Rozdział 3

4.1K 306 142
                                    

                                                  Once again

  Upokorzenie dnia poprzedniego mimo wszystko nie pozwoliło mi dłużej siedzieć z założonymi rękami. Dlaczego? Nie mogłam dać tym bałwanom pozwolenia na wyśmiewanie się ze mnie.

  - Co ty tu robisz tak właściwie? Jesteś za stara na rozpoczynanie kariery wojskowej! Popatrzyłabyś na siebie! Jako jedyna nie dałaś sobie rady z trójwymiarowym manewrem.

  Jedyny, który odważył się do mnie odezwać. Miał na imię Will. Był wysokim, żylastym rudzielcem, którego od tej chwili znienawidziłam. Zaczepił mnie po kolacji, gdy odnosiłam po sobie naczynia. Musiałam przełknąć wstyd, który nie starczył mi jako wieczorny posiłek i udać się ze wszystkimi na stołówkę. Nie spodziewałam się, że ktoś bezpośrednio się do mnie zwróci. A jednak.

  - A co cię to, kurwa, obchodzi dzieciaku? - Zacisnęłam dłonie w pięści i zazgrzytałam zębami. Reagowałam na takie zaczepki bardzo szybko, tak, jak szybko puszczały mi nerwy.

  - Zostaw ją, Will! To morderca, odsiaduje wyrok! Erwin ją tu zesłał w ramach resocjalizacji. Ona nie ma nic wspólnego z wojskiem! To pieprzony wyrzutek społeczeństwa! - Do Willa dołączyła śmiało jakaś dziewczyna. Nie pamiętałam jej imienia, ale była podobna do niego, podejrzewałam, że mogą być rodzeństwem. Takie same rude włosy, budowa ciała. I charakterek. Patrzyli na mnie szyderczo i od razu było widać, że to typ ludzi, którzy lubią dowartościowywać się, dzięki gnębieniu innych. Małe szczury z dobrego domu. Tak naprawdę bardzo słabi.

  Po jej słowach wokół nas zebrała się grupa osób szepcząca między sobą.

  - No i co z tego, skoro nie daje sobie rady na zajęciach u Keitha? Ty z czymkolwiek sobie dajesz radę? - Rudzielec znów zwrócił się w moją stronę. - Niech tylko wyląduję w pierwszej dziesiątce i dostanę się do Żandarmerii, a wtedy bądź pewna, że wsadzę cię do więzienia razem z takimi jak ty! - Zaśmiał się przy tym głośno, próbując ukazać swoją wyższość. Robił wokół siebie dużo hałasu, by uzyskać pozorną przewagę nade mną. Spoglądał na boki, upewniając się, że wszyscy na nas patrzą i że są po jego stronie. Nikt oczywiście nie śmiał się odezwać. - Żyjąc spokojnie za wewnętrznym murem, będę z radością patrzył na ciebie za kratami.

  - Tak? Naprawdę o to ci chodzi? - Gdy podeszłam do niego bliżej, odsunął się niepewnie. Musiało to wyglądać komicznie, zwłaszcza, że przerastał mnie o jakąś głowę. - Będziesz grzał dupsko za wewnętrznym murem? TY oceniasz MNIE, podczas gdy sam masz w nosie cały świat i chodzi ci tylko o to, by się ratować? - Moje słowa musiały wywołać konsternację u jego siostry, która spojrzała na niego z lekkim szokiem.

   - Służba dla króla to zaszczyt - warknął i schylił się do mnie, chcąc mnie chyba wystraszyć swoim wzrokiem. Tam jednak, a doskonale to widziałam, kryło się niezdecydowanie i rozedrganie.

  - Przed chwilą z twoich słów wywnioskowałam, że nie o to ci chodzi - odpowiedziałam. -Spójrz na swoją siostrę - czyżbyś nie poinformował jej o swoich planach? - Wyciągnęłam dłoń w jej kierunku. Chyba trafiłam w słaby punkt.

  - Will... - Dziewczyna złapała go za ramię. - Chcesz mnie zostawić? Zostawić matkę?

  Przez chwilę chłopak wydawał się kompletnie zdezorientowany, wystawiony na widok wszystkich. Każdy z zainteresowaniem obserwował rozwój niezręcznej sytuacji, która tutaj nastąpiła.

 - Zostaw mnie - powiedział chłodno, strząsając z siebie jej dłoń. - A ty! - Spojrzał w moją stronę z nienawiścią. - Ty jeszcze wylądujesz w więzieniu.

Turn to dust || SnK || LeviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz