~XVll~

567 25 0
                                    

Znajdowała się w pomieszczeniu pełnym zaawansowanych technicznie i komputerowo rzeczy.Przed dużymi ekranami stały dwie postacie chłopak i dziewczyna,wyglądali na rówieśników oboje z dokładnością i skupieniem obserwowali każdy nawet najmniejszy ruch na ekranie.Co chwilę zapisując coś na tabletach.Nastolatka przełożyła swoje płomiennie rude włosy przez ramię.Oderwała wzrok od ekranu na jej twarzy tańczyły światła a po policzkach usianych piegami spływały łzy goryczy,w jej oczach można było dostrzec smutek,złość i żal pośpiesznie przetarła lico zerkając dyskretnie w bok czy aby na pewno jej towarzysz nie widzi jak się męczy jaki ból sprawia jej pomaganie tym ludziom-organizacji.Puściła panel kontrolny usiadła ciężko na krześle w rogu sali.Spóściła głowę w dół a kaskady kręconych włosów zakryły twarz na którą poraz drugi dzisiejszego dnia wkradł się potok łez.
-Anastasia co ty wyprawiasz!-usłyszała głos dochodzący gdzieś z boku należał do chłopaka-szatyna.
-Ja już dalej tak nie mogę...-mruknęła powstrzymując się od płaczu,podniosła wzrok i skierowała na swojego towarzysza,nawet nie raczył obdażyć jej spojrzeniem kiedy do niej mówił jak zaklęty wpatrywał się w obrazy zmieniające się przed jego twarzą.
-Do cholery jasnej Thomas czy możesz choć raz utrzymać ze mną kontakt wzrokowy podczas rozmowy.-oburzyła się,miała tego dosyć jej przyjaciel był ślepo zapatrzony we wszystko co robił dreszcz.
-Dobrze wiesz jak ważną rolę pełnimy i nad czym pracujemy,więc przestań się w końcu obijać.-spojrzał na nią przelotnie wracając do wcześniej wykonywanej czynności.
-Płyta ci się zacięła czy jak,mam dość nie będę tego robić nie kosztem Newta.-rozpłakała się jak małe dziecko a słone łzy spływały po jej twarzy rozmazując wszystko co miała przed sobą.
-Uspokój się i przestań mazać dobrze wiesz że to kolejna zmienna.-powiedział stanowczo bez grama emocji i współczucia.
-Nie!,nie zabiję Georga,Newtie się przez to załamie a ja nie mogę mu tego zrobić,jest dla mnie zbyt ważny nawet nie ma takiej opcji...-otarła oczy rękawem swojej bluzy.
-Dobrze,więc zrobię to za ciebie.-podszedł do panelu sterowania przy którym stała wcześniej rudowłosa,zbliżył się do wirtualnej klawiatury i zaczął coś wystukiwać.
-Nie rób tego!-krzyknęła gwałtownie wstając z krzesła.Chwytając kurczowo za nadgarstek swojego towarzysza.
-Za późno...-szepnął bardziej do siebie niż do niej patrząc pusto przed siebie.
Otworzyłam oczy ptaki śpiewały,usiadłam na hamaku przecierając twarz dłonią o cholera miałam sen a raczej wspomnienie na dodatek był tam Tommy,nad czym razem pracowaliśmy i dla czego.Muszę znaleźć Newta i mu o tym powiedzieć,co jeśli moje wspomnienia odgrywają kluczową rolę są jakąś wskazówką przy szukaniu wyjścia?Rozpuściła dwa warkocze moje włosy podkręciły się jeszcze bardziej niż zwykle,zeskoczyła
z hamaka nie zwracając nawet uwagi na to czy inni śpią,i mogę ich obudzić liczyło się tylko jedno jak najszybciej znaleźć Newtiego i opowiedzieć mu o moim śnie.Pobiegłam w stronę kuchni mając nadzieję że tam go znajdę,zresztą gdzie mógłby przebywać w porze śniadaniowej to nie w jego stylu opuszczać posiłek bez względu na to czy jest smaczny czy nie.Weszłam do kuchni oglądając się na prawo i lewo w poszukiwaniu jego gęstej blond czupryny.Thomas,Minho,
Gally,Winston,Chuck,Alby.Gdzie on jest zapadł się pod ziemię.Pośpiesznie zabrałam swoją porcję jedzenia i kubek herbaty dosiadając się do chłopaków oboje siedzieli przy stole wyglądając jakby za chwilę mieli tam zasnąć,pewnie męczy ich kac po wczorajszej imprezie.
-Hej Tommy co tam u ciebie?-spytałam odkładając talerz na stół.
-A jak myślisz,nie tak głośno łeb mi pęka...-powiedział nie trafiając do ust chlebem.
-Dobrze mam mówić szeptem czy jak?-zapytałam zabierając się za jedzenie kanapki tym razem z zielonym ogórkiem.
-Mogłabyś.-Minho uśmiechnął się złośliwie wystawiając do mnie język.
-Chciałbyś kochany -odgryzłam się.-a tak przy okazji gdzie jest Newtie nigdzie nie mogę go znaleźć-dodałam.
-Oh,musiał wejść do labiryntu za mnie i Minho bo nas dzisiaj tak głowy napikalają że szkok.-napił się z kubka.
-O fuj!co to jest-wypluł zawartość ust na moją koszulkę.
-Herbata miętowa...-burknęłam wyciskając mokrą bluzkę
-Ja to w ogóle można pić oburzył się odkładając kubek na stół.
-Normalnie.-powiedziałam lekko poirytowana-rozumiem że ci nie smakuje ale to nie powód żeby tym pluć na prawo i lewo.
-Sorka.-mruknął od niechcenia.-prawie bym zapomniał to od Newta.-podał mi pomięty zwitek papieru.-jak go dostałem wyglądał dużo lepiej ale trochę wygniótł się w kieszeni.
-Czytałeś to?-zapytałam obserwując.
-Nie ale możesz przeczytać na głos.
-No spoko.-rozwinęłam karteczkę i
zaczęłam czytać-Musiałem wejść do labiryntu ale nie martw się jak wrócę to pogadamy,a i pewnie Minho znowu chichra się jak głupi z twojego przezwiska.Jak coś to masz pozwolenie żeby walnąć go ode mnie.Mam jeszcze dla ciebie wesołą nowinę Alby zlecił ci pracę u Gallyego wiem jak się cieszysz ;)

