~XVlll~

518 23 1
                                    

Nie,nie nie to tylko sen to nie dzieje się naprawdę zamknęłam na chwilę oczy,otworzyłam to nie była iluzja to co widziałam działo się tu i teraz.Spełniły się moje najgorsze obawy coś był nie tak cholernie nie tak.Alby niósł na plecach Newta nawet nie wiem czy jest przytomny żywy.Musiałam działać chciałam coś zrobić wbiec tam pomóc im ale nie mogłam nie byłam zwiadowcą,gdybym złamała zasady i weszła do tego pikolonego labiryntu i tak nie mam nic do stracenia zaczęłam iść w stronę wrót nawet gdyby mnie wygnali w ten sam sposób co Bena przynajmniej odeszłabym z godnością i świadomością że próbowałam im pomóc zrobić coś w tym kierunku żeby ich ocalić.

-Ani mi się waż!-usłyszałam stłumiony głos ciemnoskórego-wezwij kogoś,szybko!-krzyknął z trudem łapiąc oddech. -Tommy!szybko!rusz tego dupasa!-wrzeszczałam na całe gardło machając rękami na prawo i lewo jakbym chciała odgonić muchy
-Już idę...przecież się nie pali.-mruknął podnosząc się leniwie z ziemi.-Co jest po co się tak wydzierasz...-żachnął się spoglądając w stronę wejścia-zostań tu odepchnął mnie na bok wbiegając do środka.Podszedł do ciemnoskórego i pomógł mu nieść blondyna klnąc pod nosem.W ostatniej chwili udał im się przekroczyć bramę przed jej zamknięciem.Przywódca leżał na ziemi ciężko oddychając a szatyn klęczał przy rannym krzycząc do niego i trzepiąc nim jak szmacianą lalką.

-Obudź się.-krzyknął trzepiąc nim z całej siły.


-Tommy,uspokój się co jak jest poważnie ranny...-starałam się zachować spokój chodź nie za bardzo mi to wychodziło.-nie trzep nim tak...-powiedziałam załamującym się głosem w końcu nie wytrzymałam i rozpłakałam się na oczach Thomasa nareszcie wszystkie złe emocje które dusiłam w sobie od samego ranka opuściły mnie raz na zawsze,odczuwałam ulgę a jednocześnie smutek czemu wszystkie złe rzeczy muszą przytrafiać się moim przyjaciołom. -Wszystko będzie dobrze,zaraz wezwiemy plastra- powiedział przyciszonym głosem gładząc mnie po plecach.

-Masz rację będzie dobrze.-powiedziałam przecierając oczy rękawem,muszę być silna dla Newta.-Co tak właściwie się stało?-zapytałam. -Nie wiem podobno kiedy Alby go znalazł już leżał na ziemi,chyba spadł z murów.-powiedział na jednym oddechu. -Żeby tylko to nie było coś poważnego.-powiedziałam drżącym głosem.-pójdę po Jeffa...-chciałam wstać ale szatyn mnie zatrzymał.

-Alby już po niego poszedł.-nakazał mi gestem dłoni abym usiadła.

-Zaraz kiedy on?-przerwałam moją wypowiedź biorąc delikatnie w dłonie głowę jasnowłosego i kładąc ją na moich kolanach wygląda tak spokojnie kiedy jest nieprzytomny tak jakby nie miał żadnych zmartwień i problemów.Przetarłam czoło wierzchem dłoni,Thomas popatrzył na mnie z ukosa nie rozumiem o co mu chodzi,posłałam mu pytające spojrzenie.

-Krew...-mówi wskazując kciukiem na moje czoło. -Co?-pytam zdziwiona niby skąd krew przecież się nie zacięłam chyba?spoglądam na moje dłonie są całe w krwi,potem na kolana one również są pokryte czerwoną cieczą. -Tommy on krwawi-ledwo wydukałam ze strachu orientując się skąd tak naprawdę krew wzięła się na moich dłoniach.

She's the last one everOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz