AMBER
Oczywiście musiałam się jakoś wystroić do kina.Nie pójdę przecież w zwykłych getrach i luźnej koszulce.Szybko zwinęłam jakieś fajne,ale też ciepłe ubrania i poszłam.
Niedawno dzwoniła do mnie mama.Nie mówiłam jej,że mieszkam u przyjaciela,że tata mnie bije.Bałam się.Ale kiedyś jej to powiem.Wysłała mi też jakieś ubrania dzięki czemu byłam przeszczęśliwa.Powiedziała,że to prezent na święta które swoją drogą już za dwa tygodnie.Ubrałam łososiowy sweterek,do tego kabaretki i jeansy z przetarciami i wysokie kozaki.Na siebie załorzyłam też oczywiście kutrke,no i szalik,czapke,rękawiczki,ale to przed wyjściem.Musiałam też zrobić coś z włosami.Pomogła mi mama Arona która okazała się wspaniałą kobietą.Mogłam z nią porozmawiać ow szystkim.Zakręciła mi lekko włosy a dwa pasemka zaplotła mi dookoła głowy.Wytuszowałam też rzęsy i pomalowałam usta.No i gotowa!
Droga tak jak wspominał Aron trwała krótko i już dziesięć minut później byliśmy w kinie.
-Kupie popcorn i cole.Czekaj tu-powiedział Aron i odszedł,a ja oparłam się o ściane i wyciągnęłam swój telefon chcąc jakoś sobie umilić ten czas.
-O prosze prosze.Kogo my tu mamy-usłyszałam dobrze mi znany głos więc niechętnie podniosłam wzrok na Roxi i jej chłopaka.-panna cnotka?
-Idź z tąd-fuknęłam.-nie chce cie widzieć.
-Oj jak przykro-sarknęła ze sztucznym uśmiechem.-co?Ktoś ci wreszcie kupił normalne ubranie?
-Frajerka-mruknął pod nosem jej chłopak,a zarazem mój były.Spiorunowałam go wzrokiem i spojrzałam na Roxi.
-Ty nadal się nie zmieniłaś.Nadal jesteś fałszywą szmatą.
-Ej,wypraszam to sobie-syknęła.
-Ja tylko stwierdzma fakty.
-Od kiedy zebrało ci się na odwagę.
-Czego tutaj?-obok mnie pojawił się Aron z popcornem i dwoma colami.Pojawił się w pore,bo jeszcze chwile,aby obiłabym nos tej szmacie.
-My tylko gadamy-odpowiedziała Roxi.O,nagle miła się zrobiła.
Szmata.
-Jakoś nie widać,żebyście gadały.
-Moja dziewczyna tylko mówi prawde-odezwał się jej chłopak.-że Amber jest cnotką i głupią dziwką.
-Przesadziłeś-chciał do nich podejść,ale chwyciłam go za ręke.
-Znalazłaś wreszcie chłopaka?-zaśmiała się Roxi.-ciekawe.Pewnie znudzisz mu sie i cie zostawi.
-Chodź już Aron-powiedziałam i odciągnęłam go.
-Nie daruje jej tego.Co za...
-Wiem-przerwałam mu.-nie warto.Na prawdę.Nagada się i tyle.Aron skinął głową i razem weszliśmy na sale.Zajęliśmy swoje miejsce i czekaliśmy na film.
Był połączeniem komedi,romantyzmu i horroru.Ale podobał mi się.Momentami się śmiałam,bałam lub płakałam.Wyszłam z kina z mieszanymi emocjami.W rękach trzymałam pusty kubek po napoju oraz kubeł z połową popcornu.
-Idziemy gdzieś jeszcze?-spytał Aron-Gdzie byś chciał?
-Park?
-Czemu nie.I tak nie mamy nic do roboty w domu.Ruszyliśmy więc do owego parku po drodze kupując jeszcze sobie gorącą czekolade.
W parku jak zawsze było mało osób.
-Alis ucieszy się za ten połowe popcornu-powiedział chłopak.-ale zawsze mogę wyrzucić go do kosza.
-Coś ty.Zaniose jej to.