skończyłam czytanie liściku Azjata trząsł się ze śmiechu a Thomas siedział patrząc w dal bez żadnej reakcji i emocji jakby się nad czymś zamyślił.-Halo,Halo ziemia do Thomasa.-powiedział skośnooki machając szatynowi dłonią przed twarzą.
-Tak właściwie to chciałaś pogadać z nim o czymś ważnym że go szukasz?-zapytał odrywając wzrok od swojego talerza.
-Powiedzmy że tak.-mruknęłam odgryzając kolejny kawałek chleba.
-Wiesz że nam możesz o wszystkim powiedzieć.-odezwał się Minho.-Chyba że nam nie ufasz...-dodał po krótkiej chwili namysłu.
-To nie tak że wam nie ufam,po prostu nie mam pewności czy mogę wam o wszystkim mówić ale skoro Newtie wam ufa to może ja też powinnam spróbować.-powiedziałam bawiąc się włosami.-chodzi o to że miałam sen...-przełamałam się w końcu i zaczęłam opowiadać.
-Ciekawe.-przerwał mi Azjata znudzonym tonem bawiąc się ogórkami które uprzednio wyjął z kanapki.
-Nawet nie zaczęłam zdenerwowałam się na niego.-To nie był zwykły sen to było wspomnienie,był w nim też Tommy znajdowaliśmy się w jakimś pomieszczeniu,obserwowaliśmy was,wyglądało to jakbyśmy z kimś współpracowali i to na dodatek nad czymś bardzo ważnym.Tylko nie mam pojęcia nad czym.Gally miał rację obserwowałam was,patrzyłam na wasze cierpienie,przyczyniłam się do niego jak ja mogłam w ogóle coś takiego robić,naprawdę nie rozumiem tego.-powiedziałam bawiąc się palcami z podekscytowania.
-Zaraz chcesz powiedzieć że ty i Thomas obserwowaliście wszystko co działo się w strefie?-powiedział Minho szeptem.
-Na to wygląda...-szatyn uprzedził mnie z odpowiedzią.
-Czeg,od samego rana charowałam jak wóloś tu nie rozumiem skoro pomagaliście tym ludziom to czemu też was tutaj wsadzili?-zapytał Minho obserwując moją reakcję.
-Też nie wiem o co w tym wszystkim chodzi ale jedno jest pewne pracowałam dla dreszczu i nie zmienię tego nawet gdybym bardzo tego chciała...-wstałam od stolika i udałam się na praktyki do Gallyego nigdy mnie nie lubił i szczerze miał ku temu powody ale to nie zmienia faktu że muszę się pospieszyć i pójść do niego na te praktyki.Ruszyłam biegiem w stronę miejsca pracy budoli,dzisiaj naprawiali dach ciapy który już od dawna wymagał remontu
ale dopiero teraz raczyli się tym zająć.
Jakiś chłopak odsiadywał ostatnio karę za pobicie kolegi i podobno cudem uniknął zawalenia się desek na jego głowę.Podeszłam bliżej ciapy Gally stał do mnie tyłem wydzierając się na swoich współpracowników.
-Smrodasie pikolony,do cholery jasnej niżej!-wydzierał się a złość kipiała z niego niczym rozgrzany gejzer.-Już jesteś śpiąca królewno.-odwrócił się w moją stronę.-Co tak długo myślisz że będę na wszystkich czekał w nieskończoność.-warknął chwytając mnie za kołnierz bluzki.
-Nie...ja...tylko.-zaczęłam się gorączkowo tłumaczyć. -Ah...przestań po prostu idź do pracy!-puścił moje ramię a ja przetarłam bolące miejsce. Mam już dosyć dzisiejszego dnia od samego dnia harowałam jak wół przybijając deski a na domiar złego ciągle musiałam wysłuchiwać narzekań Gallyego."Patrz co robisz","Krzywo przybijasz","Pracujesz na budowie a nie na Zielni".Siedziałam pod wrotami oczekując na przybycie Newta i Albyego pojęcia nie mam jak długo tutaj siedzę już dawno straciłam rachubę czasu.Wpatrywałam się pusto przed siebie w głębi duszy obawiałam się że Newtiemu przytrafiło się coś złego jednak prędko odrzuciłam od siebie tę myśl,westchnęłam głośno kładąc twarz na kolanach. -Tutaj jesteś.-usłyszałam głos szatyna.- szukałem cię po całej strefie...-usiadł obok mnie. -Tommy boję się...-powiedziała szeptem odnosząc głowę z kolan. -Czego?przecież Newt wróci.-uśmiechnął się blado. -Mam złe przeczucia a co jak stało mu się coś złego,powinni tutaj być już godzinę temu-wstałam z ziemi i zaczęłam krążyć tam i z powrotem,cholernie się o niego bałam sama nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić,z nadzieją spojrzałam w głąb wejścia do labiryntu,to co tam zobaczyłam zmroził mi krew w żyłach. -Tommy chodź tutaj!- krzyknęłam.

She's the last one everOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz