Stara się zachować ciszę,dostrzegając lekkie skinienie ręki swojego przyjaciela.Ledwo dostrzegalnym ruchem nakazuje jej wstrzemięźliwość.Z niewielkim niezadowoleniem kiwa głową dla potwierdzenia i zostaje w miejscu wstrzymując się od wykonania gwałtownego,nie obmyślonego ruchu.Przylega do ściany powstrzymując się od cichego westchnienia.Wstrzymuje na chwilę oddech i wsłuchuje się uważnie.Zza delikatnie uchylonych drzwi dostrzega biały kitel kanclerz Paige opiera się o biurko wzdychając z frustracją.
-Pani Kanclerz jak na razie próby nie przynoszą oczekiwanych rezultatów.-odzywa się spokojnym głębokim głosem doktor Leavit.Obraca się na czarnym krześle dzięki czemu daje się dostrzec jego lewą skroń.
-Rozumiem.Dobrze wiedzieliśmy jak ciężkiej próbie poddajemy całą organizację.Proces będzie powolny i bardzo trudny.-odpowiada ważąc każde słowo.
-Niewątpliwie.-przerywa jej.-Jednakże mapa jest wciąż niekompletna.Nie uważa Pani, że nasz wynik jest dość nie satysfakcjonujący jak na półtora roku badań?-pyta z nieukrywaną kpiną w głosie.
-Owszem mapa jest ciągle nie kompletna,wciąż otrzymujemy nowe zmienne które przybliżają nas do celu.-zostaje przy swoim.-Wczoraj wieczorem odbyła się konferencja w sprawie zmiany dotychczasowego projektu.Według ustaleń doszliśmy do wniosku iż należy skrócić fazę pierwszą do dwóch i pół roku a w zamian za to wcielić w życie fazę drugą.-odpowiada pewna swoich decyzji.
-Na czym konkretnie ma polegać?-dopytuje doktor Leavit,ignorując miły ton głosu.Obraca się na krześle nie starając się utrzymać kontaktu wzrokowego z rozmówcą.
-Dokładnie jeszcze nie wiem.Na razie wszystko jest do ustalenia.-wzrusza ramionami blondynka.Serce przyspiesza tempa,otwiera usta ze zdziwienia,nie może uwierzyć własnym uszom.Oni nigdy nie przestaną zawsze będą ich testować.Najpierw odebrali jej Newta i Minho,następny był Thomas.Nie potrafią odpuścić organizacja jaką jest DRESZCZ zawsze prowadziła na nich badania.Tylko po to żeby spełnić swoje chore ambicje.Nienawidziła ich zniszczyli jej życie odebrali to co najlepsze,zmusili do obserwowania cierpienia przyjaciół.Tylko po co?Zawdzięczała im życie w końcu spędziła tutaj całe dzieciństwo,cholerne dziesięć lat.Trafiając do ośrodka miała zaledwie pięć lat.Miesiąc temu skończyła piętnaście.Powinna cieszyć się dzieciństwem poznawać przyjaciół uczyć się nowych rzeczy,spędzać czas jak każdy dzieciak.Nie czuła się już dzieckiem,wszystkie wydarzenia ukształtowały ją na silną i niezależną kobietę.Od zawsze mogła liczyć na pomoc przyjaciół byli najlepszym co spotkało ją w tym ciężkim dla niej okresie.Chciała z powrotem spotkać Newta porozmawiać z nim.Tęskniła za jego towarzystwem.W najbliższej przyszłości dołączy do niego.Ale to i tak nie ma znaczenia przecież nie będą pamiętać ani jednej chwili spędzonej wspólnie kiedy spotkają się po tak długiej rozłące nie będą o sobie pamiętać.Poczuła niemiłe ukłucie w sercu jej dusza została rozerwana na miliony małych kawałków.Czuła się jakby straciła pewną cząstkę siebie.Po raz ostatni zerknęła na Chucka,łzy napłynęły jej do oczu za parę miesięcy a może nawet jutro straci i jego.Wraz z spływającymi po policzkach kroplami słonej cieczy traciła sens istnienia.Gdyby tylko miała siłę przeciwstawiłaby się zrobiła wszystko żeby się os nich uwolnić.Bez wsparcia przyjaciół była nikim zwykła szarą dziewczyną którą każdy mógł przestawiać z konta w kont.Podobno nadzieja jest najlepszym co tylko może istnieć.Dzięki niej można zdziałać cuda.Newt zawsze powtarzał jej,że tylko nadzieja trzyma ich przy życiu,sprawia,że codziennie ma siłę wstać i walczyć dalej o lepsze jutro nie ważne jak ciężko będzie.Codziennie wmawiała sobie będzie lepiej nie było i nigdy nie będzie.Z każdym dniem było coraz gorzej,staczała się coraz niżej.Miała dosyć nie obchodziło ją dzisiejsze postanowienie i to co miała zrobić Chuckiem.Mieli podsłuchać rozmowę kanclerz Paige z doktorem Leavitem.Dowiedzieć się co knują.Kropla goryczy przelała się.Usłyszała zbyt wiele.Ci ludzie nie mają serca bez skrupułów i cienia współczucia będą przeprowadzać na nich próby.Tak długo aż nie skompletują mapy ewentualnie wykończą ich wszystkich.Jej przyjaciele,znajomi a nawet osoby których nie znała umrą.Oddadzą życie za te potwory jakim jest DRESZCZ.Nigdy nie dowiedzą się prawdy .Klamka zapadła westchnęła głośno.Otarła słone łzy.Po raz ostatni spojrzała na kędzierzawo włosego chłopca.Napierał swoim pulchnym ciałem na ścianę i w skupieniu nasłuchiwał toczącej się w drugim pomieszczeniu rozmowy.Odbiegła nie przejmując się już niczym.Nie zareagowała na zdziwione spojrzenie rzucone w chwili w której szykowała się do ucieczki.Oraz energiczne pociągnięcie za rękę.Wyrwała dłoń z uścisku.Zostawiając to wszystko za sobą.Chociaż na chwilę wyrwała się od palącego poczuci bezsilności.Musi wszystko przemyśleć,poukładać dopiero potem zadecyduje co dalej na razie nie jest na to gotowa.Wymyśli coś pomoże przyjaciołom.
CZYTASZ
She's the last one ever
FanfictionONA była zarówno, pierwsza jak i ostatnia. Nie było, żadnych złudzeń. Pojawiła się nagle i bez zapowiedzi, tym samym zaburzając porządek w całej strefie. Jak to w ogóle możliwe, że wśród grupki streferów, znalazła się dziewczyna? Przecież trafiali...