~PÓŁTORA ROKU PÓŹNIEJ~
-AMBEER!-krzyknął Aron.
-No idę,nie pali się-westchnęłam zbiegając ze schodów.
-Vanessa nie będzie czekać w nieskończoność-powiedział i objął mnie w talii,a następnie pocałował namiętnie w usta.
-Poczeka poczeka-zachichotałam.Miałam na sobie czarne legginsy i biały podkoszulek z jakimś napisem.
-Hannah,wychodzimy!-krzyknęłam.
-Idee-pisnęła moja prawie pięcioletnia siostra i wyszła z kuchi.Ubrana była w kolorowe legginsy w jakieś kwiatki i różową bluzeczke z kotkiem.Włosy miała zaplecione w dwa dobierane warkoczyki,więc wyglądała mega uroczo.W rękach trzymała swojego pluszowego króliczka którego dostała kiedyś od mojego chłopaka.Bardzo polubiła Arona.Cały czas chce się z nim bawić.-idziemy do cioci Vanessy?-zapytała,a ja kiwnęłam głową przez co mała pisnęła uradowana.-a wujek Callos?
-Będzie tam-powiedział Aron i poczochrał jej włosy.
-Wujku-pisnęła.-mama mi lobiła tą flyzule-wysepleniła.
-Oj,no to przepraszam-zażartował.Chwyciłam ręke Arona i Hanny i wyszliśmy z mojego domu.Kierowaliśmy się do domu Vanessy gdy zobaczyliśmy ich na przeciwko.Dziewietnastolaka szła obok Carlosa który czule ją obejmował.On miał na sobie zwykły niebieski podkoszulek i spodnie trzy czwarte,a ona czarną spódniczke,białą koszule i buty na lekkim obcasie.Jej rude włosy były dzisiaj spięte w kok z którego wystawało pare pasm.Na dodatek moja przyjaciółka pchała wózek.Puściłąm ręke Arona który teraz trzymał moją siostre i ruszyłam do przodu.Rudowłosa posłała mi uśmiech i przywitała się ze mną,a po chwili schyliłam się i zerknęłam do wózka.
-A kto tu jest?Moja siostrzenica?-spytałam patrząc na malutką istotke w wózku.Vanessa i Carlos zostali niedawno rodzicami i teraz razem wychowują roczną dziewczynke.Malutka odziedziczyła włosy po mamie.Mimo,że nie ma ich dużo już po woli robią jej rude i kręcone.Natomiast po tacie odziedziczyła wspaniały uśmiech i cudne,błękitne oczy.Wyglądała przecudnie.Każdy się nią zachwycał.Mimo,że Vanessa ma dziewietnaście,a Carlos-dwadzieścia lat są cudownymi rodzicami i opiekują się nią najlepiej jak mogą,a ich rodzice wspierają ich finansowo.
-Chodź do mnie skarbie-powiedziałam i wzięłam malutką na ręce,a ta zachichotała.Miała na sobie zwykłe,różowe body w jednorożce.
-Carly,skarbeńku mój.Ubrudziłaś się-zachichotała Vanessa i zaczęła wycierać małej buźke z czekolady.-Carlos dał jej troche lodów czekoladowych i mała się wybrudziła-tłumaczyła,a potem posłała ostrzegawcze spojrzenie Carlosowi.-mówiłam,żeby nie dawał dziecku słodyczy,ale on uparł się,że tak słodko patrzy no to musiał jej dać.
-Nic jej nie będzie-zachichotałam trzymając Carly na rękach.Vanessa wytarła jej buzie i schowała chusteczke do wózka.-A kogo moje oczy widzą?-powiedział Aron i spojrzał na Carly.Mała słynęła z tego,że była bardzo śmiała i cały czas się śmiała.Nawet do obcego.Na widok Arona zaczęła cicho chichotać gdy ten dotknął czupka jej malutkiego noska.Była prześliczna.Przypominała mi troche Hanne,tylko,że ona już urosła i przez te półtora roku zmieniła się.Zaczęła dużo gadać,co niestety jest minusem.Stała się też bardziej energiczna.Gdy Hannah chciała ją zobaczyć przykucnęłam,a moja siostra zaczęła ją głaskać,aż w końcu pokazała malcowi jej pluszowego króliczka.
-Cześć kochanie-przywitała się Vanessa patrząc z uśmiechem na siostre,a ta przytuliła ją na przywitanie.-kiedy moje szczęście będzie takie duże i ładne jak ty.
-Niedługo ciociu-zachichotała.-musis pocekać.
-Dokładnie-zgodził się Aron.-nim się obejrzysz mała będzie latać po całym domu i robić rozpierdol na całego.
-Aron!Tu są dzieci!-krzyknęłam razem z przyjaciółką.
-Cio to znacy lozpeldol?-wysepleniła moja siostra,a ja zaczęłam się jąkać.
-Dowiesz się w innym czasie-powiedział Aron.
-Chce teraz!-pisnęła oburzona.
-To nie słowo dla małych dzieci.
-Aloon no-jęknęła.-co to znacy...
-No wytłumacz dziecku-odezwał się Carlos,za co dostał w tył głowy od swojej dziewczyny.
-Um...o zobacz-wskazał na jakieś ptaki.-biegnij za nimi.
Hannah już zapomniała o swoim pytaniu i ruszyła na swoich krótkich nóżkach do ptaków które przerażone odlatywały.
-Gdzie chcecie iść?-spytał Carlos obejmując swoją dziewczyne.
-Na lody!-pisnęła Hanna,a Carly jakby ją zrozumiała klasnęła w rączki i zachichotała przez co wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.
-Możemy iść na lody-zgodził się Aron,a Hannah podskoczyła uradowana i chwyciła ręke mojego chłopaka.Pocałowałam Carly w główke i włorzyłam do wózka gdzie mała po chwili zasnęła.Widziałam jak Vanessa lub Carlos co chwile spoglądają na swoją córke,aby zobaczyć czy wszystko jest okey?
-My też kiedyś będziemy mieć takie dziecko?-spytał Aron obejmując mnie jedną ręką,bo do drugiej przyczepiona była Hannah która grzecznia i cicho szła mówiąc zawzięcie o czymś Vanessie która słuchała i udawała zszokowaną.
-Narazie wystarczy mi siostra-zaśmiałam się.-dwójka biegających dzieci to za dużo.
-Ale kiedyś...-spytał z nadzieją,a ja wywróciłam oczami.
-Może kiedyś-zgodziłam się.Aron uśmiechnął się i złączył nasze usta w czułym pocałunku.
-Fuj!-pisnęła Hannah dając ręke Vanessie która cicho zachichotała.-to obzydliwe.
-Sama tak kiedyś będziesz robić młoda-odezwął się Aron.
-Nigdy.Ochyda-mruknęła i spojrzeła na Carly która siedziała sobie w wózku obgryzając zabawke.-Caly,nie pats na to.My nigdy tak nie będziemy lobić,plawda?-po tych słowach ja,Aron,Carlos i Vanesa wybuchnęliśmy niepochamowanym śmiechem.
NO I KONIEC.Koniec kolejnej książki.Dziękuje za to,że to czytaliście.Mam nadzieje,że wam się spodobała.Gdybyście kiedyś chcieli drugą część (na przykład o dalszym losie Hanny lub Carly) to piszcie! :)) Myśle,że mogłabym napisać gdybyście chcieli.

CZYTASZ
Jeden moment
Teen FictionMoje życie było dla mnie przez moment idealne.Potem było już tylko gorzej:Ojciec który się nade mną znęcał,fałszywa przyjaciółka,beznadziejny chłopak,problemy w szkole.Moje życie stało się jedną,wielką szkoła przetrwania w której musiałam radzić sob...