
-Nie.Nie zgadzam się.Będziesz mogła odwiedzać ich co weekend,ale na pewno tu nie zamieszkasz.
-A co ze szkołą?Ze...znajomymi?-spytałam.No dobra,z tymi znajomymi przesadziłam,bo mam tylko Vanesse.
-Przepiszemy cie tam.Do innej szkoły.
-Mamo,ja...ja nie chce-rozryczałam się.-nie rób mi tego.
-Przykro mi kochanie,ale chce dla ciebie jak najlepiej.Nie chce,żebyś się bała.
-Nie boje się!-krzyknęłam.-wychodzę z Aronem,albo koleżanką.
-Nie chce cie narażać i bez dyskusji.Jutro z rana jedziemy.
-Je...jesteś okropna!-wrzasnęłam i ruszyłam pędem na górę do pokoju Arona.

Rzuciłam się na łóżko twarzą w poduszki i płakałam.Nie,nie płakałam.Ja ryczałam.Wyłam.Wszystkie emocje ze mnie spływały.To nie dzieje się na prawdę.Nie chce wyjeżdżać.Dlaczego?
Nie mogłam opanować szlochu.Na dodatek moje ciało trzęsło się jak galareta.Nie chce wyjeżdżać.To prawda-boje się ojca,ale Aron przy mnie jest.I czuje się bezpiecznie.

Poczułam jak łóżko ugina się,a następnie ktoś zaczyna masować moje plecy.Wiedziałam,ze to Aron.Nie spojrzałam na niego,tylko wciąż szlochałam.
-Wszystko będzie dobrze mała-wyszeptał.
-Nie,nie będzie-wyłkałam z głową w poduszkach.-nie chce wyjeżdżać.
-Ja też nie chce cie stracić do cholery.Coś wykąbinujemy.
-Nic się nie da zrobić.Mama nie ulegnie.
-Nie wyobrażam sobie tutaj być bez ciebie-uniósł lekko głos.
-Aron,ja...nie chce wyjeżdżać-zerwałam się do pozycji siedzącej i przetarłam twarz mokrą od łez.Jestem pewna,że cały makijaż ze mnie spłynął.
-Spokojnie-wyszeptał i przytulił mnie do siebie,a ja znowu zaczęłam płakać.-damy radę.
-Dziękuje,że tu jesteś.Ale...nic się nie da zrobić.
-Będe do ciebie przyjeżdżać,ty do mnie.Mamy Skype,Facebooka,Snapchata...będziemy się porozumiewać.
-To nie to samo-wychlipiałam oparta o ramie chłopaka który czule masował moje plecy.-lepiej,żebyś znalazł sobie dziewczyne gdzieś tu...
-Nie!-podniósł głos.-nie znajde innej.Będe na ciebie czekać.Chodźby wieki.
Nie odezwałam się słowem tylko siedziałam wtulona w niego.
-Ciesze się,że cie mam-poczułam jeszcze jak całuje moją głowe,a następnie zamknęłam powieki.
***

-Masz wszystko?-spytała mama gdy wychodziłam z domu z walizką.Nie miałam tego zbyt dużo.Kiwnęłam tylko głową.Po policzkach znów ciekły łzy.Nie umiałam ich opanować.
-Am!-pisnął ktoś,a następnie rzucił na mnie.
-Vanessa,cześć-przywitałam się przytulając.
-Boże,będe tęsknić-płakała.-jak ja sobie tu bez ciebie poradzę.
-Dasz radę.Niedługo cie odwiedze.Też nie chce wyjeżdżać.
-Nie zapomnisz o mnie?-wychlipiała.
-Nigdy.Obiecuje-mocniej ją przytuliłam i obdarowałam uśmiechem.Vanessa przetarła mokra twarz,a ja następnie porzegmałam się z rodzicami chłopaka.
Na końcu został Aron.Stanęłam na przeciwko niego patrząc na jego oczy pełne żalu.
-Już za tobą tęsknie-powiedział.
-Ja...ja też-pociągnęłam nosem i znów zaczęłam płakać,więc Aron bez słowa mnie przytulił.Ostatni raz.Wtuliłam się w jego zimową kurtke i zaczęłam cicho płakać.
-Damy sobie radę-szepnął mi do ucha.-jesteś dla mnie cholernie ważna i nie chce cie stracić,rozumiesz?Przyjadę niedługo.
-Dzię...kuje Aron-wychlipiałam.-ciesze się,że cie mam.
-To ja sie ciesz-mruknął,a następnie pocałował mnie.Ten pocałunek wyrażał wszystko.Tęsknote,ból,żal,smutek.To był nasz ostatni pocałunek w którego włorzyliśmy wszystkie siły.Chwycił mnie w pasie,a ja zarzuciłam mu ręce na szyje kontynuując zachłanny pocałunek.Nie istniało nic innego.Tylko ja i Aron.
Oczywiście łzy nadal ciekły strumieniami.Nie chce wyjeżdżać.Tak cholernie nie chce.

Po chwili Aron podniósł mnie za nogi,a ja pisnęłam zaskoczona.Nie przestając mnie całować połorzył mnie na parapecie.Nie ważne,że był na nim śnieg.Przynajmniej byłam jego wzrostu.

Nie wiem ile ten pocałunek trwał.Straciłam poczucie czasu.
-Amber,na nas już pora-powiedział Harry.Niechętnie się od siebie oddaliliśmy będąc nadal blisko.
-Myśl o mnie księżniczko-mruknął i delikatnie musnął moje usta swoimi.
-Obiecuje-posłałam mu ostatni uśmiech i zeskoczyłam z parapetu.Nadal jednak czujnie go obserwowałam.Ten złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie.
-Kocham cie-wyszeptał,a ja znieruchomiałam.
Dwa proste słowa,a ja nie mogłam wydusić z siebie słowa.Nigdy mi tego nie mówił.Stanęłam na palcach i delikatnie go pocałowałam.
-Ja też-wyszeptałam i posyłając mu ostatni smutny pocałunek ruszyłam w stronę pojazdu.
Wsiadłam do auta nie wierząc,że z tąd wyjeżdżam.Zamknęłam drzwi i spojrzałam przez okno na Arona i Vanesse którzy stoją i obserwują mnie z wymuszonym uśmiechem.Uniosłam ręke i pomachałam im,a oni zrobili to samo.

Gdy samochód zaczął po woli odjeżdżać znowu zaczęłam płakać.A potem oni zniknęli.I ich nie wiedziałam.

I nie wiem kiedy będe miała okazje.

Jeden momentOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz