Wróciliśmy do domu w dobrych humorach nieustannie się śmiejąc i żartując.
Przywitaliśmy się z Alis która coś jadła i z rodzicami Arona,a potem poszliśmy na górę.
Od razu rzuciłam się na łóżko i westchnęłam.
-Umieram-jęknęłam.
-Po czym?-zaśmiał się.
-Jestem zmęczona życiem-westchnęłam kładąc się na plecach.-ty nie?-Jeszcze nie-mruknął z tą swoją słynną chrypką i połorzył się także zawisł nade mną.Jego rece były po bokach mojej głowy.Schylił się i złączył nasze usta.Uśmiechnęłam się przez pocałunek i zarzuciłam mu ręce na szyje.
-Jesteście!-pisnęła Alis,więc oderwaliśmy się od siebie jak oparzeni.-fuuuj-jęknęła dziewczynka zakrywajac oczy rączkami.
-Idź do pokoju Alis-powiedział Aron.
-A może nie chce-burknęła mała siadając na łóżku obok nas.Aron uśmiechnął się i poczochrał ją po włosach,a ta spiorunowała go wzrokiem.Nie mogłam powstrzymać śmiechu widząc jak mała obserwuje ze złością swojego brata.
-Moje włosy-jęknęła,a ja już nie dałam rady.Wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem i połorzyłam głowę na ramieniu chłopaka który również cicho się zaśmiał.Alis zeskoczyła z łóżka i wyszła z pokoju,a ja nadal się śmiałam.
-Ona tak zawsze?-spytałam,a on kiwnął głową.-jest genialna.
-Wiem.Ale jak byś z nią mieszkała dwadzieścia cztery na dobe to taka już genialna nie jest.
-Aron,pozwól tu!-krzyknęła jego mama.
-Zaraz wracam-powiedział i pocałował mnie w czoło,a ja skinęłam głową.ARON
Zbiegłem na dół i stanąłem w kuchni.
-Pomóż mi z sałatką-powiedziała,a ja posłusznie zabrałem się za krojenie warzyw.-Aron-zaczęła,a ja spojrzałem na nią kątem oka.-co jets mięzy tobą,a Amber?
-Nic.Już się o to pytałaś.
-No tak.Ale widze przecież.Jakoś inaczej się zachowujecie.Mi możesz powiedzieć.Amber...jest wspaniałą dziewczyną.Ja widze jak na nią patrzysz.
-Posłuchałem sie ciebie i dzisiaj...wyznałem jej co czułem.
-Na prawdę?-pisnęła upuszczając z wrażnie nóż,ale zaraz go podniosła.-i co?
-No...w sumie czuła chyba do mnie to samo-odpowiedziałem nieśmiało.
-Więc co?Jesteście razem?-spytała.Cieszyła się chyba bardziej niż ja.Kiwnąłem twierdząco głową,a ta podskoczyła i pisnęła jak małe dziecko.-to wspaniale!Oby wam się układało.Amber jest wspaniała.Nie zepsuj tego.
-Wiem mamo.Wiem.
Po chwili w drzwiach stanęła dziewczyna.Wyglądała wspaniale jak zawsze.Jej długie włosy opadały lekkimi falami na ramiona.Miała na sobie biały,obsisły podkoszulek i czarne legginsy.
-Pomóc?-spytała.
-Nie dziecko.Nie trzeba-odpowiedziała mama i spojrzała na mnie.-Aron,idź już.Poradzę sobie.
Kiwnąłem głową i wyszedłem z kuchni.Zaraz za mną poszła Amber.Usiadła na łóżku patrząc na coś w oknie,ja w tymczasie robiłem coś na telefonie.Nagle dziewczyna pisnęła i ze strachem odskoczyła tak,że upadła na mnie gdy leżałem na łóżku.
-Am,co ci?-spytałem.
-Tata mnie widział-powiedziała przerażona.Szybko zerwałem się do pozycji siedzącej i spojrzałem przez okno,ale jego tam nie było.Przytuliłem roztrzęsioną dziewczyne i pocałowałem w czubek głowy.
-Spokojnie.Tu nic ci nie grozi.
-Ja...nie wiem-jąkała.-boje się.
-Niech próbuje do ciebie podejść-warknąłem.-nie będzie miał życia.Mówie prawde.Nikt nie będzie jej straszył.Amber jest nieśmiała i wystraszona.Nie dziwie się,że boi się ojca.To tyran nie człowiek.Ale obiecałem coś sobie.Obiecałem,że będzie się tu czuć bezpiecznie.Że nie pozwole jej skrzywdzić.Nawet gdybym musiał pilnować jej dwadzieścia cztery na dobe.Ten frajer nie zbliży się do niej,a gdy to zorbi-pożałuje.Będe jej pilnował na okrągło.Jej ojciec jest nieprzewidywalny.A ja nie pozwole,aby ktokolwiek,a zwłaszcza ojciec coś jej zrobi.Nikt nie tknie mojej Amber.
Tak.Wreszcie mogę powiedzieć,że jest moja.

CZYTASZ
Jeden moment
Teen FictionMoje życie było dla mnie przez moment idealne.Potem było już tylko gorzej:Ojciec który się nade mną znęcał,fałszywa przyjaciółka,beznadziejny chłopak,problemy w szkole.Moje życie stało się jedną,wielką szkoła przetrwania w której musiałam radzić sob...