= X =

180 12 2
                                    

Po raz drugi trafiliśmy do gabinetu Jorge, a jarzeniówka świeciła nad naszymi głowami, wydając irytujące buczenie. Wydaje się, że wszystko wróciło do zwyczajnego porządku, przybierając naturalną kolej rzeczy. Postanowiliśmy nawiązać współpracę z Jorge i jego ludźmi, a raczej zostaliśmy do tego zmuszeni nie mając innego wyjścia. Patrzyłam podejrzliwie na siedzącego za biurkiem Hiszpana, gdy ten rozwalony na krześle, co chwilę uśmiechał się pod nosem, ewidentnie zadowolony z powodzenia swojego planu. Zakładając, oczywiście, że takowy miał.

- Zasady naszej umowy są proste.- do mojej głowy dotarł chrapliwy męski głos, a ja oderwałam wzrok od jego osoby skupiając uwagę na słowach, zamiast doszukiwać się podstępu, który mógł kryć się za niewinnym przyjacielskim uśmiechem.- Uczynek za uczynek, Wy pomożecie odnaleźć prawą rękę, a moi ludzie zadbają o doprowadzenie was w jednym kawałku do bezpiecznej przystani, zgoda?- zapytał wyczekująco nie mogąc ukryć niecierpliwości opuszczającej jego ciało

- Zgoda.- mruknął z niezadowoleniem Newt, godząc się na przedstawione warunki, ponieważ nie było innego rozwiązania, a jestem pewna, że Jorge przytrzymywałby nas przywieszonych pod sufitem tak długo, aż przystalibyśmy na warunki jego umowy, widziałam to po desperacji w jego oczach. Bardziej zastanawia mnie po co szuka prawej ręki, skoro nie ma nawet stu procentowej pewności, że w ogóle istnieją. Jednak jak wynika z opowieści Jansona i Kanclerz Paige, kryją się głęboko w górach nieuchwytni i niezauważeni dla oka innych.

- W takim razie Brenda da wam coś do jedzenia i picia, odpoczniecie chwilę i wyruszymy z samego rana.- odezwał się Jorge pokazując gestem głowy na stojącą w kącie dziewczynę, która od początku rozmowy kryła głowę w cieniu, obserwując nas uważnie niczym jastrząb polujący na swoją ofiarę.

Wyszliśmy na ciemny korytarz, a piach chrzęścił pod naszymi stopami. Brenda prowadziła nas licznymi zakrętami nie odzywiają się, ani słowem. Weszliśmy do dużego oszklonego pomieszczenia, które wyglądało jak sklep ogrodniczy. Światło zapalił się w tym samym momencie, którym przekroczyliśmy próg.

- Nieźle się spisaliście, Jorge nie mylił się co do was dzieciaki.- melodyjny głos brązowowłosej zabrzmiał po raz pierwszy odkąd opuściliśmy gabinet. Nie pomylił się co do nas? W takim razie jakie założenia miał na nasz temat.- Postanowił poddać was próbie i wyszło tak jak się spodziewał.- dodała szybko. Testy, świetnie czyli wieszanie nas głową w dół było próbą. Ciekawe czego? Chciał sprawdzić czy nadajemy się, aby doprowadzić ich do Prawej Ręki. Wiem, że nie ma nic za darmo, a współczesny świat opiera się na wyzysku. Jeden posługuje się drugim, kopiąc pod nim dołek tylko w celu osiągnięcia jakiegoś celu, ale nie spodziewałam się, że Jorge zrobił to wszystko, aby nas sprawdzić i dowiedzieć się czy jesteśmy wystarczający. Być może obserwował nas od dłuższego czasu i tylko czekał, aż urzeczywistnić plan, który przygotowywał od dłuższego czasu.

-Uważacie, że wieszanie nas głową w dół jest przednią zabawą?- burknął Minho obserwując długowłosą kątem oka.- Co wam to dało?- zapytał ponownie niesłysząc odpowiedzi ze strony dziewczyny. Nie wiem, co chcieli zdobyć w ten sposób, ale coś napewno. Mam już tego dosyć, nie chcė do końca życia być czyjąś marionetką. Spychaną z kąta w kąt, tańczącą tak jak jej zagrają. W najbliższym czasie odegram się, kiedy wszystko dobiegniew końca wykończę DRESZCZ pojęcia jeszcze nie mam jak gdzie i kiedy, ale dokonam tego. Nawet, gdybym musiała zapłacić za to najwyższą cenę. Nie pozwolę na krzywdzenie innych w ten sam sposób, który bawili się mną przez ostatnie miesiące.

- Chcieliśmy zobaczyć jak poradzicie sobie w sytuacji stresowej.- wzruszyła lekko ramionami. W sytuacji stresowej ciekawe z czym mi się to kojarzy. Ach tak zbieranie zmiennych i wymyślne próby, skąd ja to wszystko znam.

She's the last one everOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz