Rozdział 49

4.5K 297 6
                                    

-I to jest właśnie najważniejsze.Za pięć miesięcy urodzi się wam córeczka,teraz na tym musicie się skupić i zapomnieć o złych rzeczach.

-Wiesz co i tu masz rację.Dosyć już myślenia o tym wszystkim, czas zacząć myśleć pozytywnie i cieszyć się każdym nowym dniem.

-I widzisz, takie podejście jest najlepsze.Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy.

-Dziękuję ci, nawet nie wiesz jak mi jest lepiej jak mogę się komuś wygadać.

-Nie ma problemu.A teraz opowiadaj co zamierzacie robić przez te kilka dni wolnego?

-James ma w planach zabrać mnie na kilka dni za miasto.

-No i jest to bardzo dobry pomysł.Przyda ci się teraz odpoczynek, zresztą tak samo jak Jamesowi.

-Wiem, i dlatego nawet się cieszę.Ale jeszcze przed wyjazdem chcę się spotkać z Nadią.Tak dawno się nie widziałyśmy.-zauważyłam, że jak tylko to powiedziałam to mina Seleny jakąś dziwnie się zmieniła.

-Seleno, dlaczego tak dziwnie zareagowałaś na to , że chcę się spotkać z Nadią?

-Nie wydaje ci się.-odpowiedziała zdenerwowana.

-Nie kłam, przecież widzę.Mów o co chodzi.

-Tylko proszę cię nie denerwuj się.

-Denerwuje się bardziej, gdy mi nie mówisz więc zaczynaj.

-Tylko pamiętaj co ci powiedziałam.

-Nie wkurzaj mnie tylko mów.-odpowiedziałam już zdenerwowana.

-Dobrze a więc, Nadia jest w szpitalu.Dokładnie dzień po twoim wybudzeniu Nadia wieczorem wracała sama do domu, niestety pech chciał, że nie była za dobra pogoda i straciła panowanie nad samochodem przez co uderzyła w drzewo i zjechała do małego rowu.

-Co?!!-krzyknęłam płacząc.-Dlaczego o niczym mi nie powiedzieliście co!!!!! Powiedz mi co jej dokładnie jest.

-Na szczęście jest już dobrze.Ma złamaną rękę, nogę, wstrząs mózgu.Niestety miała uszkodzoną nerkę więc musieli jej usunąć, ale możesz być spokojna z drugą jest wszystko dobrze.

-Co ty do mnie mówisz.Jak mogę być spokojna skoro moja przyjaciółka leży w szpitalu a ja o tym nic nie wiem.-już nie mówiłam spokojnie tylko krzyczałam.

-Co tu się dzieje, Olivio dlaczego krzyczysz?-usłyszałam Jamesa , po chwili stał już obok mnie.

-Dlaczego o niczym mi nie powiedziałeś co!!!. Bo nie uwierzę , że o niczym nie wiesz.

-Ale o czym?

-O Nadii.Która leży w szpitalu, a ja sobie spokojnie siedzę w domu.

-Seleno, dlaczego jej powiedziałaś.Prosiłem cię o coś.

-Czy ty się słyszysz.Jak mogłeś zabronić jej powiedzieć mi o tak istotnej rzeczy.Nadia jest najważniejsza, i nie masz prawa zatajać przede mną takich spraw.

-Olivia , uspokój się.Nie możesz się teraz denerwować.-powiedział James łapiąc mnie za rękę, którą szybko od niego zabrałam.-Nigdy, ale to przenigdy nie wybaczę ci tego , że nie powiedziałeś mi o Nadii.-powiedziałam płacząc.

-Co? Nie przesadzaj już dobrze.Nie stało się jej nic poważnego.Byłaś dla mnie ważniejsza tak samo jak moje dziecko.Nie chciałem cię denerwować.Tym bardziej , że grozi ci....-i w tym momencie James przerwał to co mówił.

-Nie rozumiem.Co mi grozi?

-Dobrze, a więc my już pójdziemy.A wy na spokojnie sobie porozmawiajcie.-powiedział Artur, i po chwili już ich nie było.

-No więc słucham.Dokończ co powiedziałeś.

-Nie , lepiej abyś o tym nie wiedziała.

-No i widzisz , znowu mnie okłamujesz!.

-Nie okłamuję.Tylko nie chcę abyś się denerwowała i obwiniała.

-Jak mam się nie denerwować skoro tyle rzeczy wychodzi na jaw, i co najważniejsze okłamujesz mnie.

-Kochanie nie okłamuje zrozum to.

-To powiedz mi prawdę.-wiedziałam jak waha się , ale jednak udało mi się.

-Dobrze.-po chwili siedzieliśmy już na sofie ,przodem do siebie przy czym James trzymał mnie mocno za dłonie.

-Więc słucham.

-Gdy byłaś w szpitalu, lekarz powiedział mi , że może dojść do zagrożenia ciąży, a w najgorszym wypadku poronienia.A nawet gdybyś donosiła ciążę, to mogą być komplikacje przy porodzie i wtedy trzeba wybrać  twoje życie albo dziecka.Krwawiłaś dwa razy w szpitalu.Rozmawiałem z lekarzem i powiedział, że nie możesz się denerwować , i  przemęczać .Dlatego nie chciałem abyś dowiedziała się o Nadii ponieważ wiem jak jest dla ciebie ważna.A nie wybaczył bym sobie gdyby coś się wam stało.

Nic nie odpowiedziałam, tylko przytuliłam się mocno do Jamesa wiedziałam o lekki zagrożeniu ciąży , ale nigdy nie pomyślałam, że jest aż tak źle.Pomyśleć , że ja miałam do niego za złe a on chciał aby nie stało mi się nic złego.Nic nie mówiłam tylko mocno  płakałam w ramię Jamesa.

-Już spokojnie kochanie.

-Jak mam być spokojna skoro mogę stracić nasze dziecko.-odsunęłam się od Jamesa , i patrzyłam prosto w jego oczy trzymając dłonie na brzuchu.

-Nie myśl tak o tym.Jeżeli nie  będziesz się denerwować oszczędzać, i przede wszystkim odpoczywać to wszystko będzie dobrze.Tylko proszę cię słuchaj się mnie ja nie chcę dla ciebie źle tylko dobrze.

-Wiem i bardzo cię za to przepraszam.Od dzisiaj , słucham cię i przysięgam , że nigdy już się nie sprzeciwie.

-No ja myślę . A teraz połóż się a ja pójdę zrobić ci melisę po widzę jak jesteś zdenerwowana.

-Yhm, to idź a ja tu zostanę.

**************************

HEJKA, NA POCZĄTKU PRZEPRASZAM ROZDZIAŁ MIAŁ SIĘ POJAWIĆ JUŻ W PIĄTEK ALE NIESTETY NIE MIAŁAM JAK DODAĆ.

ALE JUŻ JEST WIĘC  MAM NADZIEJĘ , ŻE SIĘ PODOBA. A CO NAJWAŻNIEJSZE DZIĘKUJĘ ZA TYLE GWIAZDEK CO DOBILIŚCIE JESTEM  BARDZO ZDZIWIONA.ALE TO DAJE MI JESZCZE WIĘCEJ MOTYWACJI DO PISANIA.

A TERAZ TAK JAK POJAWI SIĘ 250 GWIAZDEK POJAWI SIĘ NASTĘPNY.WIEM, ŻE JESTEŚCIE DO TEGO ZDOLNI WIĘC  DO NASTĘPNEGO.:):):):)

:):):):):):):):):):):):):)





Małżeństwo z Biznesmenem[ZAWIESZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz