Krew była wszędzie, na podłodze, na ścianach na cudach współczesności, których do tej pory nie widziałam lub po prostu nie pamiętam. Na białych fartuchach pracowników dreszczu. Ich ciała leżały bezwładnie na metalowej posadzce, pozbawione życia, nie wiadomo kiedy wydały z siebie ostatnie tchnienie. Z panela kontrolnego skakały malutkie iskierki impulsów elektrycznych, unosiły się skwiercząc nad płytą kontrolną pełną kolorowych przycisków o różnych kształtach. Dotykowy ekran był prawie nie naruszony, od kąd tylko pamiętam chciałam wydostać się z labiryntu, ale nie takim kosztem, nie chciałam śmierci kilkunastu ludzi. Stoję w miejscu nie mogąc wykonać jakiego kolwiek ruchu, strach i obrzydzenie przepełnia, każdą komórkę organizmu. Obserwuję z dystansu streferów przemieszczających się po pomieszczeniu. Z zaciekawieniem przyglądają się wszystkiemu dyskutując nad tragedią, która z pewnością wydarzyła się pewien czas przed naszym przybyciem. Jak w transie obserwowałam wszystko co dzieje się naokoło, wyrwałam się z letargu w momencie, którym Minho zaczął klikać wszystko co popadnie na jednym z paneli kontrolnych, w ułamku sekundy odzyskałam kontrolę nad ciałem i nogami. Co jeśli włączy alarm, albo to co powaliło wszystkich na ziemię pozbawiając życia?
-Zostaw to!-krzyknęłam na całe gardło zwracając tym samym uwagę innych na sobie, rzuciłam się w stronę jego rąk ściągając je szybkim szarpnięciem z przycisków.- Istnieje ryzyko....-nie zdążyłam dokończyć, ponieważ przezroczysta szyba rozświetliła się, cholera jasna Minho, coś ty najlepszego narobił. Na ekranie pojawiła się blondynka w średnim wieku, jej włosy upięte były w idealnego koka, skądś kojarzę tą twarz, te rysy, jednak pojęcia nie mam skąd. Skupiam całą moją uwagę na filmie i głośnikach z, których dźwięk niesie się po pomieszczeniu.
Witajcie. Nazywam się Eva Paige. Jeśli to oglądacie, ukończyliście test w labiryncie. Chciałabym pogratulować wszystkim osobiście jednak nie pozwoliły na to okoliczności. Za pewne jesteście przerażeni, wściekli i zdezorientowani. Mogę was tylko zapewnić, że wszystko co was do tej pory spotkało, krzywdy, które wam wyżądziliśmy mają ważny powód. Nie pamiętacie tego, ale słońce wypaliło ziemię. Miliardy ludzi zginęło w pożarach, z powodu głodu i suszy. To kataklizm na całą amerykę. Skutki są straszne. Potem przyszło jeszcze gorsze Pożoga... Wirusowa choroba mózgu, nie znana do tej pory. Jak sądziliśmy nowe pokolenie okazało się na nią odporne. Pojawiła się nadzieja, lek. Wynalezienie go nie jest wcale łatwe. Musimy poddać młode osobniki testom, w ekstremalnych warunkach. Wykorzystując procesy jakie zachodzą w ich mózgach. Odkryć co wyróżnia je od innych, powoduje, że nie chorują. Co wyróżnia właśnie was, nawet nie zdajecie sobie sprawy jak ważni jesteście dla ludzkości. Niestety to zaledwie początek, jak się później przekonacie nie wszyscy będą z nami zgodni. Proces jest powolny a ludzie się obawiają. Dla nas jest za późno... Dla was jeszcze nie, świat was potrzebuje, pamiętajcie tylko o jednym Dreszcz jest dobry, program jest dobry...
Obraz zniknął nam z oczu, kiedy kobieta wyjęła pistolet z pod biurka i przyłożyła do głowy. Byłam wdzięczna, że nie musiałam patrzeć jak kula przebija jej się przez czaszkę. Dość szybko połączyłam ze sobą fakty, to ta kanclerz z mojego snu. Dlatego skądś ją kojarzyłam. Naokoło zapanowała cisza, nareszcie odkryłam z jakiego powodu tutaj trafiłam. Myślałam, że będę czuła z tego powodu satysfakcję, a jednak nie. Narazie muszę poukładać wszystko w głowie, pożoga, lekarstwo, eksperyment. To wszystko co nam się przytrafiło jest po to aby wymyślić lek. Wolałabym nie być odporna i mieszkać z rodziną, mieć wszystkie wspomnienia. Przyzwyczaiłam się, że nie pamiętam nic z przeszłości, jednak to mnie męczy, ciężko jest żyć nie mając jakich kolwiek miłych wspomnień z dzieciństwa, które podtrzymywały by na duchu.
-To wszystko tylko dlatego, że nie zachorujemy.-Chuck odezwał się jako pierwszy, a na jego twarzy pojawił się cień przerażenia.
-Przykro mi taka jest rzeczywistość...-popatrzyłam na ścianę nie mogąc spojrzeć mu prosto w oczy. Czuję, że zawiodłam. Zamiast dać innym upragnioną wolność, ofiarowałam kolejne testy i cierpienia. Nie chciałam tego, nie zamierzałam ich zawieźć. Mam ochotę upaść na kolana i płakać jak mała dziewczynka. Czuję się bezradna i oszukana. Nie mogę znieść myśli, że taki jest finał.
CZYTASZ
She's the last one ever
FanfictionONA była zarówno, pierwsza jak i ostatnia. Nie było, żadnych złudzeń. Pojawiła się nagle i bez zapowiedzi, tym samym zaburzając porządek w całej strefie. Jak to w ogóle możliwe, że wśród grupki streferów, znalazła się dziewczyna? Przecież trafiali...