Święta zbliżały się wielkimi krokami.Byłam w siódmym niebie,że za pare godzin przyjedzie moja mama.Co prawda początkowo nie chcieli tam jechać.Uważali,że będą się narzucać i gdy myślałam,że ich nie przekonałam Pani Margaret zaczęła z nią rozmawiać.Jak się okazało mama niechętnie,ale się zgodziła.W tamtym momencie czułam się jak małe dziecko czekające na przyjazd mamy.
Aktualnie jest godzina ósma.Aron jeszcze śpi,podobnie jak jego tata i siostra,a my z Panią Margaret stoimy w kuchni gotując potrawy.W tym domu od razu wyczuwa się nastrój świąt.Wielka choinka w salonie i gdzieś mała w kuchni,wiele bombek,łańcuchów,aniołków i światełek,a w tle lecące kolendy.Prawie każdy dom z zewnątrz ma coś świątecznego-chociażby małe lampeczki.Aron kilka dni temu z tatą zawiesił na choinkach przed domem oraz na balkonie i dachu świecące lampki oraz świecącego renifera.
Oczywiście jede dom odbiega od innych.Dom mojego ojca.Nie ma nawet marnej bombki i jestem pewna,że w środku tak samo.Nie chce o tym myśleć.Pewnie teraz zamiast przygotowywać się na świętach pije piwo z kumplami,a Roxi bzyka się z jakimś chłopakiem.
-Nawet nie wiesz jak się ciesze,że tutaj jesteś-powiedziała pani Margaret ugniatając ciasto.Ja w tymczasie mieszałam coś w garnku.-przynajmniej mogę na kogoś liczyć.Moi chłopcy to w ogóle nie pomagają z gotowaniem,a Alis jest za mała.
-Nie ma sprawy.Jak byłam młodsza często pomagałam mamie gotować.
-Taka córka jak ty to skarb-powiedziała,a mi zrobiło się ciepło na serduszku.-pójdę do spiżarni po grzyby.Ty tutaj mieszaj.
Kiwnęłam głową,a kobieta wyszła z kuchni.Nie minęła chwila,a poczułam jak silne ramiona obejmują mnie od tyłu.Odwróciłam się i spotkałam z oczami Arona.Przytulał się do moich pleców s amych bokserkach.
-Aron,przeszkadzasz-mruknęłam.
-Ja ci przeszkadzam?-spytał udając obrażonego i pocałował mnie w policzek.-ja nigdy nie przeszkadzam-mruknął,a ja prychnęłam.
-Próbuje gotować,a ty mi przeszkadzasz-powiedziałam.Aron zaśmiał się tuż przy moim uchu,a potem obrócił tak,że stałam przodem do niego.Oparłam się rękami o blat,a ten podszedł jeszcze bliżej.
-Nie było cie rano gdy sie obudziłem-powiedział mi tuż przy ustach.
-Bo w przeciwieństwie do ciebie ja pomagam twojej mamie.
-Też pomagam.Rozwieszałem ozdoby.
-Pewnie-prychnęłam.-to co innego.Ja musiałam wstać wcześnie,aby pomóc.A ty śpisz w najlepsze ćwoku-powiedziałam i pacnęłam go żartobliwie w ramie,na co ten roześmiał się.
-Też mogę pomóc w gotowaniu-zaręczył.
-Lepiej nie.Jeszcze życie mi miłe.
-Ej,umiem gotować-oburzył się,na co wywróciłam oczami.-ostatnio zrobiłem dla nas jajecznicę.I wyszła świetna.
-Troche spalona,ale niech ci będzie-zachichotałam.
-Jesteś uparta-mruknął,a następnie złączył nasze usta.On bez koszulki,w samych bokserkach,a ja w potarganych włosach,brudym fatruszku i z łyżką w ręce.
Idealnie,prawda?
-Aron,przestań męczyć dziewczyne-powiedziała pani Margaret wchodząc jak gdyby nigdy nic do kuchni.Od razu odskoczyłam.Aron tylko się uśmiechnął i obrócił do swojej rodzicielki.
-Daj jej spokój-kobieta pogroziła mu łyżką.-lepiej idź się ubrać.I nie przeszkadzaj.
-Nigdy nie przeszkadzaj,prawda Am?-spojrzał na mnie i objął mnie w talii.
-W ogóle-prychnęłam.Pani Margaret zaśmiała się,a Aron udał obrażonego.
-No to już mnie nie ma-pocałował mnie w czoło i ruszył do swojego pokoju,a ja kontynuowałam ugniatanie ciasta.
-Słodko razem wyglądacie-powiedziała w końcu kobieta,a ja się tylko uśmiechnęłam.-ciesze się,że Aron znalazł jakąś porządną dziewczyne.Nigdy nie miał do nich szczęścia.Albo z paskudnym charakterem,albo jakieś...dziwne.Ale Aron nigdy nie traktował dziewczyny w ten sposób.-W ten czyli w jaki?-uniosłam pytająco brew.
-Zazwyczaj chodzili za ręce,czasem coś tam do siebie szeptali,całowali się,ale...nigdy nie uśmiechał się tak szeroko jak na twój widok.I nigdy nie był taki radosny.Zmieniłaś go.Oczywiście na lepsze.
Uśmiechnęłam się,podczas gdy kobieta otworzyła piekarnik i wyciągnęła z niego pysznie pachniące ciasto,a ja zajęłam się kolejną czynnością.

CZYTASZ
Jeden moment
Fiksi RemajaMoje życie było dla mnie przez moment idealne.Potem było już tylko gorzej:Ojciec który się nade mną znęcał,fałszywa przyjaciółka,beznadziejny chłopak,problemy w szkole.Moje życie stało się jedną,wielką szkoła przetrwania w której musiałam radzić sob...