Rozdział 74

3.6K 185 14
                                    

Stałam przy stole i rozkładałam sztućce.James poszedł dalej rozmawiając przez telefon do swojego gabinetu , nie wiem co się dzieje , ale wiem jedno nie jest to nic dobrego.Kończyłam układać , aż usłyszałam trzaśnięcie drzwiami odwróciłam się, akurat  w moją stronę szedł James.

-James, co się stało?-zapytałam podchodząc do niego.

-Olivio, będziemy musieli przełożyć naszą kolację na inny dzień.

-Co? Ale dlaczego? Powiedz mi co się stał.-James wziął mnie za dłoń i usiedliśmy na sofie.

-Kochanie, moi rodzice są w szpitalu.Ktoś włamał się do ich domu, zdemolował wszystko ich przy tym pobił.

-Co? Ale jak to możliwe , przecież nikt nie miał by szans tam wejść przy takim alarmie.

-Niestety wiem o tym.Policja już nad tym pracuje.

-James, ale nic poważnego im nie jest?

-Nie spokojnie, tato ma lekki wstrząs mózgu zresztą mama tak samo do tego są lekko poobijani , ale nic poważnego im nie jest.

-To dobrze.Więc zbierajmy się musimy do nich jechać.Ale pierw zadzwonię do Nadii , że odwołujemy spotkanie.-chciałam już wstać , ale przeszkodził mi w tym James.

-Olivio, nie chciał bym , abyś teraz wychodziła z domu martwię się.

-James, spokojnie będę z tobą.A zresztą nie mogę zostawić cię z tym samej, ty zawsze jesteś przy mnie gdy coś się dzieję  , więc ja też jestem.A zresztą znasz mnie i wiesz , że postawie na swoim.

-Wiem, kochanie i to bardzo dobrze.-powiedział i mnie pocałował.-W takim razie zadzwoń do Nadii a ja w tym  czasie przyniosę nam rzeczy.

***

Dzisiejszy dzień, był bardzo męczący.Zadzwoniłam do Nadii, powiedziałam wszystko i przełożyliśmy kolację na sobotę.Następnie udaliśmy się do szpitala , na szczęście z rodzicami wszystko było dobrze, jutro już śmiało mogą wyjść do domu, a sami nawet się ucieszyli bo dawno mnie nie widzieli więc jak tylko mnie zobaczyli to rozmawialiśmy chyba z jakieś trzy godziny.No ale musieliśmy już wracać bo dochodziła późna godzina, a odwiedziny były tylko do dwudziestej pierwszej.To wszystko jest takie dziwne , najpierw było włamanie do naszego domu przez Maksa , a teraz do rodziców Jamesa.A jeżeli to też jest jego sprawka , jeżeli coś by się im stało przeze mnie to nie wybaczyła bym sobie tego.

-James , bo ja się tak zastanawiam.

-Nad czym takim?-oderwał wzrok od laptopa przy , którym załatwiał sprawy firmy.

-Bo zastanawiam się czy ,to może czasem nie jest powiązane też z Maksem.-momentalnie jego mina zmieniła się.

-Nawet nie myślałem nad tym.Ale nie wydaje mi się, prawie od miesiąca nie dawał o sobie znać więc teraz pewnie też nie chciał by robić sobie problemów.Zresztą z tego co mi wiadomo Maks wyleciał do Australii.Ale jeszcze jutro rano skontaktuje się z kolegą i poproszę , aby to sprawdził.

-Dobrze.-chciała dokończyć , ale przeszkodził mi w tym telefon , spojrzałam kto dzwoni i była to Nadia.-Kochanie Nadia dzwoni kończ tam dalej sprawy a ja w tym czasie porozmawiam z nią.

-Dobrze.

ROZMOWA:

-No hej Nadia.

-Hej, i co opowiadaj mi jak się czują rodzice Jamesa? Wszystko z nimi dobrze?

-Tak  miło , że pytasz. czują się dobrze.Już jutro będą mogli wyjść do domu.

-O to świetnie.Nawet nie wiesz jak się cieszę.A wiadomo już kto się włamał?

Małżeństwo z Biznesmenem[ZAWIESZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz