Rozdział 50

5.3K 343 20
                                    

Wstałam dzisiaj, dosyć wcześnie a dokładnie o ósmej .Delikatnie wyszłam z łóżka, aby nie obudzić Jamesa co nie był proste.A to tylko dlatego , że trzymał mnie przy sobie jak by się bał, że mu ucieknę.Ale gdy już wstałam podeszłam po cichu do szafy, wzięłam zwykłe szare dresy, i bluzę .Włosy związałam w luźnego koka, no i oczywiście wykonałam poranną toaletę.Gotowa wyszłam do kuchni, nastawiłam wodę na herbatę i zaczęłam przygotowywać śniadanie, a mianowicie omleta dosyć dawno już go nie jadłam więc postanowiłam go nam przygotować.Włączyłam po cichu radio, i akurat trafiłam na moją ulubioną piosenkę więc nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam tańczyć ,po chwili poczułam ciepłe dłonie na biodrach co muszę powiedzieć przeraziło mnie, więc tak samo szybko odwróciłam się przodem oczywiście nie był to nikt inny jak James.

-Muszę przyznać takie poranki mógł bym mieć codziennie.-powiedział uśmiechając się przy tym.

-Wiesz jak mnie przestraszyłeś.

-Przepraszam nie chciałem.-odpowiedział i mnie pocałował.

-Ale ja się nie gniewam, tylko staraj się już tak nie robić.

-Yhm, postaram się.A teraz powiedz mi co tu ciekawego robisz?

-Omlety.

-Boże jak ja ich dawno nie jadłem, normalnie ty wiesz jak poprawi mi humor.

-No widzisz.A więc ty idź się ubierz a ja za ten czas dokończę śniadanie.

-Jak sobie życzysz kochanie.-szybko powiedział i wyszedł z kuchni, ale jeszcze jednak zanim to zrobił pocałował mnie w czoło.

-No widzisz kochanie co my się mamy z twoim tatą.- powiedziałam trzymając dłoń na brzuchu.

Gotowe omlety położyłam już na stole, tak samo jak herbatę znaczy się dla mnie bo dla Jamesa kawa.No niestety ja jej nie mogę pić , a jest to jednak ciężkie.

-Pycha jest to chyba najlepszy omlet jaki jadłem do tej pory.

-Dziękuję , ale nie musisz mi się tak podlizywać.

-Ale ja mówię samą prawdę , nie mam powodu się podlizywać.

-No powiedzmy , że ci wierzę.

-No ja myślę.A teraz słuchaj kochanie, pomyślałem , że skoro jest ładna pogoda więc warto skorzystać i pójdziemy się przejść co ty na to?

-Hmmm, masz rację już dawno nie było tak ładnie więc czemu nie.

No i tak jak James powiedział tak zrobiliśmy, jesteśmy właśnie na drodze prowadzącej do parku.Pogoda jest tak śliczna , że aż żal było siedzieć w domu.

-I co kochanie, był to chyba dobry pomył?

-Wspaniały.-odpowiedziałam.

-Ciesze się, że wszystko wróciło do normy.Ty wróciłaś do zdrowia, nasze dziecko ma się dobrze.

-Tak samo się cieszę, muszę przyznać te tygodnie były bardzo ciężkie, oby było już coraz lepiej.-odpowiedziałam, wchodząc już do parku.

-Będzie , już ja to przypilnuję.

Szliśmy omijaliśmy , wiele par tak samo szczęśliwych jak my.Małżeństwa chodzące z dziećmi patrząc na to wszystko uśmiech sam wkradał się na twarz.

-Zobaczysz kochanie, my też już niedługo będziemy tak chodzić.-powiedział James zatrzymując się przy stawie, jedną rękę położył na moim brzuchu a drugą na policzku, i delikatnie mnie smyrał.

-Wiem i nie mogę się doczekać.-powiedziałam i pocałowałam Jamesa, na co chyba musiał być zaskoczony bo na samym początku nie oddawał pocałunku ale już po chwili było jak powinno.

-Kocham cię Olivio.

-Tak samo jak ja ciebie.

Popatrzyliśmy na siebie uśmiechnięci , i poszliśmy dalej trzymając się za ręce.Nagle James się zatrzymał.

-Olivio, poczekaj tu na mnie i zamknij oczy.

-James co ty kombinujesz?

-Nic, ufasz mi?

-No też głupie pytania zadajesz jasne, że tak.

-A więc w takim razie zostań tu i nie podglądaj.-szybko pocałował mnie  w policzek i  poszedł.

Nawet nie wiem ile tak stałam odwrócona plecami w kierunku w , którym poszedł.Ale raczej nie długo.

-Masz zamknięte oczy.-usłyszałam jak powiedział za moimi plecami.

-Teraz tak.

-Dobrze a więc możesz się odwrócić.-Więc zrobiłam tak jak kazał, i to co zobaczyłam było piękne.Stał z wielkim bukietem czerwonych róż nie wiem ile ich tam było ale pewnie ze sto.

-I jak podobają się?

-Czy podobają one są piękne.Dziękuję  kochanie-szybko się przybliżyłam i przytuliłam.Poczułam jak ze szczęścia poleciało mi kilka łez.

-Kochanie dlaczego płaczesz?

-Nie płaczę, to są jedynie łzy szczęścia.Nigdy ni wyobrażałam sobie, że ,mogę trafić na takiego mężczyznę jakim jesteś ty.Uszczęśliwiasz mnie na każdym kroku, zawsze starasz się abym była szczęśliwa. I dziękuję ci za to, tylko szkoda , że ja nic takiego ci nie dałam.

-Ale co ty mówisz.Dałaś więcej niż sobie wyobrażasz, oddałaś mi siebie i co najważniejsze dasz mi dziecko.Co jest najlepszym prezentem dla mężczyzny.

*******************************************

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

*******************************************

HEJKA, I O TO JEST NASTĘPNY ROZDZIAŁ.MIAŁ POJAWIĆ SIĘ DOPIERO JAK BĘDZIE TAKA ILOŚĆ GWIAZDEK, ALE JAKĄŚ NASZŁA MNIE WENA WIĘC POSTANOWIŁAM NAPISAĆ:) MAM NADZIEJĘ , ŻE SIĘ PODOBA DAJCIE ZNAĆ W KOMENTARZACH:)

I TERAZ TAK , DALSZA CZĘŚĆ ROZDZIAŁU POJAWI SIĘ GDY BĘDZIE 180 GWIZDEK.WIEM , ŻE DACIE RADĘ.

WIĘC DO NASTĘPNEGO:):)

Małżeństwo z Biznesmenem[ZAWIESZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz