Zbliżałam się do domu.Mimo,że nie chciałam tam pójść było mi zimno i chciałabym się już ocieplić.Chyciłam za klamke i chciałam je otworzyć.Na marne.Ciągnęłam kilka razy,a ja coraz bardziej odcuzwałam skutki chodzenia w podkoszulku w zimne dni.
Pukałam,a nawet dzwoniłam,ale nikt nie otwierał.
-Cholera-powiedziałam sama do siebie i zaczęłam ocierać swoje dłonie,aby troche wydobyć ciepła.Zajrzałam do okna na parterze.Pusto.Wszędzie było zgaszone światło.
-Świetnie-warknęłam opierając się o drzwi.Wszyscy poszli,a o mnie zapomnieli.Usiadłam pod domem wciąż pocierając o swoje dłonie.Było mi coraz zimniej.Zaczęłam też szczekać zębami.
Zamarzne tu.Jak Boga kocham.
-Amber.Co ty tu robisz?
Uniosłam głowę i zobaczyłam Arona.
-A...ty?-spytałam.
-Widziałem cie przez okno.Dlaczego tutaj siedzisz w krótkim podkoszulku podczas takiego zimna.
-Wszyscy gdzieś wyszli.A mnie zapomnieli poinformować.
-Boże.Nie wierze-syknął.Następnie rozsunął swoją zieloną bluze i zarzucił mi na ramiona.Od razu poczułam,że mi cieplej.
-Dziękuje,ale tobie będzie zimno-chciałam ściągnąć bluze,ale Aron pokręcił głową.
-Mi nie jest zimno.Spokojnie.
-Dziękuje-powtórzyłam i mocniej otuliłam się bluzą wciągając przyjemny zapach perfum.
-Chodź,pójdziesz na chwile do mnie.
-Mój tata może wrócić w każdej chwili.
-W tedy powiesz,że ich nie było i...że na przykład siedziałaś cały czas w sklepie.No chodź,nie będziesz tu siedzieć.I to w taką pogode.Kiwnęłam głową i wstałam.Znowu otuliłam się bluzą i po woli ruszyłam za Aronem który katem oka mnie obserwował.
Gdy weszłam do domu uderzyło we mnie ciepło.Przyjemne ciepło. Już nie pamiętam kiedy byłam w tak czystym i dużym domu.
-A twoi rodzice?
-Nie ma ich.Są w pracy.A siostra u babci.Chodź do pokoju.Poszłam za nim po schodach na górę i dotarłam do jego pokoju.
Wow.Pomieszczenie robiło na mnie wrażenie.Jak na chłopaka pokój był czysty i bardzo zadbany.Ściany były szare tylko jedna ściana czarna obok którego było dwuosobowe łózko z pomarańczowo-białymi poduszkami i granatową kołdrą.Takie samy były też zasłony.Obok łóżka znajdowała się biała etażerka z lampką i szary dywan,a na przeciwko-duża szafa z ubraniami.Półki i plakaty grały tu główną role.Obok okna znajdowała się pomarańczowa,miękka pufa.
-Ładnie tu-powiedziałam,a on tylko się uśmiechnął.Chciałabym,żeby mój pokój był chociaż w połowie tak ładny jak jego.
Usiadłam na łóżku i od razu poczułam,że jest wygodne.
-Zaraz wrócę,poczekaj-powiedział.Kiwnęłam głową i wygodniej usiadłam na łóżku.Wciąż miałam na sobie jego bluze,ale nie chciałam jej zdejmować.Było mi już dużo cieplej.Jego bluza działała jak ciepły koc,ale była dużo lepsza od zwykłego koca.
-Masz-w pokoju pojawił się Aron z kubkiem parującej herbaty.Podziękowałam i wzięłam od niego napój.
-Ile możesz tu być?-spytał siadając obok mnie.
-Aż ojciec łaskawie się nie zjawi.Czyli...nie wiem.Ale nie będe długo.Wypije i będe się zbierać.
-Daj spokój.Zostaniesz tu aż ktoś nie zjawi się w domu.To...co chcesz porobić.
***
-Nie.Ona nie powinna być z nim!-krzyknęłam.Właśnie oglądałam z Aronem jakiś film na komputerze.
-A z kim niby?Z tym frajerem.
-Lepszy "ten frajer" niż ten pieprzony bad boy-oburzyłam się.
-W cale,że nie-wykłócał się.
-A właśnie,że tak-odparłam i lekko go uderzyłam,a ten posłał mi rozbawione spojrzenie.
-Nie wiesz z kim zadzierasz mała.
-Tak?Z kim?-spytałam i ponownie go uderzyłam.
-Ostrzegam cie-warknął z szerokim uśmiechem.Ponownie się zaśmiałam i uderzyłąm go,tym razem mocniej.-ostrzegałem-chciałam wstać i uciec,ale ten zdążył się na mnie rzucił i przewrócił na łóżko.
-Puszczaj-piszczałam śmiejąc się głośno.Ten chwycił za moje nadgarstki i umieścił moje ręce po bogach głowy.Jego jedna ręka zniżyła się i zaczęła mnie łaskotać.
-Zo...zostaw mnie!-krzyczałam pomiędzy napadami śmiechu.Szarpałam się i śmiałam,a on nie chciał mnie puścić.
-Ostrzegałem-mówił również się śmiejąc.
Nagle drzwi otworzyły się.Aron nadal siedział na mnie,a ja leżałam na łóżku.W drzwiach stała mama Arona i była wyraźnie zdziwina zaistniałą sytuacją.Aron zszedł ze mnie i usiadł na łóżku,ja zrobiłam to samo.
-Wróciłaś mamo?Jakoś...wcześnie.
-Tak...wyszłam wcześniej-mówiła wciąż troche speszona.-ty musisz być Amber-zwróciła się do mnie.
-Tak.Dzień dobry-przywitałam się z uśmiechem.
-Dzień dobry.Co tutaj robisz jeżeli mogę spytać?
-Jej ojciec wyszedł z domu,a ona nie miała kluczy-powiedział za mnie Aron.-więc wziąłem ją do siebie.
-O...No dobrze.Oczywiście.Dobrze zrobiłeś Aron-powiedziała z uśmiechem.
-Ja właściwie już się będe zbierać-powiedziałam wyglądając przez okno.Widziałam,że mój ojciec wchodził do domu.-oddam ci bluze.
-Nie nie.Chodź,odprowadze cie.Bluze zostaw sobie.
-Do widzenia-powiedziałam do mamy Arona.
-Do widzenia Amber.Miło było cie poznać.Wpadnij jeszcze kiedyś.
-Na pewno wpadnie-powiedział za mnie Aron,a ja kiwnęłam twierdząco głową.

CZYTASZ
Jeden moment
Teen FictionMoje życie było dla mnie przez moment idealne.Potem było już tylko gorzej:Ojciec który się nade mną znęcał,fałszywa przyjaciółka,beznadziejny chłopak,problemy w szkole.Moje życie stało się jedną,wielką szkoła przetrwania w której musiałam radzić sob...