~Vl~

1.1K 48 5
                                    

Rano obudził mnie chyba ciepły podmuch wiatru i śpiew ptaków.Otworzyłam oczy poczułam silny ból głowy przeszywający całą moją czaszkę.Leżałam na hamaku szczelnie przykryta kocem.Nastka kobieto!Coś ty wczoraj robiła skarciłam się w myślach,tak naprawdę pamiętałam niewiele z wczorajszego wieczoru,jedyne co utkwiło mi w pamięci to moja wczorajsza kłótnia z Newtem,to jak wrzuca mnie do jeziora,wczorajszą ucieczkę z miejsca zdarzenia do kuchni dalej nic totalna pustka w głowie.Trochę głupio wyszło z tą naszą kłótnią może powinnam go odszukać i przeprosić.A może czekać aż on mnie przeprosi sama nie wiem.Rzuciłam się na hamak.Spojrzałam w bok o wilku mowa w moją stronę szedł Newt.Podniosłam się z pozycji leżącej i usiadłam po turecku.Matko moja głowa jak nie przestanie mnie boleć to pójdę po jakieś proszki do Plastra.

-Hej,jak się czujesz-zagadnął niepewnie Newt.

-Ogey.Tylko głowa trochę mnie boli-odparłam wpatrując się w hamak.Co ja go oszukuję głowa boli mnie koszmarnie.

-To ja już może pójdę-mruknął pod nosem.

-Nie!usiądź- poklepałam miejsce obok.Tym razem mnie posłuchał i usadowił się obok mnie spuszczając głowę ku ziemi,nastąpiła minuta niezręcznej ciszy.Którą przerwał chłopak.

-Słuchaj...-zaczął kierując wzrok na mnie przyszedłem cię przeprosić,no wiesz za wczoraj,wiem że możesz mi nie wybaczyć i masz ku temu powody,ale przynajmniej będę miał świadomość że zachowałem się właściwie i przeprosiłem,zachowałem się jak totalny kretyn mam nadzieję że mi wybaczysz przepraszam-wyrzucił to z siebie jednym tchem wbijając wzrok w podłogę.

-Ja też chciałabym cię przeprosić nie powinnam oblewać cię tym bimbrem Gallyego czy co to tam było-mruknęłam kierując wzrok na blondyna.

-Przyznam że to było całkiem śmieszne,to co jesteśmy kwita-zapytał wyciągając w moją stronę dłoń.

-Kwita-powiedziałam ściskając jego dłoń na zgodę.Myślałam że pójdzie gorzej.-Newt?

-Tak-zapytał uśmiechając się no nie mogę znów zrobiły mu się te urocze dołeczki,Ajć Nastka ogarnij się!wrzeszczałam na siebie w myślach.

-Co ja takiego wczoraj narobiłam że praktycznie nic nie pamiętam?-zapytałam zachęcając go uśmiechem.

-Szczerze?czy mam kłamać?-uśmiechnął się pod nosem.

-Szczerze-odpowiedziałam klepiąc go w ramię-nie ważne jak złe by to było chcę poznać prawdę-skończyłam.Wpatrując się w jego brązowe oczy piękne oczy.

-Nawet jak powiem ci że całowałaś się z Minho-rzekł.CO!czy ja się przesłyszałam.To nie może być prawda.

-CO!NIE!-złapałam się za głowę i rzuciłam na plecy.Jak mogło w ogóle do tego dojść czy on właśnie powiedział że całowałam się z Minho.Nie!

-Spokojnie,żartowałem-zaczął się śmiać.Uf!kamień z serca.Po prostu nie wiem co bym ze sobą zrobiła gdybym naprawdę pocałowała Minho.

-Newt!to wcale nie był śmieszne-jęknęłam-Nawet nie wiesz jak mnie przestraszyłeś,rozumiem pocałować ciebie ale jego-skrzywiłam się okładając go pięściami dla żartów.

-Dobra już spokojnie-wydusił ocierając łzy z kącików oczu-Całkiem ciekawa propozycja-zaśmiał się-Upiłaś się razem z Tommym i Patelniakiem a ja przyniosłem cię tutaj i położyłem spać to wszystko-spoważniał świdrując mnie wzrokiem.Jaki Tommy nieważne Newt mnie tu przyniósł powinnam mu za to podziękować.

-Dzięki-mruknęłam uśmiechając się do niego.Zobaczyłam jak wyciąga zza pleców butelkę wody i kanapkę.

-Trzymaj,musisz coś zjeść dzisiaj zaczynasz pracę z Winstonem-mruknął podając mi śniadanie.O cholera! nie dość że strasznie boli mnie głowa po wczorajszej imprezie to jeszcze na śmierć zapomniałam że dzisiaj zaczynam pierwszy dzień w pracy.

-Jedz,ja muszę wracać do pracy- poklepał mnie po ramieniu i oddalił się w stronę zieleniny.Jejku to naprawdę miłe nie dość że przyniósł mnie tutaj jak byłam kompletnie pijana to jeszcze przerwał pracę żeby zobaczyć jak się czuję i przynieść mi coś do jedzenia.Taki przyjaciel to skarb prawdziwy skarb.Muszę mu się jakoś odwdzięczyć zabrałam się za pałaszowanie kanapki,po skończonym posiłku wstałam,mocno zasznurowałam moje granatowe trampki następnie skierowałam się w stronę mordowni.Idąc do wyznaczonego miejsca pracy słyszałam za plecami pogwizdywania streferów i teksty typu "Hej mała" "Podobno nieźle się wczoraj bawiłaś" "Jak tam randka z Newtem".Strasznie irytowały mnie ich głupie odzywki,ale po prostu starałam się je ignorować i brnęłam przez pokrytą rosą polanę.Delikatny wiatr rozwiewał moje włosy,które jeszcze bardziej pokręciły się od wczorajszej kąpieli w jeziorze.Słońce przyjemnie grzał mimo iż było wcześnie może dlatego że był to początek czerwca.Im bliżej mordowni się znajdowałam tym stres był większy w końcu to mój pierwszy dzień w pracy i to jeszcze z Winstonem którego nie znam,poczułam silny skurcz w żołądku.Mordownia była okropnym miejscem,brudnym wszędzie pachniało odchodami zwierząt a z budynku dobiegały odgłosy katowanych zwierzątek.Nie rozumiem jak można pracować w takich warunkach.Właśnie chwytałam za klamkę,drzwi otworzyły się z impetem a w nich jak mi się zdawało stał Winston.Był to wysoki dobrze zbudowany osiemnastolatek ,twarz jego pokrywały pryszcze a ciemne włosy dobrze kontrastowały z błękitnymi oczyma.Poczułam jak mój żołądek robi salto w tył gdy tylko przyjrzałam się jego strojowi.Ubrany był w biały fartuch cały pokryty krwią a w ręku dzierżył nóż.

-Ty pewnie jesteś Nastka,chodź-pokazał mi gestem dłoni na drzwi.Chciałam się odezwać coś powiedzieć ale słowa ugrzęzły mi w gardle,odebrało mi mowę,skinęłam głową na potwierdzenie i weszłam do środka.To co tam zobaczyłam przeraziło mnie,naokoło było pełno krwi istny horror.Poczułam nagły przypływ mdłości,jednak powstrzymałam się od zwrócenia śniadania,drżącymi rękoma odebrałam nóż od Winstona.Już miałam wziąć się za cięcie tego zwierzątka,nie wytrzymałam coś we mnie pękło,rzuciłam broń na podłogę prawda była taka że nie potrafiłam skrzywdzić tego bezbronnego stworzenia,usiadłam na pobliskim krześle.

-Winston,ja nie potrafię-wydukałam zakrywając twarz rękami i powstrzymując się od płaczu.

-Ogey.Nie zmuszam,poczekaj chwilę zaraz wracam-rzucił na odchodne.Następnie zniknął mi z oczu zatrzaskując za sob ą drzwi.Ciekawe co ten sztamak kombinuje.Zastanawiałam się nad tym przez chwilę,wstałam i ruszyłam w stronę drzwi nie wytrzymam tu dłużej zaraz puszczę pawia.Wyszłam z budynku ciesząc się że już nie muszę tam tkwić usiadłam na ławce,po dziesięciu minutach zjawił się Winston z tajemniczym uśmieszkiem na twarzy.Wyminął mnie nie odzywając się ani słowem wszedł do budynku zatrzaskując za sobą drzwi.Ciekawe co on robił przez te dziesięć minut.Położyłam się na ławce wyczekując przerwy obiadowej.Nareszcie nastała godzina wolności,skierowałam się w stronę kuchni szukając wzrokiem Newta.Nigdzie nie potrafiłam go wypatrzyć.Zastałam go w kuchni jak kłócił się zawzięcie z jakimś szatynem.Kiedy tylko odszukał mnie wzrokiem gestem ręki uciszył swojego towarzysza.Wzięłam tacę z jedzeniem ignorując zaczepki Patelniaka.Zajęłam miejsce na przeciwko Newta wpatrując się w jego oczy.On tylko spuścił wzrok na swój talerz coś było nie halo a ja się tego dowiem.

-Musimy pogadać-zaczęłam nabijając na widelec kawałek rzodkiewki.

-O co chodzi?-zapytał pakując do ust duży kęs ziemniaka.Powiedzieć mu czy nie ? no dobra powiem raz się żyje.

-Słuchaj,nie nadaję się do tej pracy-mruknęłam wbijając wzrok w talerz.Trochę bałam się jego reakcji,on tylko uśmiechnął się szeroko i poklepał mnie po plecach.

-Spoko już wiem Winston cię wyprzedził-odpowiedział spokojnie.Uf! kamień z serca.Poszło łatwiej niż myślałam.

-To co teraz?-zapytałam.

-Pogadam z Albym załatwimy tobie nową fuchę nie myśl sobie że nasz król tak łatwo ci odpuści-zaśmiał się udając Albyego.

-Ogey.Gołąbeczki ja już muszę lecieć-dopiero teraz przypomniałam sobie o szatynie.

-Co,Tommy-zaśmiał się blondyn Pan Minho znowu gwiazdorzy.

-Tja...nawet nie wiesz jak-mruknął odchodząc od stołu.




She's the last one everOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz