-Ciesze się,że przyjechałeś-powiedziałam.
-Ja też-mruknął,a następnie delikatnie musnął ustami moje usta.Nie wytrzymałam i mocniej go pocałowałam.Aron początkozo dziwiony szybko oddał i pogłębił pocałunek przyciągając mnie bliżej siebie.Tak mi tego brakowało.Tak bardzo tego chciałam.Co prawda w tej szkole pare razy jakiś chłopak ze mną flirtował,ale jednak to nie to samo co Aron.
Bardzo za nim tęskniłam.Aron podniósł mnie delikatnie przez co się uśmiechnęłam,a potem posadził na masce samochodu nie przestając mnie całować.Ludzie pewnie przechodzili obok nas w wielkim szoku,ale ich ignorowaliśmy.Liczyliśmy się tylko my.
-Jedziemy?-szepnął w moje usta.
-Gdzie?Odwozisz mnie do domu?-zapytałam ze smutkiem,na co Aron prychnął.
-Nie widziałem cie dwa miesiące i mam cie odwieźć do domu?Chyba żartujesz.Chwycił mnie za biodra i zsadził z samochodu.Oboje wsiedliśmy do pojazdu i pojechaliśmy.Nie wiem gdzie i do kąd,ale ufam mu,chociaż nie wiem co kąbinuje.Napisałam do mamy,żeby się nie martwiła i że wrócę później,bo umówiłam się ze znajomymi.
Na miejsce dotarliśmy po jakiś dziesięciu minutach.
Gdy wysiedliśmy Aron chwycił jakąś torbe,a później chwyciwszy mnie za ręke ruszył w nieznanym mi kierunku.
Jak się okazało dotarliśmy na piękną łąke.Byliśmy tu tylko my i ptaki.Drzewa,piękna łąka,w oddali jakieś jeziorko.
-Wow-tylko na tyle było mnie stać.
-Ładne,co?-zapytał obejmując mnie w talii.
-Skąd wiedziałeś?Ja...tu mieszkam od dwóch miesięcy,a nie widziałam tego miejsca.
-Mam swoje źródła-wzruszył rękami i zaczął rozkładać koc,a potem koszyk.
-Piknik?-pisnęłam jak mała dziewczynka na co chłopak zaśmiał się i kiwnął twierdząco głową.-ojej.Uwielbiam pikniki.
-No widzisz?Ja wiem co lubisz-odparł,na co wywróciłam oczami i usiadłam na kocu.
Zaraz za mną usiadł Aron.Objął mnie od tyłu i połorzył głowę na jego ramieniu,a ja oparłam się wygodnie o jego tors.Siedzieliśmy tak chwile w ciszy obserwując ten piękny widok.
-Ślicznie tu jest-westchnęłam w końcu.
-Wiedziałam,że ci się spodoba-mruknął i pocałował mnie w skroń.Wzięłam z półmiska truskawke i zaczęłam ją jeść.
-O wszystkim pomyślałeś-zaśmiałam się.
-A jak?Oczywiście,że tak.
-Dziękuje-wyszeptałam.Oderwałam się od niego,aby zaraz potem usiąść na piętach i mocno go do siebie przytulić.Aron objął mnie,a zaraz potem przewrócił się tak,że to ja leżałam na nim.Pisnęłam zaskoczona,a potem wybuchnęłam śmiechem.Jego tors mimo,że twardy był nawet wygodny.Aron podniósł głowę i złączył nasze usta.Oddałam pocałunek z pasją.Gdy pociągnął za dolną warge uśmiechnęłam się.Zaraz potem zeszłam z niego i widać,że nie był zadowolony.Wzięłam z koszyka jakiś owoc i zaczęłam go jeść.Aron znów usiadł i objął mnie tak jak wcześniej w drugiej ręce trzymając kanapke.Tu było tak pięknie,że nie chciałam z tąd wychodzić.
-Chodź,pokażę ci coś-szepnął po chwili na ucho przygryzając jego płatek.Wyrzuciłam ogryzek od jabłka w trawe i chwyciszy go za ręke wstałam i podryptałam za nim.
Zaprowadził mnie nad jeziorko.Ściągnął buty i wszedł.Woda sięgała mu zaledwie przed kolano.
-No chodź-powiedział.
-W życiu.Ta woda pewnie jest zimna.
-Nie jest tak źle,chodź.
-Dobrze sie czujesz?Nie pójdę tam.
-Amber.Plis-zrobił wielkie oczka,a ja pokręciłam przecząco głową.-Am,no proszeee.
UGH.
-Uh.No dobra-zaczęłam ściągać buty,a następnie wsadziłam jedną stope do wody,a zaraz potem wyciągnęłam z wielkim piskiem.
-Woda jest lodowata!-krzyknęłam.
-W cale nie.Chodź-powiedział i wyciągnął w moją strone ręce.
-W snach-pokazałam mu język.Aron w tymczasie chwycił mnie za ręke i pociągnął.Krzyknęłam i po chwili wpadłam do jeziorka.Zmoczyłam tylko troche nogawki od spodni.Na szczęście upadłam na nogi,nie wpadłam całkowicie.
-Idioto!-pisnęłam.-woda jest mega zimna.
-W cale nie-zaśmiał się,przez co uderzyłam go w ramie.
-Nienawidze cie-warknęłam.
-Też cie kocham-powiedział i cmoknął w powietrzu.Wywróciłam oczami i chciałam wyjść,ale dłonie na mojej talii mi to uniemożliwiały.
-Nic z tego słońce-szepnął.
-Aron,puść.Wracam na koc.
-Po moim trupie-zaśmiał się i odciągnął mnie od trawy.Stałam na kamieniach czując jak woda po woli płynie.
-Jesteś głupi-odparłam z uśmiechem,kucnęłam i ochlapałam go.
-Ej no!-krzyknął i wybuchnął śmiechem,a potem zrobił to samo.
-Zimno!-pisnęłam i oddałam mu.
-Teraz przegięłaś-zaśmiał się.Krzyknęłąm głośno i wyskoczyłam z wody,a następnie zostawiając tam buty popędziłam przed siebie czując za sobą obecność chłopaka który również mnie gonił z głośnym śmiechem.

CZYTASZ
Jeden moment
Teen FictionMoje życie było dla mnie przez moment idealne.Potem było już tylko gorzej:Ojciec który się nade mną znęcał,fałszywa przyjaciółka,beznadziejny chłopak,problemy w szkole.Moje życie stało się jedną,wielką szkoła przetrwania w której musiałam radzić sob...