-Pewnie wszędzie będzie walać się ta prażona kukurydza,bo moja "kochana siostrzyczka" ubzdura sobie bieganie z kubełkiem popcornu,więc potem mama będzie je znajdywać pod stołem i w dywanie.Więc może lepiej oszczędzić mamie tego cierpienia.
-Jesteś głupi-zaśmiałam się i go popchnęłam.
-Ej,mała.Uważaj-zaśmiał się.
-Bo co?-spytałam i znowu go popchnęłam,a ten odskoczył na trawę.
-Masz ostatnią szanse-burknął z rozbawieniem.Uśmierchnęłam się cwaniacko i znów mnie popchnął.-ostrzegałem.Pisnęłam i zaczęłam uciekać słysząc jego ciężkie buty na śniegu.
Oczywiście dogonił mnie i chwycił za ręke przez co poślizgnęłam się na lodzie i runęłam na tyłek rozsypując dookoła siebie popcorn.Aron nie mógł upanować śmiechu.
-Bardzo śmieszne-warknęłam.-dupa mnie boli.
-Oj jak przykro-zarechotał wycierając niewidzialną łze.Podcięłam jego nogę swoją przez co chłopak również upadł na ziemie i krzyknął z bólu.
-To bolało-jęknął.
-Masz za swoje-zaśmiałam się,ale w tedy poczułam coś zimnego i mokrego na twarzy.Rzucił we mnie śnieżką.Więc ja zrobiłam to samo.Ludzie uważali nas za idiotów.Dwójka siedzących na ziemi nastolatków obrzucających się śniegiem.Aron po chwili wskoczył na mnie przez co połorzyłam się na podłodzę,a on usiadł obok mnie.
-Zostaw mnie.Puszczaj.Ludzie się patrzą.
-Mam gdzieś ludzi-powiedział i nim się zorientowałam złączył nasze usta.Przypominam,że nadal leżeliśmy na lodzie,a obok nas przechodzili ludzie.
Ale w tym momencie zadałam sobie pytanie:co my tak właściwie robimy?Całujemy się mimo,że nie jesteśmy razem.To jest dziwne.
-Aron,nie-powiedziałam i odepchnęłam go od siebie,a następnie wstałam.-Co jest?
-No...nie sądzisz,że to co robimy jest niewłaściwe?Przyjaciele się całują.To robi się po woli dziwne.
-Wiesz...-odezwał się drapiąc po karku.-ja cie nie traktuje jako przyjaciółke.Jesteś dla mnie dużo ważniejsza.
-Rozwiń,bo nie rozumiem.
-Serio nie rozumiesz?Ta randka,te wszystkie czułe słówka i pocałunek.Amber,ja...nie potrafie traktować cie jako przyjaciółke.Pierwszy raz gdy cie spotkałem wiedziałem,że na przyjaźni się nie skończy.
-Dobrze rozumiem?Traktujesz mnie jak...dziewczyne?
-Mhm.Ale taką dziewczyne dziewczyne-powiedział z uśmiechem.-nie chce być twoim przyjacielem.Jesteś dla mnie zbyt ważna,żeby traktować cie jak kumpele.
-Wiesz...w sumie ja mam to samo.Tylko bałam się zrobić ten pierwszy krok.
-Serio?-mruknął zbliżając się do mnie.-księżniczka bała się wyznać uczucia?-Księżniczka po prostu była zbyt nieśmiałą-sprostowałam.Aron zaśmiał się i przyciągnął mnie do siebie.
-Czyli co?Zgadzasz się?-spytał.
-Na co?-droczyłam się z nim,a on wywrócił oczami.
-Nie każ mi czekać na twoją odpowiedź-mruknął,a ja cicho zachichotałam.
-Tak wariacie.Zgadzam się-powiedziałam,a po chwili poczułam usta Arona na swoich.

CZYTASZ
Jeden moment
Novela JuvenilMoje życie było dla mnie przez moment idealne.Potem było już tylko gorzej:Ojciec który się nade mną znęcał,fałszywa przyjaciółka,beznadziejny chłopak,problemy w szkole.Moje życie stało się jedną,wielką szkoła przetrwania w której musiałam radzić sob...