Rozdział 72

3.4K 181 6
                                    

-Witaj, Lukas miło cię widzieć.-powiedziałam.

-Mi ciebie też Olivio.Jak tam u ciebie?

-Dobrze i to bardzo, jak widzisz jestem w zaawansowanej ciąży , czego nie da się nie zauważyć do tego zostałam żoną wspaniałego mężczyzny na świcie, czego chcieć więcej.-powiedziałam śmiejąc się razem z Nadią.

-Nie mogę uwierzyć , że tyle rzeczy mnie ominęło podczas mojej nieobecności.

-Niestety, i w połowie jest to moja wina .-odpowiedziała smutni Nadia, Lukas od razu zareagował.

-Nie , Nadia to wszytko moja wina nie twoja, próbowałem cię obwinić o śmierć Kim nie zauważając w tym wszystkim tego , że ty cierpiałaś jeszcze bardziej niż ja , w dodatku mało że straciłem Kim to mogłem tak samo stracić ciebie bo również uczestniczyłaś w wypadku.Jak zrozumiałem , że to wszytko to nie była twoja wina to było mi wstyd wrócić do was.Ale jak dostałem zaproszenie na twój ślub to już nie mogłem , musiałem wrócić bo jak to moja maa księżniczka wychodzi za mąż a ja nawet nie znam jej księcia.-na te słowa Nadia zaczęła się śmiać.

-Kocham cię braciszku.

-Ja cienie też, a teraz opowiedz mi trochę o tym swoim wybranku.

-A co dokładnie chcesz wiedzieć?

-Czy jest dobrym facetem , czy skrzywdził cię do tej pory bo jak tak to już jego los jest policzony.

-Haha, nie Lukas Oliver jest najcudowniejszym chłopakiem na ziemi, nie skrzywdził mnie nigdy.Zawsze jest i wiem , że mogę na nim polegać zawsze.

-To cudownie nawet nie wiesz jak się cieszę , że będziesz miała takiego męża , ale wiesz że chcę go poznać na żywo sam muszę się mu przyjrzeć.

-To może spotkamy się wszyscy razem jutro u nas?-spytałam.

-W zasadzie nie był by to zły pomysł,poznał bym w tym samym czasie przyszłego męża siostrzyczki i obecnego mojej drugiej przyszywanej siostrzyczki.-tak zanim wydarzył się ten cały wypadek nasze kontakty były całkiem inne, Lukas traktował mnie tak samo jak Nadię czyli jak soją jeszcze jedną siostrę.

-No to cudownie James na pewno się ucieszy.

Nawet nie wiem, ile tak siedzieliśmy i wspominaliśmy stare czasy , dopiero wiadomość od Jamesa mnie w tym uświadomiła i o to tak po godzinie dwudziestej pierwszej znalazłam się w domu nie obyło się bez ,kłótni w której James mi wykrzyczał , że jestem w ciąży i powinnam się oszczędzać a nie być poza domem do tak późnych godzin.Dobrze ja rozumiem , że powinnam być wcześniej tym bardziej po tych wszystkich komplikacjach jakie do tej pory miałam , ale już bez przesady.Teraz ja siedziałam sama w sypialni a James w swoim gabinecie ja na pewno nie zamierzam się pierwsza do niego odezwać.Niestety taka już jestem sam zaczął więc niech teraz się sam stara, a znając jego to sam za niedługo przyjdzie.Z czego się nawet nie pomyliłam bo właśnie słyszę kroki mówiące o tym , że idzie do sypialni.

Tak, jak mówiłam przyszedł i położył się obok mnie,ja nie zwracałam na niego uwagi byłam skupiona na mojej córeczce , która dzisiejszego dnia była bardzo ruchliwa i gdzie dałam dłoń ona mi można powiedzieć odpowiedziała.

-Olivia, kochanie przepraszam nie powinienem mieć do ciebie dzisiaj pretensji.

-Dobrze , że się z tym zgadzasz chociaż tyle.-odpowiedziałam nadal na niego nie patrząc.

-Kochanie, nie ignoruj mnie teraz.-powiedział łapiąc mnie za dłoń , którą miałam wolną i ją ucałował .

-James , ale ja cię nie ignoruje tylko kurcze ja rozumiem , że się o mnie martwisz i maleństwo , ale nie przesadzaj też.Ja nie jestem z porcelany nic mi się nie stanie nie stłucze się.A zresztą nie chcę już drążyć tego tematu , więc skończmy go.-powiedziałam patrząc na niego.-Jutro przychodzi do nas Nadia z Oliverem I Lukiem.Mam nadzieję , że nie będziesz za to zły.

-Nie , tylko powiedz mi Luk to jest ten brat Nadii?

-Tak dokładnie tak.Chciał poznać przyszłego męża swojej siostry i obecnego swojej drugiej siostrzyczki.-na samo to wspomnienie zaczęłam się śmiać.

-Nie rozumiem , przecież to nie jest twój brat.

-Bo nie jest , ale Lukas zawsze traktował mnie jak siostrę a ja jego jak brata , zawsze dbał o mnie tak samo jak o Nadię w każdej sytuacji.

-A to teraz rozumiem.

-Więc ,wiesz musisz się jutro bardzo dobrze zaprezentować i pokazać jak bardzo ci na mnie zależy.

-Bo co? inaczej może się to dla mnie źle jutro skończyć ?

-Dokładnie tak kochanie, a teraz chodźmy już spać, bo jestem już bardzo zmęczona.

-Jasne słoneczko.I tak właśnie Leżę przytulona to klatki Jamesa wąchając jego cudowne perfumy.

-Dobranoc skarbie-powiedział i pocałował mnie w głowę smyrając po plecach.

-Dobranoc - odpowiedziałam bardziej się do niego tuląc.

****************

Hejka, i o to jest rozdział po pewnym czasie mam nadzieję , że się podoba zostawiajcie coś po sobie a z pewnością pomoże mi to w następnym rozdziale pozdrawiam was:):)

Małżeństwo z Biznesmenem[ZAWIESZONA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz